Nasze publikacje - twórczość, artykuły i wpisy

igor 1

Na scenicznych deskach
5 (3)

Na scenicznych deskach

Chyba pamiętam… „Igoraszki z Melpomeną” Igora Śmiałowskiego zostały wydane po raz pierwszy w 1978. Autor został zaproszony do pierwszego polskiego talk show, czyli „Tele echa” i rozmawiał z prowadzącą program Ireną Dziedzic. Opowiadał tym razem nie o swojej pracy, był znanym aktorem, ale o powstaniu owej książki. Pana Igora jako aktora lubiłam, ale do jego opowieści dotarłam po wielu, wielu latach. Jak zatem po owych latach jest?
Na pewno – ciepła. To praktycznie historia teatru polskiego od czasów jego początku czyli czasów króla Stasia – Stanisława Augusta Poniatowskiego, wielkiego mecenasa sztuki, miłośnika literatury i artystów. Historia pionierów teatru opowiedziana jest niczym gawęda o starych dobrych czasach. I zapewne dlatego tak łatwo się ją czyta, tak łatwo wpada w przysłowiowe ucho. Na kolejnych stronach poznajemy kolejne postacie, głównie aktorów, którzy polski teatr tworzyli. Właśnie… czy potraficie wymienić najbardziej znanych aktorów teatralnych, zwłaszcza z czasów zamierzchłych? Jeśli nie z XIX wieku, to przynajmniej z pierwszej połowy XX? Podać nazwiska tych, na przedstawienia których tłumy waliły do teatralnych budynków, a przedstawienia z ich udziałem oglądano kilkakrotnie?
Na pewno nie. To dopiero film ukształtował zawód aktorski jako popularny, przynoszący sławę i pieniądze. Aktorzy ze scenicznych desek nie byli znani i popularni, tak jak późniejsze gwiazdy srebrnego ekranu. Książka pana Igora wypełnia zatem tę lukę w wiedzy przeciętnego człowieka. Opisuje wybitne postacie polskiej sceny greckiej muzy Melpomeny. Czyni to w sposób spokojny i niezwykle sympatyczny. Krytycy mówią o anegdotach z życia ówczesnych ludzi sztuki scenicznej. Opowieści te salwy śmiechu nie wzbudzają. Wzbudzają sympatię czytelnika do opisywanych wydarzeń i osób. Zdają się mówić: „Widzisz, taki sławny byłem, a ileż we mnie prostoty”.
Poprzez karty opowieści widać, iż autor ceni swych poprzedników, a przede wszystkim bardzo ich lubi. To jest właśnie owe ciepło, które wyczuwany czytając gawędy o czasach i ludziach, którzy przeminęli…Ludwik Osterwa, Wojciech Bogusławski, Stefan Jaracz, Helena Modrzejewska… Nastrój budowany przez autora tekstów prowadzi nas do fotela przy kominku…
Nie, nie jest to książka rewelacyjna. Chwilami, jak to podczas słuchania starych historii opowiadanych przez dziadka przy kominku, można się zdrzemnąć. Jest jednak cenna dla naszej literatury, gdyż zbiera w jednym miejscu dzieje aktorów z czasów przedfilmowych. Ktoś napisał, iż „Igoraszki…” powinny być szkolną lekturą pełniąca funkcję podręcznika o dziejach polskiego teatru. Jako były nauczyciel potwierdzam. Opowieść nadaje się do takiego celu. Napisana prostym językiem, spokojna i wyważona jest idealnym źródłem wiedzy dla nastolatka. Dla starszego czytelnika również. I nie mówcie, że znacie dzieje polskiego teatru…

Oceń klikając:
2

Oderwany
5 (5)

Oderwany.
Zły.
Milczący.

Mówili:

“On nigdy nie będzie normalny,

On nigdy nie będzie pasował.”

A on…

gubił słowa,
jakby były za ciężkie dla ust.

Uciekał.
Chował się w trzewiach miasta,

w którym cień był jedynym przyjacielem,

i gdzie nikt nie pytał o imię.

Chodził jak bezpański kot.
Ranił nogi,
a dusza krwawiła od dawna.

 

Tworzył własną legendę,

której nikt nie był w stanie mu odebrać.

 

W domu?

Pełno dzieci,
samotnych jak on.

W szkole?

Tylko oczy.
Wpatrzone. Wbijające się jak ostrza.

Wymazywany ze zdjęć,
jak plama, której nie da się zmyć.

Łzy chował głęboko.

Zobaczyłam.

Poznałam.

Usta — zatrzaśnięte.
Oczy — dwa zimne sztylety.
Serce — zbroja.
Pięści — kamienie.

I dziś…

po raz pierwszy

otworzył dłonie.

Oceń klikając:
1

Dom, w którym nikogo nie było
5 (3)

Zamilkły szepty

I nawet księżyc w Twojej dłoni zasnął

Ogród też cały już śpi

Tylko w sercu światła nie gasną

 

Może to w szybę uderzył wiatr

A może to Twój głos znowu słyszę

Gdy milknie cały świat

Moje myśli spokojnie kołyszesz

 

Dziś nie muszę się już bać

Mogę też już przestać walczyć

Mimo, że jesteś daleko

Żebym oddychał, musi wystarczyć

 

I nawet o tym, że Cię kocham

Już słów na głos nie mówię

Niech ta miłość do końca trwa

Przecież nie muszę wszystkiego rozumieć

 

Proszę, wejdź tu niby na chwilę

Ale zostań i już nigdy nie uciekaj

Posłuchaj o tej miłości bez słów

Pokażę Ci dom, w którym na Ciebie czekam

Oceń klikając:
2

***
5 (3)

Może wcale nie chodzi o to, na ile coś się udaje, ale, że w ogóle próbuję. Codzienne porażki mogą uczyć akceptacji, w szczególności te mniejsze. Bo jeśli małe porażki mogłyby wyprowadzić mnie z równowagi, jak zareagowałbym w obliczu klęski? Życie to ciągłe pasmo porażek i nie sposób przed tym uciec, jeśli pragnie się faktycznie tworzyć i działać.

Oceń klikając:
6

Perseida
5 (4)

Perseida, spadające światło. Myśleli że to gwiazda a to kula cieplna w swojej wędrówce, widziana oczami naiwnych.

 

Oceń klikając:
2

Stary pies
5 (3)

(wiersz otrzymał wyróżnienie w XXV Ogólnopolskim Turnieju Jednego Wiersza w Katowicach – Koszutce w 2024 roku, wydany w tomiku pokonkursowym ISBN 978-83 957385-3-1)

Mój stary pies
przygotowuje się do
odejścia….

Z trudem wspina się
na drugie piętro,
bo bolą go stawy.

Po omacku szuka
pustej przestrzeni,
bo stracił wzrok.

Nie szczeka na obcych
idących korytarzem,
bo nie słyszy.

Węchem wyczuwa swoich
i macha ogonem na przywitanie,
bo tylko to mu zostało.

Nocą piszczy pod moim łóżkiem
prosząc,
bym podniosła go
i położyła obok siebie.
Już nie da rady
sam
wskoczyć do białej pościeli.

Mój pies
przygotowuje się
do odejścia….
Tak po prostu,
tak zwyczajnie….

Tylko ja nie potrafię
przygotować się
na jego
odejście…..

Kulka odeszła za Tęczowy Most 8 sierpnia 2025 mając ponad 15 lat

 

Oceń klikając:
0

Odium
5 (4)

ona rośnie we mnie

wiem że już oczami wygląda

całkowicie zmieniając wyobraźnię

pulsuje rytmem krwi

wdziera się z każdym oddechem

wypełniając do cna

wypycha poza mnie wszystko to co dotąd pracowicie budowałem

jak matka tradycja rozsiada się wygodnie

i groźnym wzrokiem bada otoczenie

tylko twoje dłonie ostatni bastion

opierający się w pamięci

jak samotna wrona

wyrzut sumienia plama pigmentu

pośrodku  białego ciała

karmi mnie jadem i tanim komplementem

zdziera skórę palcem wskazując wymyślonych wrogów

kiedy budzę się rano

wystraszonym wzrokiem szukam ratunku

ale twoja poduszka jest pusta

 

Oceń klikając: