Autor: Matylda

3

wyznanie czy wyzwanie?

widziałam wiatr
jak włosy rozpuścił
i potargany wracał do domu

widziałam deszcz
co stopy przemoczył
nie wchodząc w żadną kałużę

widziałam nas
przez dziurkę od klucza
choć klamka już dawno zapadła

o miłości!
wyrwij mi pióro
bym nie pisała nic
do wiosny

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
0

#3

nawałnica

złamany konar wierzby

nikt nie płacze?

 

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
4

na bezsenność

kiedy nie mogą zasnąć
zaczynają liczyć
wszystkie owieczki
które odmówiły modlitwy

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
0

#2

burzowe niebo

kutry holują chmury

prosto do portu

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
0

“Prochowiec płaszczem duszy”*

Spacer od zawietrznej strony pradoliny
okazał się zbawienny i błogo nasączony
aromatem rozwianych wątpliwości

w takich wędrówkach
zawsze mogła liczyć na
ciepłą gładką i mocną rączkę
parasola

poczuła się wolna i zaopiekowana nawet
w najbardziej zawiłych meandrach duszy…
rozpięła popielate palto
na szerokość wąskich ramion
rozsypała dziurki
drewnianych guzików
na wilgotnym dywanie mchu
pionierskiej rośliny
która przetrwała dinozaury…
znacząc tym powrotną drogę
intuicyjnej ścieżki przetrwania
nie zalewanej deszczem meteorytów
czy podtapianej falą kulminacyjną łez

ale zacieranej rozsypanym popiołem

 

*sentencja autorstwa mojej znajomej, mistrzyni gier słownych

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
0

Do pracy zrywam się jak kwiat, do miłości drżę w trawie

Każdy ma swój Tybet
do przekonania
leżę na wznak w dolinie
i zaczynam liczyć kosmosy
jeden dwa sześć osiem…
Obracam się na lewy bok
i wracam  do kosmosów…
purpurowy różowy blado biały…

na prawym boku czuję wiatr
jedyny punkt zaczepienia
dla kołyszącego się źdźbła trawy

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
2

myśl

Las sumień i głos się jeży.

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
5

fraszka o nawijaniu makaronu na uszy

dzisiaj niedziela

rosołu nie będzie!

lubię myśli

z wolnego wybiegu

 

są oczkiem w mojej głowie

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
12