Letnie haiku5 (3)
upalny poranek
trawa miękka pod stopami
cień tuli kwiaty
wiatr niesie zapach
słońce topi letni sen
cisza śpiewa wśród liści
miejsce poetów, pisarzy, twórców
upalny poranek
trawa miękka pod stopami
cień tuli kwiaty
wiatr niesie zapach
słońce topi letni sen
cisza śpiewa wśród liści
Małe radości
rosną w szczelinach dnia
jak dzikie fiołki
kwitnące bez przymusu
Ciepło kubka w dłoniach
jest jak dowód
że świat potrafi trwać
w prostych gestach.
Śmiech przypadkowego dziecka
otwiera przestrzeń w sercu
jak klucz do dawno zamkniętego ogrodu.
Zapach chleba,
który ktoś właśnie piecze,
mówi więcej o miłości
niż wszystkie wielkie słowa.
Drobne chwile
są jak ukryte gwiazdy,
niewidoczne w blasku dnia,
a jednak niosą niebo.
28.11.2021
Noc wisi
jak kropla tuszu
rozlana na płótnie.
Gwiazdy
rozmyte punkty
drżącego światła
Cienie drzew
przypominają
niezapisane litery
Cisza pęcznieje
jak farba
na wilgotnym pędzlu
Świat śni się
w półtonach
znikając w sobie
Wżdy liście sypią się z drzewa,
wiatry huczą, gęsta mgława,
słonce blednie, ćmi się zorza,
ćwiek deszczowy w ziemię wtłocza.
W sadzie jabłko się toczy,
smętna radość w chłodnej nocy,
zda się, iż świat w żałość stawa,
a jednak w sercu
cisza łaskawa.
20.10.2020
nie szukam już
wysp szczęśliwych
na oceanie
zatonęły
razem
z reklamą mydła
sól wypaliła mapy
podczas gdy wiatr
rozszarpywał flagi
a przewodnik
umierał na szkorbut
znudzeni
bogowie
niczego po sobie
nie pozostawili
wstydząc się
pustych obietnic
lustro głębin unosi
ich jak senną mgławicę
z zielonych światełek
słyszy
jeszcze tylko ten głos
gdy plecy
powracającego czasu
są stłuczone
Pierwsza była książka….
Trudno zabrać się za pisanie recenzji z utworu, który był przeniesiony na ekran, zwłaszcza jeśli adaptacja się spodobała… Tak jest bowiem z filmem „Jestem legendą” z 2007 roku z Willem Smithem w roli głównej. Film określany jest jako horror postapokaliptyczny. Książka podobnie. “Jestem legendą” Richarda Mathesona powstała w 1954 roku. Historia, która opisuje, musiała wówczas budzić grozę, ale równocześnie była tylko i wyłącznie opowieścią z krainy fantazji. Ot, taki nowy „frankenstein”. Odczytana po latach przez filmowców już ma inną wymowę. Kto wie, czy nie przepowiada przyszłości… Antyszczepionkowcy mieli radochę. W okresie tzw. pandemii często powoływali się na filmową historię. W słowie pisanym jest trochę inaczej…
Główny bohater Robert Neville pozostał sam w wielkim mieście. Sam jako homo sapiens, człowiek analizujący i żyjący według ludzkich zasad. Inni umarli w wyniku nieokreślonej zarazy lub zmienili się w wampiry, żywiące się krwią. Wychodzą ze swych kryjówek nocą i atakują dom ostatniego z ludzi. Jest łakomym kąskiem. Ten zamyka się w domu – twierdzy i czeka dnia, bo za dnia, kiedy świeci słońce, wampir przystępu do niego nie ma. Człowiek próbuje również dociec co się stało, dlaczego tak się stało, a przede wszystkim szuka sposobów na pokonanie krwiożerczych istot będących kiedyś ludźmi. Walka stanowi jego sens życia. Walczy również ze swymi słabościami. Bo jakże ich nie mieć, skoro nie ma się do kogo odezwać? Jak długo można słuchać muzyki z winylowych płyt i pić whisky?
Nie, nie szukajcie w tekście napiętej i szybkiej akcji, rozwiniętej fabuły i zaskakujących rozwiązań. Książka nie jest długa. Prosta narracja, prowadzona przez wszechobecnego i wszechwiedzącego narratora w 3 osobie. Kompozycja też nie wyszukana. Ot, wydarzenia dnia każdego i wspomnienia przeszłości. Występują również stare elementy ze starych opowieści o Draculi czy Nosferatu. Wspomniane działania nocą, woń czosnku, wygląd żywego trupa, czyli to, co już było. Nie mamy zatem do czynienia z dziełem wybitnym, oryginalnym czy też jedynym w swym rodzaju. Warto jednak skupić się na przesłaniu moralnym utworu, bo takowe posiada. Kim jesteśmy, my ludzie? Może już na nas czas? Może trzeba oddać planetę innym? Kim są owi inni? Zostaniemy tylko w legendach?
Mini powieść zbiera do dziś różne oceny czytelników. Jedni są zachwyceni, drudzy nie. Nie można też ukryć porównania z filmem. Ale nie tylko tym wymienionym powyżej. Odważni twierdzą, iż atakowanie domu bohatera przez wampiry stało się inspiracją do powstania słynnej „Nocy żywych trupów” filmu z 1968 roku, klasyki kina grozy, wprowadzającego na ekrany postacie zoombi. Z której zatem strony nie patrzeć, utwór w naszej kulturze odegrał znacząca rolę. Znacznie odbiera od współczesnych wersji opowieści o wampirach, w których rozczytywały się kiedyś nastolatki. Warto więc po niego sięgnąć. Z ciekawości.