Autor: Starlight.

0

bez brzegu
5 (1)

życie jest trochę jak ocean
pod skórą – sól
pod solą – głębina
pełne szeptów których jeszcze nie słyszę

bywam deszczem który nie mieści się w chmurze
jak fala spiętrzona rzucam wyzwaniem

ale może gdybym
pozwoliła sobie opaść –
nie tonąć
lecz oddać ciężar nieswoim słowom
może opadłoby to co zbędne
to co cudze
to co tylko hałasem

może zostałaby tylko ja –
naga od środka
jak skała wypłukana z imienia
jak krzyk bez głosu
uczciwie obecna
w każdej swojej pękniętej krawędzi

czasem chciałabym zerwać swoje aż

i być tylko
nie do kochania
nie do trzymania
nie do zrozumienia

i tylko być
jak wiatr który nie musi mówić że jest
jak cisza której przyjemnie słuchać

może wtedy spojrzałbyś
nie przez to co chcesz we mnie znaleźć
ale przez to co naprawdę we mnie jest

i nie bałbyś się
że zniknę
gdy przestanę Cię odbijać

bo jestem
bez brzegu
a jednak cała

Oceń klikając:
0

Zapisani w dotyku
5 (1)

W świecie, który czci natychmiastowość i nazywa ją wolnością, a z bliskości robi ofertę bez zobowiązań, wielu daje się porwać złudzeniu, że ciało może zapomnieć to, czego dusza nie potrafi zignorować. Spragnieni więzi, mylimy ją z kontaktem. Tęsknimy za spotkaniem, a otrzymujemy tylko obecność ciała – bez historii, bez wglądu, bez trwania.

Przypadkowy seks w dowód niezależności, sprowadza się do ciszy po burzy, w której nie ma już nic do powiedzenia. Często staje się miejscem, w którym dusza milknie, bo nie została zaproszona. To nie akt wyzwolenia, lecz subtelne pęknięcie w strukturze tego, kim naprawdę jesteśmy. I przez to pęknięcie, w którym otwieramy ciało, a zamykamy serce, wycieka z nas sens.

Człowiek jest istotą głęboko relacyjną. Pod powierzchnią chwilowej przyjemności działa mechanizm stworzony nie do zabawy, lecz do złączenia. Oksytocyna, hormon więzi, nie pyta o kontekst. Ona łączy, wiąże, zostawia ślad, niezależnie od intencji. Intymność to nie tylko zetknięcie ciał, ale spotkanie dwóch światów, dwóch wszechświatów emocji, pamięci i historii. Kiedy traktujemy ten akt jak wymianę towarów, rozmieniamy na drobne coś, co miało być święte nie z powodu nakazów moralnych, lecz dlatego, że dotyka rdzenia naszej tożsamości.

Nie chodzi o to, że seks bez miłości jest grzechem. Chodzi o to, że seks bez duszy jest smutny. Bo każde ciało nosi w sobie opowieść, a kiedy nie chcemy jej wysłuchać, zaczynamy tracić zdolność do wzruszenia. Człowiek, który przyzwyczaja się do powierzchowności, z czasem traci zdolność do głębi, rozpuszcza granice jaźni. Jak ziemia wyjałowiona nadmiernym zasiewem, traci urodzajność nie dlatego, że nie pragnie owoców, ale dlatego, że nie została otoczona troską.

Z czasem zaczyna brakować słów, by nazwać tę pustkę, która zostaje po dotyku bez sensu. Budujemy zbroje, bo tak łatwiej funkcjonować w świecie, gdzie dotyk stał się szybki, a miłość zbyt wymagająca. I to nie wstyd, lecz samotność staje się najcięższym brzemieniem. Bo ciało może milczeć, ale dusza pamięta. Każde niepotrzebne zbliżenie zostawia echo, nie zawsze bolesne, ale zawsze puste.

To nie o czystość tu chodzi, lecz o integralność. O świadomość, że intymność jest jak światło – rozpraszane zbyt hojnie, traci moc. Prawdziwe połączenie nie bierze się z dostępu, lecz z obecności. Z decyzji, że moje wnętrze nie jest miejscem, do którego dostęp dostaje się przypadkiem. Że słyszysz drżenie drugiego człowieka i sam nie boisz się zadrżeć.

To nie moralność ma być przewodnikiem, lecz miłość do samego siebie. Duchowa dojrzałość, która rozumie, że wartość nie mierzy się w liczbach, ale w głębi. W jakości ciszy po dotyku. W tym, czy po wszystkim czujesz się pełniej o siebie.

Wciąż pamiętam ten dotyk… Nie ten szybki, głodny, co zdejmuje ubrania, ale ten, który najpierw zsunął mój strach. Dłoń, która nie szukała ciała, lecz obecności. Oddech, który mówił: „jestem tu” zanim cokolwiek się zaczęło. To spotkanie przyszło nie jak burza, ale jak wschód – cicho, pewnie, aż całe wnętrze rozjaśniło się od środka. Na szyi noszę jeszcze zapach tej bliskości – jak proch i miód zmieszane na skórze, jak siła spleciona z kruchością. Nie było to z braku, lecz z pełni. Nie z potrzeby, lecz z wyboru.

Wciąż pamiętam ten dotyk, który dopiero nadejdzie…

Oceń klikając: