Kategoria: 1. Poezja

OIP 1

Twarda jak kamień

Miłość z kamienia
Inna, wyjątkowa, wywierająca wrażenie… – to książka, której długo się nie zapomina, zwłaszcza jak człowiek dużo czyta. Czasami nawet niezłe książki zlewają się w jedną, są podobne i stanowią głównie wypełniacz czasu. Do nich na pewno nie należy utwór Grażyny Jagielskiej „Miłość z kamienia”.
Narracja w pierwszej osobie zawsze sugeruje, iż autor to narrator. Czytelnicy przerzucają strony internetowe, by dowiedzieć się, czy to prawda, czy tylko zabieg literacki. Oczywiście sprzyja to tzw. promocji tekstu i wywołuje zainteresowanie wśród czytających. Jeśli chodzi o mnie, akurat w przypadku tej opowieści nie ma to znaczenia. Jest ona po prostu inna, wyjątkowa i robi wrażenie.
Jeśli najbliższą osobą jest mąż, który jeździ na wszelkie toczące się na planecie wojny… jeśli przeżywa się wraz z nim zabójstwa, bitwy i ogląda jego oczyma śmierć… jeśli jego życie zdaje się być podporządkowane konfliktom zbrojnym… to samemu można zapaść na zespół stresu bojowego, takiego typowego dla żołnierzy… I co wtedy? Pozostaje klinika psychiatryczna, bo samemu nie da rady zwalczyć się psychicznych kłopotów. Jedna walka wyklucza drugą.
Narratorka jest żoną dziennikarza, korespondenta wojennego, którego zawodowe życie polega na sporządzaniu relacji z pola bitew, by świat o nich wiedział. Taka rola takiego człowieka. Ktoś musi pojechać. Ktoś musi zobaczyć. Ktoś musi powiedzieć. Napisać. Przekazać, że gdzieś tak ktoś kogoś w imię czegoś zabija.
Jeśli kogoś się kocha, to myśli się o nim, jednoczy w jego doznaniach i wspiera. Wspiera kosztem rozwoju własnej osobowości i własnego spokoju. Nie można go opuścić. Trzeba przy nim trwać, poświęcając samego siebie.
Taka jest właśnie miłość z kamienia. O sile uczucia świadczy własny strach przed czymś, w czym się nie uczestniczy cieleśnie, ale czuje się wewnętrznie, to samo, co ten, który widzi. Życie z korespondentem wojennym to balansowanie na linie i odpoczynek na kamieniu, który jest tuż pod liną. Jeśli spadnę, to właśnie w ten kamień mogę uderzyć, a to może się tragicznie skończyć.
Książka Jagielskiej nie jest opowieścią o poszukiwaniu wyjścia z traumy, czy terapii psychiatrycznej. Mówi o tragiźmie wojny widzianej oczami tej, która w niej nie uczestniczy. Stąd też wyjątkowa siła rażenie tekstu. Czułość nie objawia się trzymaniem za rękę. To proste słowa „No to jestem!” wypowiadane przez ukochanego po powrocie do tzw. normalnego świata. I liczba – pięćdziesiąt trzy wojny, z których relacje wysyła się w świat. Ta sama liczba to licznik czasu oczekiwania, okaleczanie psychiki, szoku, urazy na duszy i w sercu. W tym czasie też toczy się wojnę. Ze sobą, o siebie…
Czytelniku, jeśli szukasz lektury, niełatwej i mądrej, sięgnij po tę pozycję. Wczytaj się w każde jej słowo, przeanalizuj budowę każdego zdań, a poczujesz, że świat z czołgami, karabinami i wozami opancerzonymi, jest obok ciebie…

❤️
1
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
0

idę

idę

schodami do nieba

zbliżam się

i oddalam

potykam

i cofam

upadam

podnoszę się

wierzę

nie przestaję

oswajam gwiazdy

dotykam blasku

i

spadam

na twardą ziemię

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
KfReXNoxTV8ntHXLQv7DxnnOcUohdJs61PSS cX5Dow 1

Hrabia Monte Christo – Recenzja

Jest piękny słoneczny dzień. Przystojny, zakochany młodzieniec powraca z morskiej wyprawy. Planuje ślub z ukochaną, opiekę nad ojcem. Życie otwiera przed nim wrota… wówczas zdaje się do raju, a jednak nim to nastąpi… do piekieł.

Niczego nieświadomy z radością powraca do domu, do ukochanej, do przyjaciół, właściwie do ludzi, których za przyjaciół uważa.

Zazdrośni o jego sukcesy zawodowe, miłość kobiety, bezpodstawnie oskarżają go o zdradę, mając nadzieję, że zostanie skazany na śmierć.

Pomimo najcięższych zarzutów, świadomy kłamstw prokurator, daruje mu życie. Młodziutki, zupełnie niewinny Dantes trafia na dożywocie, do najcięższego więzienia jakie wówczas istniało, z którego nie było powrotu, ani możliwości ucieczki.

Spędza czternaście lat, w znienawidzonej, ciasnej, stęchłej, bez ogrzewania, wody, światła, celi. Prawie bez jedzenia. Wychudzony, zagłodzony, ledwo przeżywa. Żyje jedynie dzięki pomocy współwięźnia.

Pomimo izolacji, głodu, rozpaczy, pobiera nauki od duchownego, skazanego podobnie jak on za niewinność. Co więcej, zdobywa nie tylko wiedzę, umiejętności, ale również największą tajemnicę jego życia. Tajemnicę nieodnalezionego skarbu, która na ten moment zdaje się być iluzją, pocieszeniem, mrzonką, a gdyby nawet była cieniem prawdy, to takim który pozostanie na zawsze wraz z nimi pomiędzy grubymi murami więzienia, otoczonego Morza Śródziemnego wodami.

I tu zaczyna się akcja. Jeden z bohaterów umiera, co wstrząsa drugim. Teraz albo nigdy. Próba ratunku, albo śmierć. W sposób prawie nie realny, bohater powieści odzyskuje wolność, “dostaje nowe życie”, “nową tożsamość”.

Dzięki komu udaje mu się uciec, zdobyć potężny majątek, władzę, tytuły? Czy uda mu się odzyskać miłość kobiety, która poślubiła przed laty innego? Czyim synem jest Albert? Edmunda czy Fernanda, który “odebrał mu życie”?


“Chrabia Monte Christo” – Największe dzieło Alexandra Dumasa, które powinien przeczytać każdy. Opowieść o romansie, miłości, zdradzie w tle politycznych zawirowań. O mocy kapłaństwa, jego wpływie na przyszłość Dantesa, bezludnej “bogatej” wyspie, wejściu na salony i zemście “bez własnego udziału”.

Brylujący, rozchwytywany, za którym szaleją salony. Z największą gracją odnajduje się w każdej zaistniałej sytuacji. Pełen uroku, odwagi, pewności siebie, a jednak z tak przerażającym “bólem serca rozdartego przeszłością”. Zrozpaczony śmiercią pozostawionego bez opieki ojca, ratuje życie byłego pracodawcy. W ostatnich stronach powieści odkrywa kolejną zdradę z przed lat. Pozostaje z jedyną wierną i kochającą go osobą. Z kim?

 

❤️
1
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
fog 6126432 1280 1 2

Cienie milczenia

Kiedy nauczono cię, że nie masz prawa oddychać,
odzywać się, nawet wyrwana do odpowiedzi,
gdy twoje zdanie zupełnie nic nie znaczy, a ty,
jesteś tylko cieniem,

milczysz. Kiedy tuziny oczu wpatrzone w ciebie,
jakbyś wiedziała dobrze czym to się skończy.
Pół wieku milczenia, życia przez pryzmat wyobraźni.
Jedynie pióro dłutem, ustami, pędzlem,
którego wyrwać nikomu się nie udało.

Milczenie nic nie znaczy, podobnie jak moje słowa.
Uczucia schowane w kieszeń, tą ukrytą,
by nikt ich nie wyrwał, nie zniszczył, nie naraził.
Dopóki są nie wypowiedziane, nikt ich nie znajdzie.
Dopóki nie zna, nie zniszczy ich, albo kogoś innego.

Dla dobra wszystkich, niechaj zostaną tajemnicą,
energią cichą rozpylającą uśmiech i dobro.
Niechaj będą milczeniem, które jest w stanie przetrwać
cieniem mojego echa, którego nocą nikt nie dostrzeże.

***

12.11.2024 r.

* tylko czemu kruszysz mur?

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
letter 1390463 1280 1 0

Dziękuję Mistrzu

Drogi Mistrzu,

Dziękuję Ci za to, że byłeś tego dnia tam gdzie ja.

Twoja obecność uleczyła mi duszę. Rozkruszyła skorupę rdzy, która porastała moje serce.

