Człowiek

Ramiona-m w krzyk wyrzucił do gwiazd
Tyś mi je gwiazd ćwiekami do niebios przybił wkrzyż
Zawisłem ponad światem, nad mrowiem gwarnych miast,
czołem sięgając sfery zaświatów martwych cisz

Zwaliłeś mi na ciemię
potworny gwiezdny strop
do stóp mych przytroczyłeś brzemienną, ciężką ziemię,
cały, niezmierny glob

I oto wiszę rozpięty pomiędzy ziemią a niebem
i trzeszczą stawy moje od wielkich, strasznych mąk
a kiedy wołam: łaknę — karmisz mnie ziemi chlebem
i poisz mnie tęsknotą z kielicha boskich rąk

Zawisłem wkrzyż, w bunt wieczny nad czasem i przestrzenią
ze sercem, co się tłucze jak oszalały dzwon

Gromy mi Twego gniewu koroną skroń płomienią
mą pierś rozorał w bruzdy Twych sępów krzyw szpon

I nigdy już nie przyjdzie dla mnie wyzwolin dzień
nigdy nie skryję źrenic pokorą moich powiek,
jak długo Ty trwał będziesz: wieków olbrzymi Cień
i ja, wydźwigający mym buntem światło: Człowiek

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 Komentarze
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x