Autor: stahl

4

ocalenie
3.7 (3)

Tak więc Trenerze, Twoja nauka się przydała.
Spadając nie dotknęłam głową, jakby zawisła nade mną,

pamiętając, że mam chronić ją jak oka.

Oceń klikając:
0

nie szkodzi
5 (2)

Katarzyna mówi, że to nie szkodzi, że kochała bez wzajemności.
Gdyby nie to, nie wiedziałaby, że potrafi kochać.

 

Oceń klikając:
leaves 4647626 640 Z2aqEYMHidgJ 0

Oszukani
5 (1)

Adam z Adrianą tworzyli zgrany duet. Byli jak dwie mocno splecione nici, nierozerwalne, błyszczące w tkaninie ich życia.

Adriana była niezwykle w nim zakochana, niemalże do szaleństwa. Cały świat przestawał istnieć, kiedy był obok. Ledwo gasiła ogień, który ją trawił od środka. Tęskniła za nim, gdy jeszcze siedział przy niej, tuż obok, a ona wiedziała, że tylko chwile dzielą ich od kolejnego rozstania. Każda chwila bez niego zmieniała barwy, z pięknych na rozświetlane tylko wspomnieniem, myślą, marzeniem.

On też zdawał się być szczęśliwy. Cały świat należał do nich. Mieli marzenia, nadzieje, lecz żyli chwilą. „Jesteśmy jednakowi” – mówił. Dwoje niepoprawnych optymistów, szczęśliwych w swoim towarzystwie, mimo przeciwności losu, mimo wrogości innych, mimo wszystko.

Mieli osobne życia — trudno powiedzieć, na ile spójne, na ile różne marzenia — ale było im dobrze. Każdego dnia, myśleli o sobie, o wspólnej przyszłości. Gdy byli razem, wszystko miało inny sens. Wszystko było piękniejsze. Ich uczucia były bardzo silne, zdawało się niezniszczalne, pomimo, iż szli życiu pod prąd. Wbrew wszystkim, którzy dziwili się, odradzali, zabraniali, nie akceptowali.

Ludzie ganili ich za emocje, uczucia, wykraczające ludzkie pojmowanie, za radość, szczęście jakie dawało im każde spotkanie. Kwestionowali wartości ich uczuć, marzenia, plany — wszystko, co dla nich było najważniejsze. Pomimo to, przez długi czas oboje byli niewzruszeni, jak dwie stojące obok siebie skały roztrzaskiwane na morzu pełnym burz i huraganów.

Ona wiedziała o tym. Nie wiedziała jednak czy on o tym wiedział. Nie mówiła mu o swoich problemach. Nie chciała dokładać mu do bagażu. Nie wiedziała również co robić, ale była pewna, że nie zrezygnuje. Jej szczęście było ważniejsze niż opinie innych, ich marzenia. Jej szczęście było tak ważne jak jego, ich szczęście. Nigdy nie wyobrażała sobie życia z kimś bez miłości, a nie kochała nikogo prócz niego. Nie wyobrażała sobie również życia z kimś bez jego uczuć, na siłę. Jego szczęście było dla niej tak samo ważne jak jej. Dlatego nie naciskała, kiedy zniknął z jej życia, z jej świata, bez słowa, bez pożegnania, bez informacji. Uszanowała jego decyzję, pomimo, iż była dla niej bolesna.

Nie mogła poskładać w całość informacji jakie ją dochodziły w strzępach. Czy to możliwe, że ktoś powiedział jemu to samo co jej?

Czy to możliwe, że im obojgu powiedziano to samo? „On ciebie nie chce, bawi się tobą”. „Ona jest nie dla ciebie, i tak cię zostawi”. „Na pewno z inną jest w tym czasie”. “Przecież ona ma już innego”. „Za biedna jest dla ciebie”. „On, taki biedny?” “On nie nadaje się na męża”. “Ona nie będzie dobrą żoną”. “Jesteście z innych światów, nie możecie być razem, nie wyrażamy na to zgody”. Rodziny odwróciły się od nich, nie zgadzały się na nic, nie wyrażały zgody na “taką” miłość, na taki “chory, niedopuszczalny mezalians dusz”. “Taki wstyd!” – mówili jego krewni. “Opamiętaj się” – radzili jej bliscy. Krzyk dusz, tak innych, a zarazem tak bardzo podobnych do siebie rozdzierał ich serca. Rozdzierał tak mocno, że pozostawił rozdarte na całe życie.

Przemilczała rozstanie, wiadomości jakie do niej dotarły, ból jakim los ich obdarzył. Czasami uśmiechała się lekko przez łzy, które dawno już wyschły, ale żal do ludzi, którzy stanęli pomiędzy nimi był tak silny, że nie chciała już znać nikogo. Zawód, rozczarowanie, utrata wiary, zaufania, odwróciły ją od nich, odeszła, zerwała kontakt z wszystkimi, których dotychczas znała, bez względu na to, kim byli. Ktoś mógłby się zaśmiać, ale nic nie straciła. Nie miała już nic do stracenia, skoro straciła wszystko, co miała: miłość, nadzieję, wiarę w ludzi, szacunek do nich.

