Nasze publikacje - twórczość, artykuły i wpisy

0

Hedoności biorą sprawy w swoje ręce
5 (2)

W zaułkach pomieszkują pluskwy. Ciężarne kotły niebawem przyniosą urodzaj. Będzie nam gorzko i ciepło. A kanalia, która nie czuwa nad postępem społeczeństwa, stanie się pożywką dla prasy, która chętnie grasuje po nurtach mainstreamu, gdzie znaleźć można najciekawsze odpady. Przeżywamy recykling. Nadajemy śmieciom zupełnie nową rangę i kochamy bezużyteczne rzeczy. Zresztą, widać to w necie.

Gdy przechadza się ulicą, a ja spoglądam na miękkiego lamusa, jestem za masowym poborem do wojska, anihiliacją i depopulacją. Nocami słyszę, jak pęka skorupa ziemska. A może to nie są pęknięcia, a zwyczajnie, ziemia też puszcza bąki i dostaje sraczki, odbija się tym społeczeństwem jak tanim żarciem. Nie chcemy tego, co dobre, a wyłącznie tego, co najlepsze, dlatego zamieniliśmy standardy na uniwersalne wymagania, których nikt nie spełnia, bo nie potrafi postawić się w roli obietnicy.

Nie jestem już człowiekiem. Dogaduję się z drzewem, przysługuję ptakom, i nie uważam, że jestem nerwowy. To wyłącznie inteligencja.

Oceń klikając:
0

Zgoda na chwilę
3.3 (3)

Opowieść o spotkaniu, które nie prosi o jutro. O dłoniach, co zostają obok, choć wiedzą, że nie zatrzymają nocy. Szept o bliskości bez potrzeby posiadania, dotyk, który nie pyta o odwzajemnienie. Bez obietnic, bez pożegnania… Tylko cisza i zapach, który zostaje w pamięci ciała, gdy wszystko inne milknie.

 

Posłuchaj.

Zniknij na chwilę –

dokładnie tam, gdzie nic nie trzeba wyjaśniać.

Poczuj stratę, zanim się wydarzy.

I pozwól jej zostać…

 

Oceń klikając:
0

ślad
3.7 (3)

przeminąłeś

jak ślad po skrzydłach ćmy

 

odtąd nie zapalam światła

nie wracasz

 

przestałam liczyć kroki

w twoją stronę

 

nie muszę już mówić

żebyś mnie słyszał

 

w ciszy mieści się wszystko

czego nie nazwaliśmy

 

lżej

nie przygniatają już zbędne słowa

o przyjaźni

Oceń klikając:
0

Mindset
0 (0)

Może przyszedł okres, w który wcale nie trzeba romantyzować i idealizować samego siebie, jako gatunku, gdy patrzy człowiek w lustro, w którym nie jest odbita jego osobista rzeczywistość, ale ogólna przynależność do określonego królestwa zwierząt. Gdyby spojrzeć na to w ten sposób: jeśli istnieje gdzieś, daleko w kosmosie, jakaś odległa cywilizacja, to my dla niej także stanowimy obcą formę życia, kosmitów. Ale nie w tym rzecz, ani nie w tym problem. Jego raczej dopatruję się w samym słowie “człowiek”, które przecież niesie nie tylko brzemię najróżniejszych filozofii, sztuki, technologii, ale przede wszystkim pewne, mentalne zobowiązanie do czynienia dobra, które bywa tylko i wyłącznie, mnie lub bardziej, umowne. Kochamy idealizować i romantyzować zjawiska takie, jak talent, wrażliwość, empatia, czy inteligencja. I niejednokrotnie przychodzi moment zimnego szoku, gdy cechy wcześniej wspomniane, gdy dysponuje nimi konkretny człowiek, nawet, jeśli pchają go w stronę piękna lub wyuzdanej estetyki, nie oznacza to, że pchają go w stronę dobra. Czy oznacza to, że dobro nie jest piękne? Czy piękno, samo w sobie, jest o wiele bardziej brutalne, niż nam się wydaje.

