Miesięczne Archiwum: lipiec 2025

1

Misterne opowieści “Życie jakiego nie było”

Monika o lekko pokręconych włosach siedziała w bujanym, ciemnobrązowym, wygodnym fotelu. Myślała o przeszłości. O tej prawdziwej i o tej zmyślonej przez innych. Z głośników dobiegały delikatne nuty. Melancholijny nastrój nasilał się z każdym dniem, od czasu, kiedy powiedzieli jej “to”. Właśnie “to”.

Próbowała zebrać myśli, poskładać strzępy zdarzeń. Uśmiechała się lekko, z sarkazmem. Na wszystko było za późno. Puzzle życia stare, popękane, z pourywanymi kawałkami, tworzyło inny obraz niż by chciała. Nie dało się nic zmienić, poskładać strzępów życia.

Nigdy nie miała dzieci, nie wyszła za mąż, nie dane jej było spędzić życia z mężczyzną, którego kochała. Nie chciała więcej. Nikogo. Nie czuła potrzeby. Serce ułożyła w pudełku, na miękkiej flanelce. Schowała na dnie szuflady. Nikt przez lata go nie odnalazł.

Przeszła przez życie, w blasku tamtych dni. Przeszłość ją ogrzewała. To nie była jej wina. O niczym nie wiedziała. Nie miała jak naprawić.

Ludzie mówili, że wyszła za mąż. Po latach gratulowali jej. Niektórzy twierdzili, że rozmawiali z jej mężem, opowiadali, jakie ma dzieci, a ona zaszyta w małym M, siedziała samotnie przed komputerem.

Nie spotykała się z nikim. Spotkania przynosiłyby ból. Ból wspomnień o miłości, której nie miała prawa dosięgnąć. Marzyła o tym, by stać się jak głaz, lecz dusza łkała każdego dnia. Tak, tylko dusza, bo jej niebieskie oczy dawno wyschły.

Mówili, że nie uśmiecha się, ma nieczułe serce, a przecież ona nie miała go wcale.

Dzisiaj, po latach wspomnienia powróciły:

Kilka miesięcy po ich ostatniej rozmowie po raz pierwszy usłyszała o jego ślubie. Znajomi gratulowali jej , myśląc, że właśnie ona została żoną. Gratulowali wyboru, hucznego wesela, dopytywali o szczegóły, a ona? Była sama. O ślubie wiedzieli od niego, nie było więc mowy o pomyłce. Czy to dlatego odszedł bez słowa? – zastanawiała się? – Ożenił się z inną? – Dla niej było wszystko logiczne.

Tylko co jakiś czas słyszała dziwne fragmenty opowieści o sobie. Tak dziwne jak o weselu, ślubie, oszałamiającej, spełnionej miłości. Słyszała o tym gdzie mieszka, w mieście którym nigdy nie była. O dzieciach, które się nigdy się nie poczęły. Jegomość opowiadał nawet o tym, że kiedyś rozmawiał z jej mężem, z mężem, którego nigdy nie miała.

Świat stanął na głowie. Znajomi żyli życiem, którego nigdy nie miała. Życiem, którego nigdy nie było. Życiem, które nie istniało. Nikt jej nie wierzył, kiedy mówiła, że to nieprawda, gdy zaprzeczała. Wszyscy widzieli wszystko lepiej niż ona. Niektórzy posunęli się znacznie dalej… Mimo to zawsze znalazł się ktoś, kto wspomniał jej o tym co mówią, o pomówieniach, chociaż nie pytał o zdanie, o prawdę, nie wierzy w fakty.

Ktoś usnuł misterną sieć opowieści będących wytworem wyobraźni, o niej, innej niż była, o życiu, jakie nigdy nie istniało.

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
poemat 2

Bajki z mchu i paproci

Bajki z mchu i paproci

Dobranocki ze Żwirkiem i Muchomorkiem jakoś nie przypadły mi do gustu. Może byłam już za starym dzieckiem, by zachwycać się dziwnymi istotami? Zawsze jednak podobał mi się tytuł opowieści. Jest taki słodziutki! Kiedy zatem wzięłam do ręki książkę Joanny Balickiej „Poemat letniej tęsknoty” , poczułam to, co przy bajkach z owego mchu. Tytuł smaczny, ale treść może okazać się dla mnie nieodpowiednia… Postanowiłam jednak powieści dać szansę.
Przeczucia mnie nie zawiodły. To nie była moja bajka, chociaż bajką była. Nawet z morałem. A ów morał, taki na miarę XXI wieku… Dziś więc będą spojlery, bo inaczej się nie da.
Rzecz dzieje się w Ameryce. Zupełnie takiej jak w filmach propagandowych, czyli jest to kraj, w którym wszyscy rodzą się z takimi samymi szansami, pieniądze leżą na ulicy, a sprawiedliwości zawsze staje się zadość, choćby trzeba było czekać na nią parę lat. Oto biedny chłopak poznaje bogatą dziewczynę. Następnie dokonuje bohaterskiego czynu. Połowa królestwa i księżniczka za żonę? Zobaczymy… Oczywiście najpierw chłopak mieszka z babcią w przyczepie. Jak wszystkim wiadomo, w Ameryce przyczepy campingowe służą do mieszkania, a nie jakiegoś tam karawaningu, czyli podróży turystycznych. Są całe osiedla owych przyczep, a marzeniem ich mieszkańców jest posiadanie butli z gazem, by ogrzać słynne szesnaście metrów kwadratowych.
Wracajmy do źródeł. Młodzi zakochują się. Ale tatuś, pilot nowoczesnego samolotu, kierując się też miłością, ojcowską rzecz jasna, nie pozwala córce na bliższe kontakty trzeciego stopnia z podejrzanym typem. Na szczęście pojawia się mama, ciocia i ojciec chrzestny. Dziewczę posiada również brata i kumpli. Ci początkowo patrzą z niedowierzaniem na człeka z przyczepy, ale w końcu jakoś udaje im się do niego przekonać.
W wyniku wspólnych działań sił sprzymierzonych, tato zapowiada, że jego dziecka nie wolno tknąć, zanim nie skończy osiemnastu lat. W dniu urodzin dziecię dostaje od ojca chrzestnego kluczyki do własnego M, a brat buduje altanę, w której dziecię traci cnotę.
W tym momencie czytania przypomniał mi się sławny serial z lat dziewięćdziesiątych „Beverly Hills 90210”. Niejaka Brenda przygotowywała się do utraty dziewictwa z niejakim Dylanem. Jej brat zastanawiał się, czy ów Dylan jest godzien siostry. Kumple go pocieszali mówić, iż lepiej jeśli Brenda zrobi to z kimś, kto ją kocha niż z jakimś przypadkowym typem. Cóż, co kraj to obyczaj. Brat musi mieć jakiś udział w rozdziewiczeniu ( to słowo z książki) siostry.
A potem oczywiście żyli długo i szczęśliwie, bo chrzestny załatwił odszkodowanie, a babcia wyprowadziła się z przyczepy. I morał z tego jak z polskiego klasyka filmowego: „Piniondze to nie fszystko, ale fszystko bez piniedzy to wuj – nie pamiętałem tylko przez jakie u”.
I bardzo dobrze. Amerykańska opowieść polskiej pisarki też szybko się zapomni. Zwłaszcza, że poziom cukru we krwi znacznie mi się podniósł. Było stanowczo za dużo słodkości. Mdło się też zrobiło. Takie opowieści jak najdalej ode mnie, jak najdalej….

❤️
1
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
4

Tylko piach.

Na pustyni to można z własnym cieniem albo z wiatrem rozmawiać. A tu?

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
110111213