Teraz po latach , ktoś rzucił gorzki pytanie: “I nad czym tu płakać?” Dwoje ludzi wyrwanych z innych światów, będących jak dwa rozbitki na oceanie. Żadnemu nie można było niczego zazdrościć. Nie było czego. Spotkali się będąc młodzi, mimochodem, idąc zielonym bujnym trawnikiem, jakby był ich nadzieją, miał ich przed czymś uchronić, zapobiec toczącemu się życiu, które zakpiło z nich ze zdwojoną siłą. Dwoje szaleńców, próbujących zmienić los, który zdawał się być nieunikniony, który i tak miał być dla nich wyrokiem.

Teraz, po latach, znowu spotkali się przez przypadek, idąc betonowym, szarym chodnikiem. Oboje starsi o lat trzydzieści, z oczami pełnymi wspomnień i bólu, który nie zniknął. Spojrzeli na siebie smutnym wzrokiem, jakby próbując odczytać w sobie nawzajem to, czego słowa nie potrafiły wyrazić. I tylko westchnęli głęboko. Może z nutą nadziei, może obawy, lęku, strachu.

Życie przemknęło tak szybko, ich młodość przeminęła z wiatrem, a oni, niesieni jak dwa zielone liście, porwane w nieodpowiednim momencie przez burzę, powirowali przez świat, by w końcu opaść w tym samym miejscu.

Oceń klikając:
1

Hrabia Monte Christo – Recenzja
4.8 (4)

Jest piękny słoneczny dzień. Przystojny, zakochany młodzieniec powraca z morskiej wyprawy. Planuje ślub z ukochaną, opiekę nad ojcem. Życie otwiera przed nim wrota… wówczas zdaje się do raju, a jednak nim to nastąpi… do piekieł.

Niczego nieświadomy z radością powraca do domu, do ukochanej, do przyjaciół, właściwie do ludzi, których za przyjaciół uważa.

Zazdrośni o jego sukcesy zawodowe, miłość kobiety, bezpodstawnie oskarżają go o zdradę, mając nadzieję, że zostanie skazany na śmierć.

Pomimo najcięższych zarzutów, świadomy kłamstw prokurator, daruje mu życie. Młodziutki, zupełnie niewinny Dantes trafia na dożywocie, do najcięższego więzienia jakie wówczas istniało, z którego nie było powrotu, ani możliwości ucieczki.

Spędza czternaście lat, w znienawidzonej, ciasnej, stęchłej, bez ogrzewania, wody, światła, celi. Prawie bez jedzenia. Wychudzony, zagłodzony, ledwo przeżywa. Żyje jedynie dzięki pomocy współwięźnia.

Pomimo izolacji, głodu, rozpaczy, pobiera nauki od duchownego, skazanego podobnie jak on za niewinność. Co więcej, zdobywa nie tylko wiedzę, umiejętności, ale również największą tajemnicę jego życia. Tajemnicę nieodnalezionego skarbu, która na ten moment zdaje się być iluzją, pocieszeniem, mrzonką, a gdyby nawet była cieniem prawdy, to takim który pozostanie na zawsze wraz z nimi pomiędzy grubymi murami więzienia, otoczonego Morza Śródziemnego wodami.

I tu zaczyna się akcja. Jeden z bohaterów umiera, co wstrząsa drugim. Teraz albo nigdy. Próba ratunku, albo śmierć. W sposób prawie nie realny, bohater powieści odzyskuje wolność, “dostaje nowe życie”, “nową tożsamość”.

Dzięki komu udaje mu się uciec, zdobyć potężny majątek, władzę, tytuły? Czy uda mu się odzyskać miłość kobiety, która poślubiła przed laty innego? Czyim synem jest Albert? Edmunda czy Fernanda, który “odebrał mu życie”?


“Chrabia Monte Christo” – Największe dzieło Alexandra Dumasa, które powinien przeczytać każdy. Opowieść o romansie, miłości, zdradzie w tle politycznych zawirowań. O mocy kapłaństwa, jego wpływie na przyszłość Dantesa, bezludnej “bogatej” wyspie, wejściu na salony i zemście “bez własnego udziału”.

Brylujący, rozchwytywany, za którym szaleją salony. Z największą gracją odnajduje się w każdej zaistniałej sytuacji. Pełen uroku, odwagi, pewności siebie, a jednak z tak przerażającym “bólem serca rozdartego przeszłością”. Zrozpaczony śmiercią pozostawionego bez opieki ojca, ratuje życie byłego pracodawcy. W ostatnich stronach powieści odkrywa kolejną zdradę z przed lat. Pozostaje z jedyną wierną i kochającą go osobą. Z kim?