Jestem skłonny powiedzieć tylko tyle, może jestem człowiekiem, cokolwiek to znaczy. Z pewnością jestem zwierzęciem i doskonale rozumiem, jakie następstwa niesie ze sobą takowy stan rzeczy. Z pewnością jestem, przede wszystkim, zwierzęciem, które, jak każde inne zwierzę, dysponuje fizyczną siłą, sprawnością, intelektem i inteligencją, instynktem, intuicją, wrażliwością i empatią. A nader wszystko, pośród tych zwierząt jestem predatorem. Tym właśnie jestem. I nie doskwiera mi zbyt wiele, może wyłącznie tyle, iż nieustannie jestem głodny i spragniony, a nie wiem nawet czego tak na prawdę chcę. Nie wiem nawet czym jest to we mnie, co pragnie tego, czego nie umiem uchwycić, dlatego trawią mnie nieustające pożądanie i pragnienie, szaleństwo, niemoc i rozpacz, a nader wszystko, czuję, iż zdarza mi się toczyć życie w amoku, bo pragnę tego, a gdybym wiedział, czego pragnę, z pewnością bym to już miał.

Oceń klikając:
6

.
5 (2)

W teatrze jednego aktora,

dobrze kiedy znajdzie się choć jeden widz.

Oceń klikając:
0

Poszukać
5 (1)

Poszukujcie rzetelnie i stanowczo odpowiedzi na własne pytania !

Nie odpowiadacie na nie.

Oceń klikając:
mo 0

MO i inni
5 (2)

MO i inni

Dziś będzie raczej o ciekawostce niż o książce, chociaż… Starsi czytelnicy pamiętają zapewne słynną serię „Tygrysa”, niewielkie książeczki o tematyce wojennej, które były w każdym domu. Wielokrotnie pisałam również o seriach kryminalnych z „Jamnikiem” lub „Kluczykiem”. Ostatnio trafiłam też na kilka staroci spod znaku „Konika Morskiego”. Wszystkie te wydawnictwa były traktowane jak tzw. czytadła. Miały nie wytrzymywać konkurencji z literaturą klasyczną lub taką wyższych lotów. Wytrzymywały i to nieźle. Sprzedawane głównie w kioskach „Ruchu”, w większości spod lady, były praktycznie w każdym domu. Pamiętam, że nawet mój tata unikający jak ognia Sienkiewicza, Mickiewicza czy Prusa, szedł do toalety z „Tygrysem”. I to nie było śmieszne. W domu, gdzie buszowały dzieci, toaleta byłą idealnym miejscem na czytanie.
Dziś o jeszcze jednej serii, która w kilku egzemplarzach trafiła w moje ręce – „Ekspres reporterów”. Były to książeczki formatu kieszonkowego o niewielkiej ilości stron, zawierające trzy reportaże. Mamy zatem do czynienia z literaturą no fiction i to w najlepszym wydaniu. W skład każdego tomiku wchodziły z reguły trzy reportaże: o aktualnym wydarzeniu, społeczno – obyczajowy oraz obowiązkowo – kryminalny.
W egzemplarzu, który leży przede mną (uwaga! nakład – 100 000, słownie sto tysięcy egzemplarzy! W 1986 roku! ) Marek Rymuszko przedstawia reportaż „Nic o tym nie wiedząc” o jasnowidzach i milicjantach. Czy milicja podczas rozwiązywania zagadek kryminalnych lub poszukiwania osób zaginionych korzysta z „usług”osób parających się zjawiskami „psychotronicznymi”?Jako że jest to reportaż czytamy o wydarzeniach autentycznych. Okazuje się, ze czasami ów jasnowidzący wie, czasami nie. Ot, jak to w życiu bywa. Odpowiedzi jednoznacznej nie ma.
Autorem drugiego tekstu jest Piotr Zieliński. „Pamięć i niepamięć” to opowieść o miejscowości Chełst, przez którą przebiegała granica między Polską a Niemcami ustalona traktatem wersalskim w 1919 roku. Dzieliła wieś na dwie części. Historia z takimi miejscami nie obchodzi się łagodnie. Zieliński przedstawia ją zwracając uwagę na losy poszczególnych rodzin, które żyją tam do dziś. Ciekawa, pouczająca opowieść o wpływie polityki na losy jednostek.
I trzeci reportaż, oczywiście kryminalny, oczywiście zbrodnia autentyczna, ale jego treści, jak to w przypadku kryminałów, zdradzać nie można, bo się straci cały efekt zaskoczenia. Jego autorem jest Andrzej Szmak, a nosi tytuł „Domek z zapałek”.
Zwróćcie uwagę na okładkę wydawnictwa. Nie ma tu tytułów tekstów. Są ich zapowiedz. Każda sugeruje tematykę. Można uznać to za reklamę, ale… Ale w czasach kiedy wydawano „Ekspres reporterów” nie była ona potrzebna. Seryjne wydawnictwa sprzedawały się jak świeże bułeczki.
Jeszcze wielokrotnie do nich wrócę…

Oceń klikając: