Bez cienia

Tytuł książki: Głos naszego cienia Autor książki: Jonathan Carroll

Bez cienia

Z prozą amerykańską mi nie po drodze. Hemingwaya kocham i na tym koniec. Nie rozumiem, nie kumam amerykańskiego stylu życia. A tym samym nie dociera do mnie tamtejsza proza. W przeciwieństwie do kinematografii. Tak już mam. Zatem do książki „Głos naszego cienia” Jonathana Carrolla podeszłam z rezerwą. Przeczytałam ją. Potem o niej poczytałam. I jak to się często zdarza, jestem w opozycji do większości czytelników.
Najtrafniejszą opinią był zapis, iż proza amerykańskiego pisarza, zamieszkałego w Wiedniu, jest pomieszaniem gatunków. Z tym się zgadzam. Poszukując odpowiedniej formy do wyrażania treści, pisarze wybierają, mieszają, kombinują. Różne utwory z tego powstają. Czy udane, czy nie – rzecz gustu. Czy u Carrolla rzeczywistość miesza się z magią, fantasy i światem drugim, jak twierdzą krytycy? Tu miałabym wątpliwości.
Opinie o książce czytam zawsze po jej przeczytaniu, kiedy mam już jako takie własne zdanie. Magii i fantasy w omawianej książce nie znalazłam. Znalazłam natomiast dość głęboką charakterystykę psychologiczną głównego bohatera. I dla mnie jest to powieść psychologiczna.
Najpierw dzieciństwo, które nas kształtuje. Jego też ukształtowało. Zwłaszcza wielka trauma z powodu śmierci. Czy przyłożył do niej rękę? Czy pomógł mrocznemu kosiarzowi w unicestwieniu życia? Na to pytanie bohater próbuje odpowiedzieć sobie przez całe swoje życie. Jak to bywa, nie uzyskuje jednoznacznej odpowiedzi. Mota się więc między faktami. A te też są różne.
Potem spotyka ludzi, ciekawych ludzi. Nie, nie są z pogranicza światów. Są po prostu ekscentryczni. Przyjmują go do swego świata, bo on też nie jest taki jak wszyscy. Tworzą udaną trójkę. Potem ponownie przychodzi śmierć. Czy to coś dziwnego? Umieranie jest częścią życia – jak powiedziała mama Forresta Gumpa. A pojawiające się po niej zjawy? Czyż widok naszych zmarłych nie odbywa się przede wszystkim „przed oczami duszy mojej” (tym razem Szekspir).
Według mnie mamy w utworze Carrolla typowe zjawiska psychiczne, psychologiczne, które są obecne w życiu każdego człowieka. Nie dorabiajmy zatem ideologii Hogwartu do spraw czysto ziemskich. Głosy z zaświatów często słyszymy.
Ogólnie książka do gustu mi nie przypadła, chociaż nie można odmówić jej wartości powiedzmy, moralnych. Chwilami pogodna. Chwilami trudna. Bohater czasami niezrozumiały. A czasami aż za prosty w swym działaniu. Na tylnej okładce oczywiście krótka recenzja. Mowa w niej o śmieszności. Nie znalazłam niczego, co byłoby humorystyczne. Mowa o seksie. Wiadomo, tak gdzie ludzie, tam seks. Oczywistość od początku świata. Czułość i smutek….tak, nie zaprzeczam, jest.
Ogólnie rzecz biorąc, taka jak większość prozy amerykańskiej, ta nie przypadła mi do gustu. Co oczywiście nie oznacza, że jest zła. I tyle na dziś.

❤️
1
👍
1
0
💡
0
0
📖
0
Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Bianka97

Świetna recenzja! Bardzo lubię czytać Twoje opowieści o książkach i pisarzach – są dla mnie rzetelnym źródłem wiedzy. Pozdrawiam serdecznie!

1
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x