Autor: Te.n Jot

0

Karmazynowy chłopiec
5 (3)

Karmazynowe chłopcze, wyrosło z ciebie beztroskie zwierzę. Kolędy, te same, których nie znałeś za dziecka, wracają do ciebie w myślach i zdajesz się zaskoczony, że przypomniałeś sobie ich słowa.

Jesteśmy oczodołami. To nasze małe jeziora, lazurowe światła. A to słodkie, czerwone lico, które płonie zawstydzone? To w nim kujesz żelazo losu.

Mój karmazynowe chłopcze, wewnątrz twojej czaszki czuję się biblioteką. Czy zechcesz choć na moment położyć dłonie na którejś okładce? Są ciężki i chłodne, a upał za oknem rysuje miejscowość, która jest spokojna i senna. Powietrze wydaje się cielskiem w środku którego są pola i drzewa przepalone przez słońce.

Barwy są wypłowiałe. Brakuje soczystości. Dorodne owoce wiśni błyszczą w słońcu zimnym blaskiem, co dodaje im majestatu.

Karmazynowy chłopcze, opatrzyłeś rany Wielkiej Niedźwiedzicy, którą potrącił samolot i przesunąłeś Mały Wóz, który stanął na powietrznym trakcie linii lotniczych.

Nie możesz pozwolić, by ten świat wszedł ci na głowę, bo wtedy twoja głowa stanie się tylko oczkiem na kostce, którą co jakiś czas rzuca niedbale ogromna ręka. Nikt nie wie, do kogo należy. Nie znamy jej właściciela. Wiadomo tylko, iż lubi tą zabawę.

Czy to Å›lepy los? MyÅ›liciel bez gÅ‚owy? Judasz, który przyszedÅ‚ za Chrystusem, aż tutaj, w XXI wiek, wyłącznie po to, by utwierdzić siÄ™ w przekonaniu, że jego nauczyciel umarÅ‚ na marne. Wciąż pyta: “Mistrzu, dlaczego?” i rzuca koÅ›ciÄ…. Los mu sprzyja. ChciaÅ‚by choć raz przegrać, zdjąć z siebie ciężar wypÅ‚aty.

Oceń klikając: