***
zamurowane okna
przechowują serca
marmur zna kolejność kroków,
pogubionych dusz
w katedrze istnienia
każdy oddech jest nawą
dach opiera się
na milczeniu
cięższym niż rzeźby
współczesna twórczość literacka w świetle historii
Nie ruszam się
nie poruszam słów
nie chce Cię wyciągać
Jestem
w tej samej nieruchomej wodzie
gdzie nie płynie już nic
Nie oddycham mocniej
ni cisza
ni czas
Nie dotykam
nie patrzę za długo
nie składam Cię w sens
Trwamy
dwie obecności
jedna krucha
druga światłem cienia
Jeśli zadrżysz
chociaż o milimetr
usłyszę
Są takie miejsca
gdzie miłość
to tylko obecność,
która nie chce Cię zabrać
chciałabym już odpocząć
nie czekać na wiadomości
mogłabym już stąd odejść
nie chcę być ciągle gościem
niczego nie osiągnęłam
młodość minęła w domu
tak bardzo przecież chciałam
nie wchodzić w drogę nikomu
mogłabym się uwolnić
od stresu i bezsenności
doświadczyć bezpieczeństwa
i chociaż trochę miłości
nie czuć osamotnienia
gdy życie mocno doskwiera
spełnić niektóre marzenia
a nie wciąż zaczynać od zera
nie mam zbyt dużo czasu
i kąta własnego nie mam
nie będę robić hałasu
odejdę – do zobaczenia
po tamtej stronie czekają
ci co przede mną odeszli
myślę że mnie poznają
serdecznie przyjmą w wieczności
W świecie, który czci natychmiastowość i nazywa ją wolnością, a z bliskości robi ofertę bez zobowiązań, wielu daje się porwać złudzeniu, że ciało może zapomnieć to, czego dusza nie potrafi zignorować. Spragnieni więzi, mylimy ją z kontaktem. Tęsknimy za spotkaniem, a otrzymujemy tylko obecność ciała – bez historii, bez wglądu, bez trwania.
Przypadkowy seks w dowód niezależności, sprowadza się do ciszy po burzy, w której nie ma już nic do powiedzenia. Często staje się miejscem, w którym dusza milknie, bo nie została zaproszona. To nie akt wyzwolenia, lecz subtelne pęknięcie w strukturze tego, kim naprawdę jesteśmy. I przez to pęknięcie, w którym otwieramy ciało, a zamykamy serce, wycieka z nas sens.
Człowiek jest istotą głęboko relacyjną. Pod powierzchnią chwilowej przyjemności działa mechanizm stworzony nie do zabawy, lecz do złączenia. Oksytocyna, hormon więzi, nie pyta o kontekst. Ona łączy, wiąże, zostawia ślad, niezależnie od intencji. Intymność to nie tylko zetknięcie ciał, ale spotkanie dwóch światów, dwóch wszechświatów emocji, pamięci i historii. Kiedy traktujemy ten akt jak wymianę towarów, rozmieniamy na drobne coś, co miało być święte nie z powodu nakazów moralnych, lecz dlatego, że dotyka rdzenia naszej tożsamości.
Nie chodzi o to, że seks bez miłości jest grzechem. Chodzi o to, że seks bez duszy jest smutny. Bo każde ciało nosi w sobie opowieść, a kiedy nie chcemy jej wysłuchać, zaczynamy tracić zdolność do wzruszenia. Człowiek, który przyzwyczaja się do powierzchowności, z czasem traci zdolność do głębi, rozpuszcza granice jaźni. Jak ziemia wyjałowiona nadmiernym zasiewem, traci urodzajność nie dlatego, że nie pragnie owoców, ale dlatego, że nie została otoczona troską.
Z czasem zaczyna brakować słów, by nazwać tę pustkę, która zostaje po dotyku bez sensu. Budujemy zbroje, bo tak łatwiej funkcjonować w świecie, gdzie dotyk stał się szybki, a miłość zbyt wymagająca. I to nie wstyd, lecz samotność staje się najcięższym brzemieniem. Bo ciało może milczeć, ale dusza pamięta. Każde niepotrzebne zbliżenie zostawia echo, nie zawsze bolesne, ale zawsze puste.
