W krainie duchów5 (1)

Kraina duchów
Tym razem do przeczytania książki 10+ zmusiła mnie znajoma babcia. Trochę starsza stażem, bo jej wnuk liczy właśnie owe dziesięć lat, podczas kiedy mój dopiero sześć. Babcia, jak na babcię przystało, podsuwa wnukowi literaturę. I ma problem. O ile baśnie braci Grimm i Andersena zna, o tyle jest kiepska ww współczesnej literaturze dla dzieci. Czyta zatem owe współczesności, ale, zgodnie ze swoim wiekiem i doświadczeniami, nie zgadza się z nimi. Wszystko jest jakieś inne, nie takie jak za naszych czasów. Próbowałam wyjaśnić, że nasze czasy już minęły, teraz jest inna współczesność. Babcia uparła się jednak, że jako były nauczyciel polskiego, mam książkę przeczytać i wydać opinię, czy nadaję się dla owych dzieci 10+. Na nic zdały się moje wyjaśnienia, że ja to byłam od starszych dzieci i młodzieży, a najlepiej pracowało mi się w gimnazjum. Zatem przeczytałam… Izabel Abedi „Kraina duchów”…
Akcja zaczyna się w Halloween (za naszych czasów tego nie było). Nauczycielka zabiera dzieci na wycieczkę do lunaparku. Wśród wielu atrakcji typu karuzela (za naszych czasów była), jest tunel strachu (ongiś był czy nie był?). Podczas przejażdżki specjalnym pociągiem przez ów tunel, ginie wagonik nr 13 (to było), a wraz z nim dwoje dzieci Lorenzo i Dina. Dzieci trafiają do tytułowej Krainy Duchów. Ta zaś ma swoje wielkie problemy i oczywiście ziemscy, pełnokrwiści i zupełniecieleśni (to nie błąd ortograficzny) bohaterowie pomagają rozwiązać. W owej krainie są wszystkie możliwe duchy ze wszystkich możliwych horrorów, jakie obejrzałam i nadal oglądam w filmach o Halloween. Dzieciaki wyłudzające cukierki przebierają się za takie coś. Tak więc mamy wampiry, ba, całe rodziny wampirów, wiedźmy, dżiny. Jest też diabeł, który zamalowuje wszystko, co ma pod ręką. Jak gdzie maźnie pędzlem, to właśnie to znika. Taki diabeł przedostaje się do świata żywych i stanowi wielkie zagrożenie, bo ma możliwość zamazanie całego świata. Są też goździki grobowe i ślepi czarodzieje, czego za moich czasów nie było. I oczywiście masa przygód. O dziwo, mimo nagromadzenie okropności, książka nie wzbudziła u mnie żadnego przerażenia. Napisana jest językiem prostym, w sam raz dla 10+, a ten sprawia, że nastrój grozy wydaje mi się zupełnie odpowiedni dla małych małolatów. Gimnazjaliści pewnie by tę opowieść… wyśmiali.
Czyżby więc, nawet moim zdaniem, był to tekst odpowiedni dla wnuka znajomej babci? Oczywiście wątpliwości zawsze pozostaną. Za moich czasów wampir to był wampir, taki Nosferatu lub Dracula, a tu proszę, sympatyczny Rasputin (imię trochę nie na czasie, bo brzmi z rosyjska) zerka nie na szyję ludzkiej Dinie. Zagląda w jej serce, bo dzieci prawa do uczuć też mają.
Kiedy zaprosiłam na kawę koleżankę babcię, podzieliłam się swoimi uwagami. Babcia westchnęła i powiedziała, że jej wątpliwości zostały rozwiane. Wnuk przeczytał właśnie pierwszą część przygód Harrego Pottera i oczywiście obejrzał film. Nie da się ukryć, Harry trafia do Hogwartu w wieku 11 lat… Wnuk niedługo tyle skończy…
Cóż, inne czasy, inne opowieści… ale… czy wilk połykający babcię i Czerwonego Kapturka nie był czasem okropniejszy niż bohaterowie książki „Kraina duchów”?