Kategoria: 1. Poezja

2

Gra i furtka

Inspirowany myślą Friedricha Nietzschego

Ona – pytanie bez echa,
furtka, przez którą przechodzi tylko przyszłość.
On – klucz, który myśli, że otwiera,
a jest tylko obracany w zamku.

On poleruje broń na progu,
myli grę w kości z przeznaczeniem.
Wojownik?
Może.

Ale ona widzi pod zbroją
małego chłopca, który zgubił zabawkę
i teraz bawi się w wojnę,
by ją odnaleźć.

Więc sama staje się zabawką –
niebezpieczną,
lustrem gładkim, nieprzeniknionym,
w którego odbiciu jego pancerz pęka,
słone łzy rzeźbią w metalu nowe mapy.

Ale miłość to nie gra.
To zmiana zasad.
Gdy ona kocha, staje się burzą,
która nie pyta, co zostawi w gruzach.
Dom, tron, jego spokój –
wszystko pył na wietrze.

I on – tytan,
drży. W jej ciszy po burzy
słyszy wreszcie pytanie,
co może go zgubić,
a co ocalić?

❤️
0
👍
1
0
💡
0
0
📖
0
1

Tęsknić w obcym języku

Cisza poranka nadaje rytm
Choć słońca nawet nie ma jeszcze
Trzymam Cię mocno za rękę
By oddychać wspólnym powietrzem

Może to Twoje włosy tak pachną
Może to tylko woda z wiatrem
Na pustej plaży tęsknota
Jak zatrzymać tę chwilę na zawsze

Czy można zrozumieć świat
Gdzie poza Tobą jest ciemność
Gdzie jesteś nie tylko w snach
I kocham Cię przez ocean, na odległość

Dużo mogę od siebie dać
Wiele potrafię jeszcze zmienić
Ale sens stał się kimś obcym
I bez Ciebie trudno jest przeżyć

Jak dalej to wszystko nieść
Chyba ostrożnie jak wodę w dłoniach
Miłość dalszą niż śmierć
Której nic nie pokona

Każdy wschód słońca i myśli
Należą już tylko do Ciebie
Kocham Cię tak bardzo
By niczego już więcej nie wiedzieć

❤️
2
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
mity 0

Nasza mitologia

Przyszła do mnie koleżanka na kawę, bo akurat dostałam w prezencie koniak. Zamiast ciastek do kawy przyniosła ze sobą książkę. Położyła obok mojej filiżanki i ciężko westchnęła. Otóż wzięła sobie do serca mój apel o poznawanie rodzimej historii słowiańskiej, zwłaszcza wierzeń, kupiła książkę o zachęcającym tytule, ale… Nie da rady jej czytać. To nie dla niej, inżyniera po politechnice. To pozycja dla magistra każdej filologii słowiańskiej, a nawet klasycznej. Jako że ja takowa jestem, przyniosła mi owe wydawnictwo w prezencie.
Kiedy wyszła, zabrałam się za czytanie… Miała rację. Książka Michała Łuczyńskiego „Mity Słowian, śladami świętych opowieści przodków” jest książką naukową i z pojęciem mitologii jako historyjek o bogach, nie ma wiele wspólnego. Nie spodziewajcie się zatem opowieści o walce Peruna ze Żmijem. Pewnie więcej dowiecie się o Thorze i nie będzie to Chris Hemsworth. Jeśli również nie posiadacie podstawowych wiadomości z językoznawstwa, bo uciekły te ze szkoły średniej, też będziecie mieć kłopoty w zrozumieniu tekstu. Nie jest to również książka do czytania po obiedzie czy przed snem. Ją się studiuje, analizuje, często powraca do przeczytanych stron. Słowem, jak za starych dobrych czasów, kiedy takiego studenta filologii polskiej można było bez trudu rozpoznać w gmachu uczelni. Łazi to to i czyta. I właśnie takie czasy koleżanka mi przypomniała. Poczułam się jak studentka. I jako taka postaram się tę książkę scharakteryzować.
Pozycja Łuczyńskiego jest niezwykle cenna w poznawaniu wszelkich mitologii. Autor w bardzo precyzyjny sposób analizuje praktycznie wszystkie dostępne mu opowieści, by wykazać ich obecność w słowiańskich wierzeniach. Mamy odwołania do historii afrykańskich, azjatyckich i oczywiście europejskich. Wszystkie oczywiście prowadzą na Słowiańszczyznę. Towarzyszą im mapki z rozmieszczeniem głównych motywów. Czy wiecie, że opowieść o zaślubinach Nieba i Ziemi obecna jest w siedemnastu mitologiach? Większość oczywiście przekazywanych ustnie lub wynikających z pozostałości w języku społeczności. Wszak nasz Perun pozostał jako taki sobie normalny piorun… Pochodzenie człowieka jako „wyrosłego z ziemi” obecne jest w dziesięciu…A Bóg jako gość, naczelna opowieść o powstaniu państwa polskiego ( wizyta u Piasta) też funkcjonowała w innych częściach świata. Poczytacie również o naszej Wandzie (Wędzie), co to nie chciała Niemca. Nie chciała – fakt. Ale dlaczego? Oj, feministki będą zadowolone. I zdradzę Wam tajemnicę – to nie ona popełniła samobójstwo. Łuczyński pisze o tym w rozdziale „Wróg ośmieszony”. Większość więc motywów związanych z wierzeniami ma wspólne jądro.
Poza tym dużo w książce odwołań do zagadnień językoznawczych. Nic dziwnego. Po najstarszych opowieściach nie zachował się praktycznie żaden ślad „pisany”. Dlaczego? Autor też to wyjaśnia. Szukając więc tego, co było, trzeba zająć się językiem. W nim jest bardzo dużo pozostałości po dawnych bogach, obrzędach i wierzeniach.
Jeśli więc macie ochotę na studiowanie pozycji naukowej z zakresu humanistyki, polecam. Jeśli szukacie opowieści z fabułą i akcją – odradzam.

