Do pracy zrywam się jak kwiat, do miłości drżę w trawie
Każdy ma swój Tybet
do przekonania
leżę na wznak w dolinie
i zaczynam liczyć kosmosy
jeden dwa sześć osiem…
Obracam się na lewy bok
i wracam do kosmosów…
purpurowy różowy blado biały…
na prawym boku czuję wiatr
jedyny punkt zaczepienia
dla kołyszącego się źdźbła trawy
... co jesz i co pijesz... :)
Recenzja zachęciła do przeczytania. Dzięki
:)
Bardzo ciekawa, mądrą myśl... :)
Fajna gra słów :)