Letnie haiku
upalny poranek
trawa miękka pod stopami
cień tuli kwiaty
wiatr niesie zapach
słońce topi letni sen
cisza śpiewa wśród liści
współczesna twórczość literacka
upalny poranek
trawa miękka pod stopami
cień tuli kwiaty
wiatr niesie zapach
słońce topi letni sen
cisza śpiewa wśród liści
Małe radości
rosną w szczelinach dnia
jak dzikie fiołki
kwitnące bez przymusu
Ciepło kubka w dłoniach
jest jak dowód
że świat potrafi trwać
w prostych gestach.
Śmiech przypadkowego dziecka
otwiera przestrzeń w sercu
jak klucz do dawno zamkniętego ogrodu.
Zapach chleba,
który ktoś właśnie piecze,
mówi więcej o miłości
niż wszystkie wielkie słowa.
Drobne chwile
są jak ukryte gwiazdy,
niewidoczne w blasku dnia,
a jednak niosą niebo.
28.11.2021
Noc wisi
jak kropla tuszu
rozlana na płótnie.
Gwiazdy
rozmyte punkty
drżącego światła
Cienie drzew
przypominają
niezapisane litery
Cisza pęcznieje
jak farba
na wilgotnym pędzlu
Świat śni się
w półtonach
znikając w sobie
nie szukam już
wysp szczęśliwych
na oceanie
zatonęły
razem
z reklamą mydła
sól wypaliła mapy
podczas gdy wiatr
rozszarpywał flagi
a przewodnik
umierał na szkorbut
znudzeni
bogowie
niczego po sobie
nie pozostawili
wstydząc się
pustych obietnic
lustro głębin unosi
ich jak senną mgławicę
z zielonych światełek
słyszy
jeszcze tylko ten głos
gdy plecy
powracającego czasu
są stłuczone
W cyberprzestrzeni gwałtu, kanały rodne kobiet nadają z głównej radiostacji świeże niusy, jeszcze wilgotne i ciepłe jak ciała niemowląt wrzucone na serwery zaśmiecony gównoburzami o aborcji.
Sweter naciągnięty na ciało jak prezerwatywa, chroni przed spojrzeniem gapiów uczepionych smartfona, niby ostatniej deski ratunku dla człowieka tonącego w oceanie sprzecznych informacji.
Mówią o nas w slangu polityki, bilansu zysków i strat, przychodu brutto, przyrostu naturalnego i ciągłej walki o terytorium wolne od spamu, haseł wyborczych. A martwe pokolenia ryczą bezgłośnie, z nielicznymi, wpisanymi w karty historii przeglądarek, imionami, które znalazły miejsce na Wikipedii i tam trwają, zawieszone w próżni.
W cyberprzestrzeni gwałtu, jasne i nagie ciała nastolatek, ich różowe brodawki, trochę jak czułka motyli, trochę jak słomki do piwa, podskakują wesoło. Znają na pamięć hasztagi, recytują teksty ulubionych piosenek i malują paznokcie w barwach wolności.
Już nie wiem, po co mi poezja, skoro, w ramach produktu zastępczego dostaję kubełek z chicken wings. Coraz częściej czas ucieka przez palce, tłuste od smażonego mięsa.
proszę odebrać pocztę wewnętrzną
Dziękuję. Wydaje mi się, że dokładnie tak zrobiłam jak napisałaś, a nadal na stronie wyświetlam się jako M.M Ale to…
Pewnie taka, że jedni wiedzieli na co kupują bilety, a drudzy kupili w ciemno z nadzieją, że będzie ubaw. Cytując…
Ciekawe spostrzeżenia. Nie da się potwierdzić i nie da się zaprzeczyć, ale zanim odpowiem prześpię się z tym tematem i…
Witaj, Z oficjalnego konta ponieważ właśnie pracuję nad kodami, a robię to często na żywo. Dziękuję za miłe słowa i…