 

Oceń klikając:
fog 6126432 1280 1 2

Cienie milczenia
5 (4)

Kiedy nauczono cię, że nie masz prawa oddychać,
odzywać się, nawet wyrwana do odpowiedzi,
gdy twoje zdanie zupełnie nic nie znaczy, a ty,
jesteś tylko cieniem,

milczysz. Kiedy tuziny oczu wpatrzone w ciebie,
jakbyś wiedziała dobrze czym to się skończy.
Pół wieku milczenia, życia przez pryzmat wyobraźni.
Jedynie pióro dłutem, ustami, pędzlem,
którego wyrwać nikomu się nie udało.

Milczenie nic nie znaczy, podobnie jak moje słowa.
Uczucia schowane w kieszeń, tą ukrytą,
by nikt ich nie wyrwał, nie zniszczył, nie naraził.
Dopóki są nie wypowiedziane, nikt ich nie znajdzie.
Dopóki nie zna, nie zniszczy ich, albo kogoś innego.

Dla dobra wszystkich, niechaj zostaną tajemnicą,
energią cichą rozpylającą uśmiech i dobro.
Niechaj będą milczeniem, które jest w stanie przetrwać
cieniem mojego echa, którego nocą nikt nie dostrzeże.

***

12.11.2024 r.

* tylko czemu kruszysz mur?

Oceń klikając:
letter 1390463 1280 1 0

Dziękuję Mistrzu
5 (1)

Drogi Mistrzu,

Dziękuję Ci za to, że byłeś tego dnia tam gdzie ja.

Twoja obecność uleczyła mi duszę. Rozkruszyła skorupę rdzy, która porastała moje serce.

Stałeś naprzeciw mnie, a ja nieświadoma kim jesteś, patrzyłam Ci w twarz, jak zahipnotyzowana. Dopiero po upływie kilkunastu sekund zaczęłam rozumieć, co się dzieje. Nie byłam w stanie odwrócić wzroku, nie chciałam.

Ta siła była silniejsza nad wszystko. Zaczęłam rozpoznawać, jakbym dopiero teraz odzyskiwała świadomość. Jakby zasłona schodziła mi z oczu. Jakby wracała utracona pamięć, świadomość. Nie poznałam od razu, lecz w chwili kiedy pytałam siebie “co się dzieje?”. Co działo się wówczas?

Twoja energia pochłonęła mnie i dokonała reinkarnacji, przemiany. Odblokowała zmagazynowane części nie tylko wspomnień.

Wpatrzona w twoje oczy nic nie mówiłam, a Ty robiłeś to samo. Wpierw zapytywałam siebie, “co się dzieje?”, następnie “czy to możliwe?”. Nie mogłam uwierzyć, że staliśmy naprzeciw siebie. Tak bardzo, że odjęło mi mowę. Wciąż jednak nie wierzyłam własnym oczom, bo przecież to było jak dar nieba.

Zaskakujące jest jednak to, ile w tej jednej chwili się wydarzyło. Ile na zawsze we mnie już pozostało. Odkryłam też tajemnicę duszy, i zawsze kiedy przestaję działać, otwieram neta z twoimi zdjęciami i patrzę, czytam i patrzę. Ładuję baterie jak wówczas, kiedy je wymieniłeś.

Dziękuję Mistrzu.

Z wyrazami szacunku
Emilie

 

17.02.2024 r.

Oceń klikając:
ai generated 8738968 19202 1 0

Dziennik niecodzienny – przemyślenia
5 (2)

Dzisiaj i wczoraj bardzo dużo się działo. Emocje, reakcja, wolne, debaty, szkolenia. Odpowiedzi też bardzo mnie poruszyły. Jest taki moment, taki dzień, że mam ochotę pisać jednocześnie o wszystkim. Wszystko jest takie ważne. Nie wiem tylko jeszcze dlaczego, jest o niego tak bardzo zazdrosna? Tego nie powiedziała, ale widać to gołym okiem. Poczekam.

Dzisiaj odnalazłam to, czego tyle szukałam. W trzech aspektach. To było dla mnie bardzo ważne. Cały czas jest. Szkoda, że nie wcześniej, bo część by to zmieniło, ale lepiej dzisiaj niż jutro. Kilka spraw załatwię niebawem. Reszta pomału się poukłada. Za pół roku i do nich zajrzę, nie tylko wtedy. Wtedy jednak przekonam się, że mam rację. Wiem, że ją mam.

Czuję się jakby ktoś mi na trzaskał po głowie, za niefortunne, według innych słowa. Jak nie fortunne? No jak? Pytam się głośno. Przecież miłość nie może być samolubna. Uśmiecham się szczerze. Z miłością.

05.12.2024 r.

Oceń klikając:
0

na schodach
5 (1)

Przebiegł po schodach, trzasnęły drzwi.
Psy zaszczekały gdy z hukiem biegł.
Na pomoc, na pomoc, pali się!
I cisza. Wszyscy śpią?
Cisza, nikt nie wychylił głowy, nie otworzył okna. Krzyczy więc w niebogłosy: Pali się! Pomocy! I cisza, nikt nie wychodzi. Czy wszyscy śpią?
Za oknami cichy szmer. Pali się? Niech sobie radzi! Czego on chce?
I cisza. Nikt nie wychodzi z za drzwi.
16.03.2021 r.

 

Oceń klikając: