Rozprzestrzeń

Nie zapisał nieba gotową odpowiedzią.
Rozsypał tylko gwiazdy –
alfabet, do którego szukam klucza.

Nie dał prawdy jak kamienia do ręki,
ale tchnął we mnie pęknięcie –
szczelinę,
przez którą sączy się
żywe srebro wątpliwości.

Prawda podarowana jest echem w cudzej studni.
Ta, którą rodzę z siebie
w skurczach ciszy,
staje się nowym układem atomów,
moją własną geometrią istnienia.

Pytanie nie jest kompasem,
lecz napięciem duszy,
wektorem wyznaczonym w pustce.
Każde “dlaczego”
rozrywa zasłonę.

Nie ma dokąd iść.
A w rezonansie każdego kroku
On staje się Drogą.

Mógł mnie stworzyć z pewności.
Cichy, doskonały kryształ.
Wieczny. Nieruchomy.
Wybrał jednak, bym stała się świadomością –
wątłym płomieniem,
który żyje, bo pyta.
I płonie, bo nie wie.

❤️
3
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
blindniemy

hmm… świetne
pozdrawiam

1
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x