Miesięczne Archiwum: lipiec 2025

na straconej 1

Stracona pozycja

Stracona pozycja

To miał być dobry kryminał. Tak zapewniał na okładce wydawca. Miał, miał, miau, miau. I pomiauczał sobie, a dobry kryminał powinien zaszczekać. Tymczasem „Na straconej pozycji” Jeana-Patrica Manchette, zapowiadane na tylnej okładce jako jedna z najlepszych pozycji czarnej powieści, okazała się być smętna opowieścią o losach smętnego pana. Miauczącego.
Zaczęło się tradycyjnie, czyli dobrze. Oto płatny morderca nie chce już być mordercą, do tego płatnym. Nachapał się forsy, zabił ilu miał zabić i powiedział „stop”. Czas na spokojne życie, czyli na powrót w rodzinne strony, do ukochanej, która dziesięć lat temu przyrzekła mi miłość i wierność. Jak jednak w takich wypadkach bywa, dawni zleceniodawcy nie dają o sobie zapomnieć i koniecznie chcą dać jeszcze jedno, to ostatnie zlecenie.
Schemat jak widać tradycyjny, stosowany jakże często przez autorów filmów i powieści sensacyjnych. I tego się czepiać nie będę. Zawsze ciekawe są rozwiązania problemu i to one powinny stanowić jądro dobrej intrygi kryminalnej. Wiadomo, że będą siebie wzajemnie tropić, włazić na odciski, grozić, aż w końcu ktoś kogoś ukatrupi. Też normalka. Przy całej owej walce ucierpią również bliscy płatnego. Też się na to zgadzam. Bo, chociaż niewinni kary ponosić nie powinni, to jednak ponoszą. W tzw. normalnym życiu też. Trzeba coś wiedzieć o człowieku, zanim pójdzie się z nim do łóżka. Nie żałujmy więc kochanki, tym bardziej, że jakaś taka niemrawa, bez charakteru. Kota szkoda, cóż zwierzę winne, że trafiło w ręce mścicieli?
Potem jeszcze jest kilku nieżywych, czyli jak się to mówi „trup ściele się gęsto”. W sumie jednak do końca nie wiadomo, dlaczego umierają. Bez miauczenia. Nie wiadomo również dlaczego dawna ukochana najpierw zdradza, a potem ucieka. Z naszym bohaterem oczywiście. O dalszych jej losach nie wspomnę, żeby nie spojlerować, gdyby tak ktoś zechciał książkę przeczytać. W każdym razie to taka kobieta bez charakteru, a jako kobieta byłego płatnego, takowy mieć powinna.
W sumie kryminał zawiera wszystko, co powinien, ale… Owe „ale” jak dla mnie jest oczywiste – powieść nudna. Napisana niby prostym językiem dla pasażera „pendolino” na trasie Warszawa – Wałbrzych, ale strefa ciszy, czyli mój ulubiony wagon, nie jest wymagana. Sto dwadzieścia stron oczywiście przeczytałam szybko, ale nic mnie nie wciągnęło. Ot, taka sobie miaucząca pisanina. Tempo akcji również ślimakowate, inaczej ślamazarne. Główny bohater bardziej wzbudza litość niż strach. A przecież „professional killer” to powinien być gościu o silnej psychice, mocnym charakterze i, w odpowiednich chwilach, dużej wrażliwości. Jeśli nie, to mamy depresję gangstera, a to jak wszystkim wiadomo, jest już komedią.
Podsumowując – nawet kryminały potrafią rozczarować. Książki nie polecam. Tytuł jak najbardziej właściwy. Całkowicie stracona pozycja czytelnicza. Na szczęście krótka. Tylko tego kota szkoda…

❤️
1
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
2

na krawędzi snu

ona przyszła

jakby pamiętała to miejsce

z innego życia

brzeg podnosił się i opadał

jakby oddychał razem z nią

morze nie miało wody

tylko senną mgłę

 

on czekał

jak czekają ci

którzy już raz utracili miłość

 

nie było imion

nie było słów

tylko pamięć ciała

nie całowali się

rytuał nie zna pośpiechu

ich oczy nie szukały cudu

one nimi były

stali się kochankami

spóźnionymi o jedno życie

 

