Szczęście bywa złudne, gdy próbujemy odnaleźć je w samotności, bez obecności drugiego człowieka, bez spojrzenia, które mówi „rozumiem”, bez dłoni wyciągniętej w chwili, gdy najbardziej potrzeba wsparcia. Można mieć wszystko, spokój, wygodę, ciszę, a jednak czuć, że coś nie gra, że czegoś brakuje. Bo prawdziwe szczęście nie rodzi się w oderwaniu, lecz w relacji. W uśmiechu, który jak słońce potrafi rozgrzać do głębi. W słowie prostym, ale pełnym czułości. W obecności, która mówi więcej niż tysiące zdań. Szczęście to nie samotna wyspa, ale wspólna droga, na której spotykają się serca. To umiejętność bycia dla siebie nawzajem bez przymusu, z wewnętrznej potrzeby. Życie we wspólnocie daje sens, bo człowiek nie został stworzony do bycia tylko dla siebie. Potrzebujemy siebie nie dla słabości, lecz dla siły, która płynie ze wzajemnej troski, z empatii, z tej niezwykłej cechy, którą natura w nas zapisała, altruizmu. Tego cichego daru, który sprawia, że potrafimy pomyśleć najpierw o drugim, zanim pomyślimy o sobie. I to właśnie w tym darze tkwi prawda o człowieku, że najpełniej staje się sobą, gdy jest dla innych.
Dla mnie wystarczy Twoja recenzja! :)))) Pozdrawiam.
Mocno czuję, że okrutna jest ta Twoja myśl. Świetnie piszesz, więc pisz dalej śmiało, niech serce prowadzi, bo w tym…
Pięknie to wyjaśniłeś - właśnie taka jest kobieta jak mocno kocha. :)
ładnie, lekko
Nie, to wyłącznie teza, że rzeczywistość to nic innego, jak złudzenie, sen, zbiór wierzeń i przeświadczeń, które są oderwane od…