Kategoria: wiersze

0

na schodach

Przebiegł po schodach, trzasnęły drzwi.
Psy zaszczekały gdy z hukiem biegł.
Na pomoc, na pomoc, pali się!
I cisza. Wszyscy śpią?
Cisza, nikt nie wychylił głowy, nie otworzył okna. Krzyczy więc w niebogłosy: Pali się! Pomocy! I cisza, nikt nie wychodzi. Czy wszyscy śpią?
Za oknami cichy szmer. Pali się? Niech sobie radzi! Czego on chce?
I cisza. Nikt nie wychodzi z za drzwi.
16.03.2021 r.
❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
Dziekuje 0

Urodziłeś się w trzydziestym pierwszym roku.

Myślę sobie tak dawno, ale po czasie dociera kiedy.
Okres międzywojenny, burzliwy. Ludzie wciąż przerażeni wojną,
wszędzie strach, nieufność, bieda, ból.

Poznajesz świat, uczysz się chodzić, jeść, biegasz za piłką,
kule znowu świszczą. Zamiast bestrosko grać, cieszysz się,
że wciąż żyjesz. Całe dzieciństwo.

Dorastasz pomiędzy dramatu nadzieją. Inaczej niż dzisiaj.
Doceniasz każdą wyciągniętą dłoń. Pomagasz innym.
Wokoło widzisz mundury, ciężkie buty, ciężki czas.

W zanadrzu skrywasz wiele przeżyć, może tajemnic.
Dorastasz z końcem wojny, żyjesz, lat jednak nikt nie wróci.

05.02.2025 r.

Wspaniałemu Mistrzowi i mentorowi,
wzoro-dawcy, inspiratorowi.

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
5

obecność

najpiękniej brzmi wieczorem
między wersami trudów dnia
gdy kładzie policzek tuż obok
na poduszce z naszych palców

i kołysze w ciszy tak lekko
w swoim dotyku bez słów
spokojnym znanym rytmem
ciepłych pocałunków poszewki

oplatamy się nią czule
patchworkiem ociężałych ramion
i dziękujemy w modlitwie
za czas który nam dano

❤️
1
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
0

Ślady Jej stóp

Może przyjdzie taki czas
Gdy droga będzie prosta
Nawet boso przemierzyć świat
Lub na zawsze już pozostać

W mokrej trawie ślady stóp
Wyznaczą wzór na szczęście
Będzie można pokonać próg
Nie potrzeba niczego więcej

Jeszcze przyjdzie do mnie ktoś
Kto może mało powie
Kto będzie tu twardo stał
By bronić mnie przed słowem

Oswoi we mnie strach
Sam sprawdzi co zranione
Zrozumie co w sercu mam od lat
Gdzie wszystko we mnie płonie

Kto powie: śmiało idź
Nie musisz się oglądać
Złapie mocno za dłoń
Nie będzie nic w zamian żądać

Wtedy maskę zdejmę wreszcie
I przestanę uciekać
Może właśnie przyjdziesz Ty
Bo na Ciebie już tylko czekam

❤️
0
👍
1
0
💡
0
0
📖
0
0

****

wstaję

z niedokończonego snu

 

ciało

nie moje

jakby ktoś

zostawił je

w kącie świata

 

w lustrze

drży twarz

zrobiona z soli

 

czyjeś oczy

patrzą przez moje

nic nie mówią

 

czasem

szeptem

wracam do środka

tam gdzie się

kiedyś kończyłam

 

i uczę się

od nowa

być

nie będąc

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
0

wyłuskane słowa

kiedyś się wezmę i pójdę
sobie na rękę
napiszę traktat o łuskaniu grochu
nie fasoli

byleby na głupka nie wyjść
sens wyłuszczyć
i nie odbić się od ściany
pod którą ustawili
“statystycznych Janów”

dzieląc ich
na głupich Jasiów
Janko muzykantów
i Rowan Atkinsonów

insp.Traktat Myśliwskiego

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
3

Gdybym zapomniał

Gdybym zapomniał jak pachnie lato
Ze słońcem truskawki zmieszane
Jak Twoje imię w ciszy brzmi
Zwłaszcza o czwartej nad ranem

Gdybym zapomniał kolorów
Którymi zdobisz moje myśli
Które wkładasz mi w dłoń
By móc mi się przyśnić

Gdybym zapomniał jednak
Zatrzymać czas gdy Cię widzę
By w bezdechu najdłużej wytrwać
I być z Tobą jak najbliżej

Gdybym zapomniał przypadkiem
Że to teoria bycia nikim
By udawać na poważnie każdy dzień
I fałszywe pisał dzienniki

Przypomnij mi wtedy proszę
Żeby jednak nie skakać w przepaść
Wtedy znów napiszę, że Cię kocham
Mimo, że wszystko inne jest nie tak

I może niemożliwe będzie zapomnieć
Bo bez Ciebie nic nie jest ważne
Choćby dziś skończył się świat
Jutro będę kochał Cię jeszcze bardziej

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
0

Karmazynowy chłopiec

Karmazynowe chłopcze, wyrosło z ciebie beztroskie zwierzę. Kolędy, te same, których nie znałeś za dziecka, wracają do ciebie w myślach i zdajesz się zaskoczony, że przypomniałeś sobie ich słowa.

Jesteśmy oczodołami. To nasze małe jeziora, lazurowe światła. A to słodkie, czerwone lico, które płonie zawstydzone? To w nim kujesz żelazo losu.

Mój karmazynowe chłopcze, wewnątrz twojej czaszki czuję się biblioteką. Czy zechcesz choć na moment położyć dłonie na którejś okładce? Są ciężki i chłodne, a upał za oknem rysuje miejscowość, która jest spokojna i senna. Powietrze wydaje się cielskiem w środku którego są pola i drzewa przepalone przez słońce.

Barwy są wypłowiałe. Brakuje soczystości. Dorodne owoce wiśni błyszczą w słońcu zimnym blaskiem, co dodaje im majestatu.

Karmazynowy chłopcze, opatrzyłeś rany Wielkiej Niedźwiedzicy, którą potrącił samolot i przesunąłeś Mały Wóz, który stanął na powietrznym trakcie linii lotniczych.

Nie możesz pozwolić, by ten świat wszedł ci na głowę, bo wtedy twoja głowa stanie się tylko oczkiem na kostce, którą co jakiś czas rzuca niedbale ogromna ręka. Nikt nie wie, do kogo należy. Nie znamy jej właściciela. Wiadomo tylko, iż lubi tą zabawę.

Czy to ślepy los? Myśliciel bez głowy? Judasz, który przyszedł za Chrystusem, aż tutaj, w XXI wiek, wyłącznie po to, by utwierdzić się w przekonaniu, że jego nauczyciel umarł na marne. Wciąż pyta: “Mistrzu, dlaczego?” i rzuca kością. Los mu sprzyja. Chciałby choć raz przegrać, zdjąć z siebie ciężar wypłaty.

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
11011121314151617