Kategoria: wiersze
Urodziłeś się w trzydziestym pierwszym roku.
Myślę sobie tak dawno, ale po czasie dociera kiedy.
Okres międzywojenny, burzliwy. Ludzie wciąż przerażeni wojną,
wszędzie strach, nieufność, bieda, ból.
Poznajesz świat, uczysz się chodzić, jeść, biegasz za piłką,
kule znowu świszczą. Zamiast bestrosko grać, cieszysz się,
że wciąż żyjesz. Całe dzieciństwo.
Dorastasz pomiędzy dramatu nadzieją. Inaczej niż dzisiaj.
Doceniasz każdą wyciągniętą dłoń. Pomagasz innym.
Wokoło widzisz mundury, ciężkie buty, ciężki czas.
W zanadrzu skrywasz wiele przeżyć, może tajemnic.
Dorastasz z końcem wojny, żyjesz, lat jednak nikt nie wróci.
05.02.2025 r.
Wspaniałemu Mistrzowi i mentorowi,
wzoro-dawcy, inspiratorowi.
obecność
najpiękniej brzmi wieczorem
między wersami trudów dnia
gdy kładzie policzek tuż obok
na poduszce z naszych palców
i kołysze w ciszy tak lekko
w swoim dotyku bez słów
spokojnym znanym rytmem
ciepłych pocałunków poszewki
oplatamy się nią czule
patchworkiem ociężałych ramion
i dziękujemy w modlitwie
za czas który nam dano
Ślady Jej stóp
Może przyjdzie taki czas
Gdy droga będzie prosta
Nawet boso przemierzyć świat
Lub na zawsze już pozostać
W mokrej trawie ślady stóp
Wyznaczą wzór na szczęście
Będzie można pokonać próg
Nie potrzeba niczego więcej
Jeszcze przyjdzie do mnie ktoś
Kto może mało powie
Kto będzie tu twardo stał
By bronić mnie przed słowem
Oswoi we mnie strach
Sam sprawdzi co zranione
Zrozumie co w sercu mam od lat
Gdzie wszystko we mnie płonie
Kto powie: śmiało idź
Nie musisz się oglądać
Złapie mocno za dłoń
Nie będzie nic w zamian żądać
Wtedy maskę zdejmę wreszcie
I przestanę uciekać
Może właśnie przyjdziesz Ty
Bo na Ciebie już tylko czekam
wyłuskane słowa
kiedyś się wezmę i pójdę
sobie na rękę
napiszę traktat o łuskaniu grochu
nie fasoli
byleby na głupka nie wyjść
sens wyłuszczyć
i nie odbić się od ściany
pod którą ustawili
“statystycznych Janów”
dzieląc ich
na głupich Jasiów
Janko muzykantów
i Rowan Atkinsonów
insp.Traktat Myśliwskiego
Gdybym zapomniał
Gdybym zapomniał jak pachnie lato
Ze słońcem truskawki zmieszane
Jak Twoje imię w ciszy brzmi
Zwłaszcza o czwartej nad ranem
Gdybym zapomniał kolorów
Którymi zdobisz moje myśli
Które wkładasz mi w dłoń
By móc mi się przyśnić
Gdybym zapomniał jednak
Zatrzymać czas gdy Cię widzę
By w bezdechu najdłużej wytrwać
I być z Tobą jak najbliżej
Gdybym zapomniał przypadkiem
Że to teoria bycia nikim
By udawać na poważnie każdy dzień
I fałszywe pisał dzienniki
Przypomnij mi wtedy proszę
Żeby jednak nie skakać w przepaść
Wtedy znów napiszę, że Cię kocham
Mimo, że wszystko inne jest nie tak
I może niemożliwe będzie zapomnieć
Bo bez Ciebie nic nie jest ważne
Choćby dziś skończył się świat
Jutro będę kochał Cię jeszcze bardziej
Karmazynowy chłopiec
Karmazynowe chłopcze, wyrosło z ciebie beztroskie zwierzę. Kolędy, te same, których nie znałeś za dziecka, wracają do ciebie w myślach i zdajesz się zaskoczony, że przypomniałeś sobie ich słowa.
Jesteśmy oczodołami. To nasze małe jeziora, lazurowe światła. A to słodkie, czerwone lico, które płonie zawstydzone? To w nim kujesz żelazo losu.
Mój karmazynowe chłopcze, wewnątrz twojej czaszki czuję się biblioteką. Czy zechcesz choć na moment położyć dłonie na którejś okładce? Są ciężki i chłodne, a upał za oknem rysuje miejscowość, która jest spokojna i senna. Powietrze wydaje się cielskiem w środku którego są pola i drzewa przepalone przez słońce.
Barwy są wypłowiałe. Brakuje soczystości. Dorodne owoce wiśni błyszczą w słońcu zimnym blaskiem, co dodaje im majestatu.
Karmazynowy chłopcze, opatrzyłeś rany Wielkiej Niedźwiedzicy, którą potrącił samolot i przesunąłeś Mały Wóz, który stanął na powietrznym trakcie linii lotniczych.
Nie możesz pozwolić, by ten świat wszedł ci na głowę, bo wtedy twoja głowa stanie się tylko oczkiem na kostce, którą co jakiś czas rzuca niedbale ogromna ręka. Nikt nie wie, do kogo należy. Nie znamy jej właściciela. Wiadomo tylko, iż lubi tą zabawę.
Czy to ślepy los? Myśliciel bez głowy? Judasz, który przyszedł za Chrystusem, aż tutaj, w XXI wiek, wyłącznie po to, by utwierdzić się w przekonaniu, że jego nauczyciel umarł na marne. Wciąż pyta: “Mistrzu, dlaczego?” i rzuca kością. Los mu sprzyja. Chciałby choć raz przegrać, zdjąć z siebie ciężar wypłaty.
proszę odebrać pocztę wewnętrzną
Dziękuję. Wydaje mi się, że dokładnie tak zrobiłam jak napisałaś, a nadal na stronie wyświetlam się jako M.M Ale to…
Pewnie taka, że jedni wiedzieli na co kupują bilety, a drudzy kupili w ciemno z nadzieją, że będzie ubaw. Cytując…
Ciekawe spostrzeżenia. Nie da się potwierdzić i nie da się zaprzeczyć, ale zanim odpowiem prześpię się z tym tematem i…
Witaj, Z oficjalnego konta ponieważ właśnie pracuję nad kodami, a robię to często na żywo. Dziękuję za miłe słowa i…