To nie o czystość tu chodzi, lecz o integralność. O świadomość, że intymność jest jak światło – rozpraszane zbyt hojnie, traci moc. Prawdziwe połączenie nie bierze się z dostępu, lecz z obecności. Z decyzji, że moje wnętrze nie jest miejscem, do którego dostęp dostaje się przypadkiem. Że słyszysz drżenie drugiego człowieka i sam nie boisz się zadrżeć.
To nie moralność ma być przewodnikiem, lecz miłość do samego siebie. Duchowa dojrzałość, która rozumie, że wartość nie mierzy się w liczbach, ale w głębi. W jakości ciszy po dotyku. W tym, czy po wszystkim czujesz się pełniej o siebie.
Wciąż pamiętam ten dotyk… Nie ten szybki, głodny, co zdejmuje ubrania, ale ten, który najpierw zsunął mój strach. Dłoń, która nie szukała ciała, lecz obecności. Oddech, który mówił: „jestem tu” zanim cokolwiek się zaczęło. To spotkanie przyszło nie jak burza, ale jak wschód – cicho, pewnie, aż całe wnętrze rozjaśniło się od środka. Na szyi noszę jeszcze zapach tej bliskości – jak proch i miód zmieszane na skórze, jak siła spleciona z kruchością. Nie było to z braku, lecz z pełni. Nie z potrzeby, lecz z wyboru.
Wciąż pamiętam ten dotyk, który dopiero nadejdzie…
Dotykam w skupieniu
Stron zapisanych Twoją ręką
Palce mi drżą
Źrenice błyszczą
A usta milkną
Z nabożną wręcz czcią
Przewracam kartki
Kryjące Twoje myśli
Co czułeś stawiając literę za literą?
Co podpowiadał Ci umysł a co serce?
Kreśliłeś wersy powoli, z namaszczeniem
Czy też nie mogłeś nadążyć za potokiem słów
Głodnych uwolnienia się
By spocząć na papierze?
Ogarnia mnie wzruszenie i tkliwość
Gdy widzę oczami wyobraźni
Jak przelewasz w notatnik całego Siebie
A teraz ja dostąpiłam zaszczytu
Pochłonięcia całą sobą
Treści ukrytych przed przypadkowym okiem
Chcę na zawsze zapamiętać
Te wiersze niezwykłe
Jakby dla mnie stworzone
Choć takimi nie są
Czuję je doskonale
Bo czytam nie rozumem zawodnym
A duszą otwartą
Nic do mnie nie dociera
Gdy z Twym zeszytem na kolanach
Siedzę w miękkim pluszu
W przesyconej dźwiękiem
I jasno oświetlonej sali
Nawet o tym nie wiesz
Że ja w tej ulotnej chwili
Łączę mój świat z Twoim światem
Stając się nieomal jednym z Twych utworów
Niedługo oddam Ci notatnik
Lecz tego, co przeżyłam
Trzymając go w ramionach
I pochłaniając zachłannie każdy znak
Nie zapomnę nigdy
A doświadczenie tęczy uczuć
Zapadnie mi w pamięć na zawsze
Cóż bym dała, by mieć go na własność
Lecz to bezbożne życzenie
Byłoby przywłaszczeniem sobie Ciebie
A tego mi nie wolno
I nigdy nie dostanę na to Twojej zgody.
30.11.23, po godz. 19.
Właścicielowi Najbardziej Niezwykłego Notatnika Na Świecie.
kolejny raz
stanęłam
na krawędzi
rozsypały się
myśli
uczucia
życie
poprzez łzy
szukam sensu
dalszego istnienia
dopóki czuje
oddycham
chodzę
wszystko jest
możliwe
hmm... i co z tego - mu jeszcze wyrośnie
Piękny, prawdziwy, smutny wiersz... Pozdrawiam :)
Dopóki się żyje , się żyje
... co jesz i co pijesz... :)
Recenzja zachęciła do przeczytania. Dzięki