Kategoria: wiersze

3

kartografia

Zanim podejdę – rozkładam cię w myślach,

jak żebro wyjęte spod skóry snu.

Z twoich słów wyciągam krtań,

badam struny – wiem, który dźwięk

cię zdradzi, zanim otworzysz usta.

 

Zerkam pod paznokcie – tam chowasz

gniazda strachu, ślady od obgryzania

czasu, który cię nie oszczędził.

Wiem, gdzie skóra jest cieńsza,

gdzie pęknie, gdy spojrzę za mocno.

 

Twoje rzęsy – zasłona na rany.

Twoje ręce – mapa błagań,

których nie wyszeptałeś nikomu.

Pod językiem trzymasz gwoździe –

widzę je, zanim spróbujesz nimi krwawić.

 

Rozbijam cię w ciszy jak lustro –

z odłamków czytam twoje myśli,

każda z nich błyszczy solą,

każda jest mięsem na moje ostrze.

Nie dotykam – wystarcza mi oddech,

żebyś poczuł, jak zrywam z ciebie skórę.

 

Nie mam litości. Mam precyzję.

Przesuwam wzrok jak skalpel po twoich żyłach.

Wiem, gdzie śpisz w sobie najgłębiej,

gdzie chowasz potwora z dzieciństwa,

który szepcze ci w kręgosłup, kiedy drżysz.

 

Zanim mnie zaprosisz, już tam jestem.

Siedzę ci w klatce piersiowej,

liczę oddechy, sortuję wspomnienia.

Podchodzę ostatnia – kiedy już wiesz,

że nic nie ukryjesz. Bo ja wiem.

Zanim podejdę, jestem w tobie cała –

i nie masz już dokąd uciec.

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
0

“Prochowiec płaszczem duszy”*

Spacer od zawietrznej strony pradoliny
okazał się zbawienny i błogo nasączony
aromatem rozwianych wątpliwości

w takich wędrówkach
zawsze mogła liczyć na
ciepłą gładką i mocną rączkę
parasola

poczuła się wolna i zaopiekowana nawet
w najbardziej zawiłych meandrach duszy…
rozpięła popielate palto
na szerokość wąskich ramion
rozsypała dziurki
drewnianych guzików
na wilgotnym dywanie mchu
pionierskiej rośliny
która przetrwała dinozaury…
znacząc tym powrotną drogę
intuicyjnej ścieżki przetrwania
nie zalewanej deszczem meteorytów
czy podtapianej falą kulminacyjną łez

ale zacieranej rozsypanym popiołem

 

*sentencja autorstwa mojej znajomej, mistrzyni gier słownych

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
0

Do pracy zrywam się jak kwiat, do miłości drżę w trawie

Każdy ma swój Tybet
do przekonania
leżę na wznak w dolinie
i zaczynam liczyć kosmosy
jeden dwa sześć osiem…
Obracam się na lewy bok
i wracam  do kosmosów…
purpurowy różowy blado biały…

na prawym boku czuję wiatr
jedyny punkt zaczepienia
dla kołyszącego się źdźbła trawy

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
4

Pomiędzy wersy wprosiło się trochę prozy

stworzyłeś mnie
na podstawie przypuszczeń
domniemanej wolności ducha

z domieszką grawitacji na ustach
zdziwieniu patrzę w oczy
gdy milknie wewnętrzny hałas

a ty trzymasz mnie
na dystans
w szufladzie z wierszami
jak wstydliwy materiał do gazet
albo jeszcze bardziej wstydliwy gadżet

chciałabym kilka tych nocy
zasypiać spokojna
z niewielkim bólem
świadomości

nie umiem cię zatrzymać
w szufladzie trzymam tylko bieliznę

a wiersze rzucam ptakom
jak kawałki chleba i ziarna

gdy znikają na niebie
wierzę że słowa potrafią latać
nie muszę się troszczyć
odmawiać modlitwy

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
6

Kraina w czerwonym szalu

Warmia – kraina w czerwonym szalu,

miękka od zboża, cicha od żalu.

Krucha jak rosa w pajęczej nici,

gdy świt nad Łyną rozciąga sieci.

 

Ziemia, co pachnie deszczem i sianem,

przeszyta ścieżką, krzyżem drewnianym.

Płynie przez nią wspomnienie i pieśń,

jakby mówiła:”Zostań, życie zmień”.

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
0

idę

idę

schodami do nieba

zbliżam się

i oddalam

potykam

i cofam

upadam

podnoszę się

wierzę

nie przestaję

oswajam gwiazdy

dotykam blasku

i

spadam

na twardą ziemię

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
fog 6126432 1280 1 2

Cienie milczenia

Kiedy nauczono cię, że nie masz prawa oddychać,
odzywać się, nawet wyrwana do odpowiedzi,
gdy twoje zdanie zupełnie nic nie znaczy, a ty,
jesteś tylko cieniem,

milczysz. Kiedy tuziny oczu wpatrzone w ciebie,
jakbyś wiedziała dobrze czym to się skończy.
Pół wieku milczenia, życia przez pryzmat wyobraźni.
Jedynie pióro dłutem, ustami, pędzlem,
którego wyrwać nikomu się nie udało.

Milczenie nic nie znaczy, podobnie jak moje słowa.
Uczucia schowane w kieszeń, tą ukrytą,
by nikt ich nie wyrwał, nie zniszczył, nie naraził.
Dopóki są nie wypowiedziane, nikt ich nie znajdzie.
Dopóki nie zna, nie zniszczy ich, albo kogoś innego.

Dla dobra wszystkich, niechaj zostaną tajemnicą,
energią cichą rozpylającą uśmiech i dobro.
Niechaj będą milczeniem, które jest w stanie przetrwać
cieniem mojego echa, którego nocą nikt nie dostrzeże.

***

12.11.2024 r.

* tylko czemu kruszysz mur?

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
490173261 696997596175532 2660621263743832359 n 1

Dziś już nie ma…

 
Dziś już nie ma
Tych przyjaciół
Co kiedyś
Dziś przyjaźń
Odeszła do lamusa
Tamte czasy poszły w dal
Już nie wrócą
Pal licho
Słowo honoru
Nie ocali
Nikt nie chce
Być naiwnym
Zaufanie przybrało
Postać farsy
Coraz częściej się cni
marzy…

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
1910111213141517