Dzienne archiwum: 24 października, 2025

0

Ćwierć wieku ciszy

Twój kumpel nadal grzebie.
Dawno umarłeś, on wciąż cię szuka.
Może nie lubi kobiet? – sarkazm, jak on,
gryzie powietrze.

Pochowano cię dawno temu;
kości przegniły, popiół zmieszał się z ziemią,
a on wciąż nie pogodził się z faktem.

– W złego słowa znaczeniu.

Może to wynik sumienia,
a może jego braku.
Minęło ćwierć wieku –
żywi wciąż grzebią w umarłych.

Pewnie nigdy nie dowiem się, kto cię zabił,
tak samo jak on nie zobaczy twojej ostatniej koszuli.

Irytuje mnie ich egocentryzm,
zrzucanie własnych win,
przysypywanie innych błotem.

Przez lata… ch*j mnie to obchodziło.
Ich popaprane sumienia,
niczym zombie, uganiające się za cieniami.

Groby pomarłych niebawem się otworzą.
Po co im to?

Ich winy i grzechy
przygniotły cmentarz.

22 października 2025
/wiersz wolny, liryka refleksyjno-egzystencjalna z elementami prozy poetyckiej/

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
0

Cisza pamięci

Twoje imię w moich myślach drży,
jak liść, który nie może opaść.
Dawno umarłeś, a pamięć o Tobie
ciągle woła.

Ich słowa krążą wokół innych,
jak cień, który próbuje zakryć własne ręce.
Nie widzą, że prawda płynie w powietrzu,
że milczenie nosi ciężar, którego nie można oszukać.

Ich dłonie — skryte,
pełne lęku i niepokoju —
nie patrzą w oczy.
Czuję ich grzech w oddechu,
w każdym spojrzeniu, w każdym westchnieniu,
w każdym ukrytym słowie.
Próbują ukryć swoje grzechy,

ich oskarżenia wobec innych
są tylko ich mgłą.
Rosną jak ciernie, dogasają na zgliszczach,

i choć groby nie mówią,
słychać ich głos, śmiech
oraz ostatni twój dech.

23.10.2025 r.
/wiersz wolny o strukturze poetyckiej prozy/

❤️

0

👍

0

0

💡

0

0

📖

0

0

Karolina i brat

Karolina wychowała się w specyficznym społeczeństwie.
Nigdy tego nie chciała. Nie miała wpływu na los.
Od dziecka pragnęła zmiany. Ona — i jej brat Adam.
Szli razem przez życie pomimo gruzu,
pośród niechcianych ludzi, niechciani.

Ten świat był okrutny, jak dla wielu. Może wciąż jest.
Odeszli. On — do innego świata, ona — z gruzowiska.
Żyła za nich dwoje, daleko od nich.
Nigdy nie chciała tam być. I on.
Zawsze pragnęli odejść.
Odeszli. Ona od nich, on — do innego świata.

Wiatr dmuchał w oczy. Szumiało…
Nigdy nie chciała się cofać, nie odwracała się wstecz.
Gonili ją każdego dnia. Stali o krok przed dniem.
Zaprojektowali jej pomnik.

Stała bez słów nad jego grobem. Bez słów.
Rzucali kamieniami. Ich śmiech był echem.
Ten ból ich dwojga nigdy nie zniknie.
Czy zniknie cisza, która skutecznie niszczy?
Bezdech zastanawia się nad każdym rokiem.

Marzyła tylko o ciszy, spokoju, zapomnieniu.
Zniszczyli nawet to. Odebrali bez mała wszystko.

23.10.2025 r.
/Wiersz wolny stojący na granicy pomiędzy poezją a prozą poetycką/

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0