Dzienne archiwum: 16 października, 2025

0

o

hybryda karnawału w kadyksie
i procesji w uliczkach marsylii

tłum obsypujący się ziarnem
z kamiennych koryt
rytmiczna muzyka zapach kadzideł
gorączka i lubieżny gniew

pod niebem z pięści
na ręce czuję dłoń
porusza się intensywniej gdy delikatnie muskam ją palcami

nieobecna obecność
i obecna nieobecność
(- dlatego że tu jesteś)
(- dlatego że to nie twoje miejsce)

spoglądamy w siebie
przez usta – wycięcia w papierze

zakulisowy deszcz sekund
bez twarzy

❤️
1
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
0

5G

czy maszyna może napisać coś swojego?
automat nie odczuwający

lęku
węży wewnątrz
– wiją się  w zimnym gnieździe z żył

spokojnie oddycha

miłości
kiedy pozostaje
to co odeszło

mechanicznie pompuje powietrze
prosto w noc

❤️
1
👍
0
1
💡
0
1
📖
0
0

kolor błękitu

kwiat to kwiat
korzeń łodyga woda
ziemia słońce i cień
to poruszające nim powietrze

błękitna wyspa
czująca nieważkość owada i świata
jak podcinany dzień
co nie przestaje się czerwienić

kwiat to ty
to czego nie potrafię wyrazić
i coś jeszcze

❤️
2
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
0

pachnidło

czas niesie w sobie miejsce jemu obce
pierwiastek drogi –
lęk pierwszych kroków serca w drugą stronę

– pulsują we mnie chwile
nim oddalą się falami
przenikną membranę światła

pamięć rozmazuje nas
w zamknięciu kruszą się słowa
na obce dźwięki

nasze słońce w szklanej szkatułce
trójkolorowe nad horyzontem nocy
gdzie jesteśmy clinique happy*

a kropka jest wydłużonym przecinkiem

❤️
2
👍
0
0
💡
0
0
📖
1
goraczka 0

Krwawo

Tytuł książki: Gorączka i krew Autor książki: Sire Cedric

Zapowiedź na tylnej okładce – zachęcająca. Da mnie oczywiście. Będzie coś kryminalnego. Na dworze upał. W domu cicha klimatyzacja. Nic, tylko siedzieć i czytać. Mrocznie może być, bo póki prądu nie wyłączą, jest wszystko spoko i w porzo. Zatem do czytania.
„Gorączka i krew” Sire Cedric zapowiadała się zatem ciekawie. Jak na rozrywkę w upalny dzień. Miała być thrillerem, fantasy i powieścią w stylu gotyckim. I o dziwo, mimo iż rewelacyjna nie jest, te założenia spełniła.
Wszystko zaczyna się kryminalnie. Są makabryczne morderstwa, jest ucieczka z miejsca zbrodni, jest policja w postaci jego i jej. Ona ma skomplikowany życiorys, on też do łagodnych nie należy. Rozpoczyna się śledztwo. Schemat tradycyjny, ale to też bywa zapowiedzią dobrego dalszego ciągu. I rzeczywiście następuje. Na czterystu stronach mamy rozwiązanie zagadki. Jeśli nawet nie całej, to gust czytelnika w trakcie lania się spiekoty z nieba, zaspakaja.
A co jest pomiędzy? Niektórzy twierdzą, że pomieszanie z poplątaniem. Inni – całkiem zgrabna intryga. W każdym razie mnie najbardziej zainteresowało pojęcie, że powieść nawiązuje do tradycji gotyckich. A tu jak wiadomo, czarne duchy, czarna magia, czarne msze. Wszystko na czarno. Sceneria też czarna. Niekoniecznie mowa o kolorze. Bo stara stodoła też może być czarna, jeśli rządzi w niej czarny charakter. Czy przypomina czarne gotyckie zamki, w których rządził nie mniej czarny książę lub hrabia? Teraz zamków nie ma, ale stodoły owszem są. Jeśli zatem akcja dzieje się w czasach zwanych współczesnymi, stodoła funkcję zamku pełnić może.
Teraz zajmijmy się elementami fantasy. Też są. Ale o dziwo, te mają zawiązek ze światem duchów i to białych, czyli pozytywnych. Taki jeden pojawia się i pomaga. Nie, nie w sensie fizycznym. Wspiera jak na ducha przystało – duchowo.
Cóż, jeszcze w powieści mamy… Postacie ze świata realnego. Policjanci dobrzy i tacy trochę niedobrzy w znaczeniu, przepraszam za określenie, idioci, co to nie kumają, nie rozumieją i ślepo wykonują polecenia zwane rozkazami. To stały element powieści kryminalnej, kiedyś zwanej u nas – milicyjną.
Czas na podsumowanie. „Gorączka i krew” to mieszanina wszystkiego i wszystkich. Próba przeniesienia gotyckiego strachu w nasze czasy. Pomieszanie horroru z thirllerem, rzeczywistości z magią, realizmu z fantastyką. Pomysł na powieść bardzo dobry. Realizacja – w normie, chociaż nie podrywa z fotela. Może właśnie dlatego, że wszystkiego jest za dużo. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów przerzucałam szybko kartki do końca utworu. Ale nie świadczyło to o owym słynnym „wciągnięciu” przez treść. Po prostu czułam przesyt ilością elementów. Ciekawiło mnie głównie, czy ludzie przeżyją i nie trafi ich przysłowiowy sz….
Mimo to powieść polecam jako lekturę rozrywkową. Zwłaszcza na upalne dni. Nie trzeba przy niej wiele myśleć.

❤️
1
👍
0
0
💡
0
0
📖
0