Ale to nie tak. Co innego okazywanie emocji, w zdrowy, adekwatny do sytuacji sposób, co innego, gdy człowiek jest po prostu przewrażliwiony na swoim punkcie, szybko się irytuje, ma niski próg tolerancji na stres, nie radzi sobie z odmiennymi/negatywnymi opiniami na swój, i tak dalej. Myśl jest przede wszystkim o tym, że dzisiaj bardzo często myśli się przewrażliwienie z wrażliwością, a to pierwsze ma więcej wspólnego z emocjonalnością, często nadmierną, której nie poddano obróbce, ani kontroli, a nie wrażliwością, jako ogólnie sposobem doświadczania, przeżywania, wyciągania wniosków.
Można to różnie interpretować. Słabością jest upaść, poddać się i nie wstać. Siłą jest płakać i iść przed siebie. Upadać, zdzierać kolana, krzyczeć z rozpaczy i iść. Wstawać, z bólem, cierpieniem lecz iść. Żałośni? Dla jednych tak. Dla drugich żałośni są ci, którzy idą z prądem, ci którzy nie mają w sobie zrozumienia, wrażliwości, akceptacji. Słabi są ci, którzy kontrolują każdy swój krok przez pryzmat oceny innych. Żałośni są ci którzy w swoich oczach są nikim. A wrażliwość? Hm. Są jej różne odbicia.
Pamiętam jak kiedyś pewnej kobiecie, tuż po pogrzebie, jej znajomi niegrzecznie zwracali uwagę, że nie powinna płakać po śmierci jedynego syna. Uważali, że jest słaba, bez wiary, a ona cierpiała. Po tym cierpiała podwójnie. Oni też nie widzieli w niej wrażliwości. Nie dawali jej prawa do żałoby, wyrażania emocji. Uważali, że to nie jest wrażliwe tylko żałosne.
Tak więc, sam widzisz, że interpretacje mogą być różne, a ja przeżywszy pół wieku mam różne doświadczenia, emocje i skojarzenia, kiedy czytam takie myśli.
Ale to nie tak. Co innego okazywanie emocji, w zdrowy, adekwatny do sytuacji sposób, co innego, gdy człowiek jest po prostu przewrażliwiony na swoim punkcie, szybko się irytuje, ma niski próg tolerancji na stres, nie radzi sobie z odmiennymi/negatywnymi opiniami na swój, i tak dalej. Myśl jest przede wszystkim o tym, że dzisiaj bardzo często myśli się przewrażliwienie z wrażliwością, a to pierwsze ma więcej wspólnego z emocjonalnością, często nadmierną, której nie poddano obróbce, ani kontroli, a nie wrażliwością, jako ogólnie sposobem doświadczania, przeżywania, wyciągania wniosków.
Można to różnie interpretować. Słabością jest upaść, poddać się i nie wstać. Siłą jest płakać i iść przed siebie. Upadać, zdzierać kolana, krzyczeć z rozpaczy i iść. Wstawać, z bólem, cierpieniem lecz iść. Żałośni? Dla jednych tak. Dla drugich żałośni są ci, którzy idą z prądem, ci którzy nie mają w sobie zrozumienia, wrażliwości, akceptacji. Słabi są ci, którzy kontrolują każdy swój krok przez pryzmat oceny innych. Żałośni są ci którzy w swoich oczach są nikim. A wrażliwość? Hm. Są jej różne odbicia.
Pamiętam jak kiedyś pewnej kobiecie, tuż po pogrzebie, jej znajomi niegrzecznie zwracali uwagę, że nie powinna płakać po śmierci jedynego syna. Uważali, że jest słaba, bez wiary, a ona cierpiała. Po tym cierpiała podwójnie. Oni też nie widzieli w niej wrażliwości. Nie dawali jej prawa do żałoby, wyrażania emocji. Uważali, że to nie jest wrażliwe tylko żałosne.
Tak więc, sam widzisz, że interpretacje mogą być różne, a ja przeżywszy pół wieku mam różne doświadczenia, emocje i skojarzenia, kiedy czytam takie myśli.
Bez urazy. Nic osobistego