synu
przybyłeś kruchy
o platynowych włosach
i oczach jak wzburzone oceany
w których rodził się świat
pojawiłeś się
by być synem
by połączyć dwa brzegi
i łapać rękoma wiatr
zostawiać ślady
i dziwić się
że bycie synem
może trwać tak długo
współczesna twórczość literacka w świetle historii
życie jest trochę jak ocean
pod skórą – sól
pod solą – głębina
pełne szeptów których jeszcze nie słyszę
bywam deszczem który nie mieści się w chmurze
jak fala spiętrzona rzucam wyzwaniem
ale może gdybym
pozwoliła sobie opaść –
nie tonąć
lecz oddać ciężar nieswoim słowom
może opadłoby to co zbędne
to co cudze
to co tylko hałasem
może zostałaby tylko ja –
naga od środka
jak skała wypłukana z imienia
jak krzyk bez głosu
uczciwie obecna
w każdej swojej pękniętej krawędzi
czasem chciałabym zerwać swoje aż
i być tylko
nie do kochania
nie do trzymania
nie do zrozumienia
i tylko być
jak wiatr który nie musi mówić że jest
jak cisza której przyjemnie słuchać
może wtedy spojrzałbyś
nie przez to co chcesz we mnie znaleźć
ale przez to co naprawdę we mnie jest
i nie bałbyś się
że zniknę
gdy przestanę Cię odbijać
bo jestem
bez brzegu
a jednak cała
... co jesz i co pijesz... :)
Recenzja zachęciła do przeczytania. Dzięki
:)
Bardzo ciekawa, mądrą myśl... :)
Fajna gra słów :)