Do pracy zrywam się jak kwiat, do miłości drżę w trawie

Każdy ma swój Tybet
do przekonania
leżę na wznak w dolinie
i zaczynam liczyć kosmosy
jeden dwa sześć osiem…
Obracam się na lewy bok
i wracam  do kosmosów…
purpurowy różowy blado biały…

na prawym boku czuję wiatr
jedyny punkt zaczepienia
dla kołyszącego się źdźbła trawy

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0