Wiek nieprzyzwoity5 (1)

Czasy nieprzyzwoite
Książka Jerzego Łojka to nie opowieść do poduszki czy też relaksu. Autor to przede historyk literatury i jego książka do tego gatunku należy. Takich pozycji się nie czyta, je się studiuje. Dokładnie, strona po stronie, słowo po słowie. Inaczej się nie da. Jeśli więc ktoś liczy na literaturę popularnonaukową, może się zawieść. Ale jeśli ktoś liczy na solidną dawkę wiedzy, będzie zadowolony.
Autor skupia się na trzech postaciach literatury francuskiej w XVIII wieku, głównie w drugiej jego części. Są to Claude – Prospere Jolyot de Crebillon, Nicolas – Edme Retil de la Bretonne oraz Donatien Alphonse François Marquis de Sade. Oczywiście wszyscy znają głównie tego ostatniego. Pozostała dwójka brzmi raczej obco. A jeśli dodamy, że książka rozpoczyna się od wyjaśnienia pojęcia „libertynizm”, to czytelnik zapewne domyśli się, jaki charakter miała twórczość poprzedników słynnego markiza.
Czymże więc był ów libertynizm? Ponoć niczym dobrym. Ponoć był właśnie we Francji bardzo tępiony i dopiero rewolucja zniszczyła go z kretesem wprowadzając moralny ład. Z tym ładem po zburzeniu Bastylii wiemy jak było… Z osławionym libertynizmem podobnie. Wszyscy go potępiali, ale wyznawców grzesznej miłości, nagości, a potem praktyk w tylu de Sade, nie brakowało.
Równocześnie ze sprośnymi praktykami powstawała literatura na ich temat. Jej właśnie autor omawianej książki poświęca najwięcej miejsca. Stara się jak najstaranniej przedstawić ją łącznie z obyczajami tamtych czasów. Zwłaszcza, że ówcześni „dokumentaliści” byli przeciwni rozwiązłości seksualnej. „Retif przez całe życie uważał się za moralistę i z uroczą niekonsekwencją zwalczał libertynizm, nie kłopocząc się bynajmniej wnioskami, jakie postronny obserwator mógłby wyciągnąć z analizy jego życia prywatnego”. Na tym bowiem ów libertynizm polegał…
Właśnie Retif w książce o znamiennym tytule „Pornograf” postuluje uporządkowanie życia obyczajowego, w tym …. domów publicznych. Najpierw dokonuje analizy, kto, jak i po co, a potem przedstawia receptę. Nie, nie liczcie na postulat zamknięcia przybytków rozkoszy. Je trzeba po prostu zreformować…
O markizie de Sade Jerzy Łojek pisze najwięcej. Cóż, postać najbardziej znana. Przedstawia jego życiorys. Stara się być jak najbardziej obiektywny. Jest bowiem w życiu słynnego Francuza wiele elementów niejasnych. Czy rzeczywiście był aż tak wielkim okrutnikiem, że słowem pochodzącym od jego nazwiska określa się dziś wyjątkowe tortury?
Książka o XVIII wieku we Francji opowiada zatem o rzeczach sprośnych, niemoralnych, jakże często wulgarnych. Napisana jest jednak językiem bardzo obiektywnym. Autor nikogo i niczego nie potępia. On przedstawia, omawia, prezentuje. Mamy do czynienia z lekturą mądrą, zawierającą wiedzę o tamtych czasach, daleką od szukania skandali. Taka jest bowiem rola tekstów o charakterze naukowym.