Stałeś naprzeciw mnie, a ja nieświadoma kim jesteś, patrzyłam Ci w twarz, jak zahipnotyzowana. Dopiero po upływie kilkunastu sekund zaczęłam rozumieć, co się dzieje. Nie byłam w stanie odwrócić wzroku, nie chciałam.

Ta siła była silniejsza nad wszystko. Zaczęłam rozpoznawać, jakbym dopiero teraz odzyskiwała świadomość. Jakby zasłona schodziła mi z oczu. Jakby wracała utracona pamięć, świadomość. Nie poznałam od razu, lecz w chwili kiedy pytałam siebie “co się dzieje?”. Co działo się wówczas?

Twoja energia pochłonęła mnie i dokonała reinkarnacji, przemiany. Odblokowała zmagazynowane części nie tylko wspomnień.

Wpatrzona w twoje oczy nic nie mówiłam, a Ty robiłeś to samo. Wpierw zapytywałam siebie, “co się dzieje?”, następnie “czy to możliwe?”. Nie mogłam uwierzyć, że staliśmy naprzeciw siebie. Tak bardzo, że odjęło mi mowę. Wciąż jednak nie wierzyłam własnym oczom, bo przecież to było jak dar nieba.

Zaskakujące jest jednak to, ile w tej jednej chwili się wydarzyło. Ile na zawsze we mnie już pozostało. Odkryłam też tajemnicę duszy, i zawsze kiedy przestaję działać, otwieram neta z twoimi zdjęciami i patrzę, czytam i patrzę. Ładuję baterie jak wówczas, kiedy je wymieniłeś.

Dziękuję Mistrzu.

Z wyrazami szacunku
Emilie

 

17.02.2024 r.

❤️
1
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
ai generated 8738968 19202 1 0

Dziennik niecodzienny – przemyślenia

Dzisiaj i wczoraj bardzo dużo się działo. Emocje, reakcja, wolne, debaty, szkolenia. Odpowiedzi też bardzo mnie poruszyły. Jest taki moment, taki dzień, że mam ochotę pisać jednocześnie o wszystkim. Wszystko jest takie ważne. Nie wiem tylko jeszcze dlaczego, jest o niego tak bardzo zazdrosna? Tego nie powiedziała, ale widać to gołym okiem. Poczekam.

Dzisiaj odnalazłam to, czego tyle szukałam. W trzech aspektach. To było dla mnie bardzo ważne. Cały czas jest. Szkoda, że nie wcześniej, bo część by to zmieniło, ale lepiej dzisiaj niż jutro. Kilka spraw załatwię niebawem. Reszta pomału się poukłada. Za pół roku i do nich zajrzę, nie tylko wtedy. Wtedy jednak przekonam się, że mam rację. Wiem, że ją mam.

Czuję się jakby ktoś mi na trzaskał po głowie, za niefortunne, według innych słowa. Jak nie fortunne? No jak? Pytam się głośno. Przecież miłość nie może być samolubna. Uśmiecham się szczerze. Z miłością.

05.12.2024 r.

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
490173261 696997596175532 2660621263743832359 n 1

Dziś już nie ma…

 
Dziś już nie ma
Tych przyjaciół
Co kiedyś
Dziś przyjaźń
Odeszła do lamusa
Tamte czasy poszły w dal
Już nie wrócą
Pal licho
Słowo honoru
Nie ocali
Nikt nie chce
Być naiwnym
Zaufanie przybrało
Postać farsy
Coraz częściej się cni
marzy…

❤️
0
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
WebPsddefault 1752479286 0

PANIE TYCH DUSZ

Byłem sam, było smutno i źle, lecz to minęło … małżeństwo przygarnęło mnie … to ich arcydzieło … Teraz mam dom, mam swój kąt, swoje posłanie … Jakże dziękuje za to … Panie dusz, biednych dusz, smutnych dusz, co domu nie mają … Spraw aby dostały już to, na co czekają. Byłem bity i znęcał się on nade mną … Zimą był budą mój dom … było tak ciemno … Przyszli i wzięli mnie wtem … czułem ich dobroć … ja nie spodziewałem się … Panie dusz, biednych dusz, smutnych dusz, co domu nie mają … Spraw aby dostały już to, na co czekają … Czuję że jest już tuż tuż moje spełnienie … spraw aby nastało już … {x2}

❤️
1
👍
0
0
💡
0
0
📖
0
12021222324252631