potem odeszła
nie w gniewie
nie w żalu
jakby ktoś przywołał ją
z innego brzegu

horyzont wchłonął

jej sylwetkę łagodnie

jakby czas zrezygnował z istnienia

on został
i czekał z nadzieją
że kiedyś
znów przyjdzie

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
TP 2

TEATR PODZIAŁÓW

Przeklęci głupotą … tam idą w to błoto … Ich prawda to kłamstwo a grzechy są cnotą … Uwierzą we wszystko co w TV zobaczą a dla nimi rządzących nic a nic nie znaczą. Przeklęci głupotą … nie myślą, bo po co, gdy rządzić ktoś musi tą tepą ciemnotą. Podzielić się dali na prawo i lewo i kłócą się podle, nie wiedząc dlaczego. A ci na górze kły szczerzą swe … W chytrych uśmiechach tak cieszą się … Zrobili burzę … udało się … dzieje się źle. Ten teatr jest po to by mądry miał złoto a głupi nie mogli się wyrwać z biedoty. Powiedział ktoś kiedyś … “Bogactwo To Madrość” … Więc powiedz mi, jaka jest głupiego szczodrość? A ci na górze kły szczerzą swe … W chytrych uśmiechach tak cieszą się … Zrobili burzę … udało się … dzieje się źle. A ludzie dłużej nie zbudzą się … Człowiek człowieka, w tym chorym śnie, zabije nożem a góra wtem wzbogaci się … Wzbogaci się {x3}

❤️
0
👍
2
0
💡
0
0
📖
0
4

Przeszłość…

Znam Twoją przyszłość.. powiedziała przeszłość..

❤️
1
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
2

Schowane pod innym kolorem

 

Jeśli miłość ma kształt
To na pewno nie jest sercem
Nie wiem jak narysować jej znak
Ale mieści się w Twojej ręce

Jeśli kochać można w kolorze
To nie jest on czerwony
Czasem ma oczu Twoich blask
A czasem jest kameleonem

Jeśli miłość można usłyszeć
To nie brzmi jak fortepian
To słów Twoich dźwięk
I wtedy gdy się uśmiechasz

Jeśli można bez Ciebie żyć
To na pewno tak nie potrafię
Może kolejne dni nie przyjdą już
I wtedy będzie mi łatwiej

Schowaj tylko proszę tę miłość
Nawet do najgłębszej kieszeni
Bym jak najbliżej Ciebie mógł być
I żeby nikt już tego nie zmienił

 

❤️
1
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
3

Matka

Pewien rzeźbiarz stracił matkę a że był bardzo wrażliwym rzeźbiarzem w ogóle się tym nie przejmował. Gdy zamówił kolejny klocek drewna na rzeźbę wiedział jak będzie wyglądać. Postać nie przypominała matki choć napewno byka kobietą, miała drewniane włosy, drewniany nos, drewniane usta, nie miała serca.

Rzeźbiarz poprawiał swe dzieło aż w końcu uznał go za skończone i odstawił matkę na bok. Matka towarzyszyła mu teraz milcząco, była obok, pachniała żywicą i farbą. Praca dawała materialny sukces, kreacja młodego twórcy wciąż owocowała. Coś jednak narastało w sercu rzeźbiarza jak mech na starym pniu. Obawa przed utratą i brakiem kontroli zaczęła się objawiać ciągłymi bólami dłoni. Narzędzie pracy zostało sfatygowane. Lęk przed końcem był druzgocący a żeby nie powielać znanych już historii z dzieciństwa, młody artysta wiedział że musi działać. Dlatego kiedy już wiedział że nie może kontynuować pracy działał intuicyjnie i stanowczo. Chwycił dłuto i z całych sił rzucił nim w stojącą rzeźbę matki bez serca.

Teraz to ona uratowała mu życie i tak to widział.

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
3

,,,

Człowiek z racji bycia samotnym bytem unika konfrontacji w momentach słabości a i nie podejmuje walki kiedy jej wygrać nie może. Z natury ludzkiej pyszałkowatości podejmuje tylko te działanie, które przynoszą mu chwałę. Pamięta swoje porażki i nigdy do nich nie wraca. Buduje tylko tam gdzie jest to realne i zawsze unika pogardy i śmiechu.

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
4

W Kanie

część I

Samirę o oliwkowej skórze

(jest aniołkiem?),

zbudził trzask szyby,

jakby pękała noc

a niebo krzyczało.

Najbardziej chciała uchronić marzenie

o miejscu, w którym śmiech

nie cichnie.

Nie będzie tu cudu,

dziś nie pojawi się

Prorok, Mesjasz

ani Chrystus.

Drzewo rodowe Samiry

spłonęło.

Zostały tylko

osmalone gałęzie,

bez liści.

Ubrana w obce spojrzenia,

zamknęła spiżowe drzwi

duszy.

Spogląda teraz przerażonymi,

hebanowymi oczyma

na świat, a ten woła:

“Uśmiechnij się,

przecież zostałaś

wśród żywych!”

część II

Samira:

Patrzysz na mnie,

jakbyś widziała święty obrazek.

A ja uczę się oddychać cicho,

żeby nikt nie słyszał,

że żyję.

Nie chcę być aniołkiem,

nie pamiętam Kany.

Pamiętam krzyk matki

i popiół na chlebie.

Jest we mnie wstyd,

że przeżyłam,

braciszek był młodszy

o jedno uderzenie serca.

Nie umiem się uśmiechać.

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
1234513