❤️
1
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
0

***

Spadł dziś liść
boli znów czas – znika świat
przy latarni ćma

❤️
2
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
2

Redirect

Zatrzymaj teraz przewijanie,
Kliknij w moje powiadomienie,
Wyślij mi link do prawdy o sobie,
Tam gdzie nie ma hejtu i spamu.

Bądź zawsze dostępny,
Bo czułość nie znika,
lecz krąży jak światło
w zapętlonej sieci.

Zapisz mnie w pamięci,
Pozostać chcę w chmurze.
Wtedy cała reszta
Przestaje się liczyć.

Miłość –
To nasze połączenie.
Miłość –
To nasze przekierowanie.
do …
prawdziwego życia

❤️
1
👍
0
0
💡
0
0
📖
1
1

Olena

twoje miasto
skuliło się w sobie
szarzeje pod ciężarem
stalowych chmur
deszcz zmywa
twarze z okien
ulice imiona straciły

telewizor szczeka
o ciałach w workach
już nie wiesz
czy to ludzie
czy manekiny
tam w oddali za rzeką
szaleje pożar
wiatr niesie dym
i czyjeś ostatnie
słowa.

codziennie słyszysz
głos syreny
krzyczy, że tu wciąż jest
twój dom
w ścianach drży echo
może ktoś wraca
po swoje cienie
a tam
za oknem
na gałęzi
ptak śpiewa
jakby nic się nie stało

stoisz i patrzysz
jakby dotknęło cię
mgliste przywidzenie

❤️
1
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
0

Tryc

Kobieta wygłodniała z okna wyglądała.
Gwizdnęła na rzeźnika, który ja czasami tryka.
Ale tryka ją przez próg, bo kobieta nie ma nóg.

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
masaja 2

Masajski hit

Masajski hit

Treść książki opowiedziała mi uczennica w gimnazjum. Podczas przerw siadywała pod ścianą i czytała, podczas kiedy inni tkwili z nosem w „komórkach”. „Biała Masajka” autorstwa Corinne Hofmann była dla nastolatki ważniejsza niż to, co ja otaczało. „Fajna książka?” – zapytałam podczas nauczycielskiego dyżuru na korytarzu. „Super! Jak przeczytam, to pani opowiem”. Słowa dotrzymała. Powieść streściła na jednej z tzw. dużych przerw. Treść wydała się wówczas ciekawa, ale po tekst nie sięgnęłam. W moim posiadaniu znalazł się on dopiero po wielu, wielu latach. Jak go odebrałam?
Powieść rzeczywiście była bardzo popularna. Ukazała się w 1998 roku, polskie wydanie 2002, a w 2005 nakręcono film na jej podstawie. Film popularnością książki nie przebił, bo ta rzeczywiście jest po prostu oryginalna.
Treść stanowią autentyczne wspomnienia autorki z jej pobytu w Kenii i szalonego małżeństwa ze stuprocentowym Masajem. To powoduje, iż opowieść zaliczana jest do sfery no fiction, a te jak wiadomo zawsze cieszą się zainteresowaniem. Tematyka afrykańska zawsze stanowiła atrakcję dla pisarzy i czytelników. Każda książka na ten temat rozbudzała dyskusję, czy narrator mówi prawdę, ile jest fikcji w prezentowanej prozie. W „Białej…” sugestie są jasne – narratorka jest równocześnie autorką. Pokazuje Kenię z własnego punktu widzenia, poprzez pryzmat przedziwnej i trudnej miłości do przedstawiciela „afrykańskiej półkoczowniczej grupy etnicznej, zamieszkującej Kenię oraz północną Tanzanię” – jak podaje Wikipedia. Ten obraz niewiele ma wspólnego z sielankowością kenijskiego safari czy ekskluzywnymi hotelami dla turystów. Tym bardziej, jeśli nasi Masajowie trzymają się tradycji i żyją prawie jak ich przodkowie przed wielu, wielu laty. Dla dziewczyny ze środka Europy nie jest to proste życie. Chwilami buntuje się przeciwko otaczającej ją rzeczywistości, ale dziwnie nieobliczalna miłość powoduje, iż funkcjonuje w równie dziwnym dla niej świecie, o innej kulturze, innej mentalności, o zwyczajach nie wspominając.
Oczywiście próbuje dokonać w nim zmian. Zwłaszcza kiedy widzi, że są też Masajowie, co akceptują nowy porządek świata. A jaki jest jej Lketinga? Gotowy na cywilizację, czy jeszcze nie? I tak jak to w życiu bywa, są zwycięstwa i porażki, łzy i śmiech. Pozornie proste tematy, ale jednak egzotyczne.
Do tego powieść pisana jest tekstem bez dialogów. Stanowi wewnętrzny monolog autorki – narratorki. Subiektywna wizja życia w masajskiej chacie zwanej manyattą pogłębia „prawdziwość” gawędy o życiu wśród tych mieszkańców Kenii. Początkowo jest niezwykle, ciekawie, nawet fascynująco, ale na jak długo? Czy wystarczy sama miłość, by przezwyciężyć „inność”? Może jednak, by samemu zostać w miarę normalnym człowiekiem, trzeba uciec?
Od pierwszego wydania książki minęło już sporo lat. Nie wzbudza ona już dziś emocji, które towarzyszyły pierwszemu wydaniu. Wówczas była jedyna w swym rodzaju. Skłoniła autorkę do napisania jeszcze paru innych, bo historia opisana w pierwszej ma swój dalszy ciąg…

❤️
1
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
11011121314151631