Już taki jestem zimny dron
spadł na polu straszny dron
eksperci nie słuchają świadków że leciał ze wschodu
nic nie wykryli nic nie zauważyli nic nie unieszkodliwili
może miał zniszczyć jakieś miasto może obiekt strategiczny
może tylko szpiegował wpadł w sieć energetyczną i spadł
oni już wiedzą bo odczytali koreańskie napisy że irańskoruski
i przyleciał z Białorusi przecież ktoś winny być musi a internauci obejrzeli tego drona
i twierdzą ze silnik ma od niemieckiego simsona
Na pole spadł dron – wielka sprawa,
już konferencję robi Warszawa.
„To prowokacja! – ktoś w rządzie krzyczy,
– A może test, co świat nasz ćwiczy?”
Ekspert poważny miną się stroi:
„Na pewno z wschodu! Zachód się boi!”
A w tle ktoś szepcze: „Niech tylko wyjdzie,
że to kupione w komisji w Łodzi…”
Winnych szukają – najlepiej wielu,
raz Białoruś, raz Kreml, raz w Teheranie w dziele.
A może znów Zachód? – pyta opozycja,
bo każdy dron dziś to okazja-polityczna.
I tak się kłócą w telewizorach,
kto winny bardziej, kto mniej w tych sporach,
a zwykły człowiek patrzy i wzdycha:
„Może to znowu wina jakiegoś ufoludka?”
Znów smok rozłożon na łopatki
spakować idzie swe manatki
tzn. sterownik z amerykańskim oprogramowaniem,
póki go nie znaleźli gdzieś pod Lublinem, czy Poznaniem… 😀
Pamięć z obrazem z obiektrywu,
który zapisał trasę z TelAwiwu. 😛