Przeskoczyć Niagarę
0 (0)

robur

Przeskoczyć Niagarę

Tak, nie sprzeciwiam się powszechnie panującej opinii – „Robur zdobywca. Pan świata.” to słabszy Verne, Juliusz Verne. Ale nadal wizjoner. Może nawet większy niż w swych najsłynniejszych powieściach. Tak, wiem, to co w „Roburze…” już było w słynnych „Dwudziestu milach podmorskiej żeglugi”. Ale czyż kapitan Nemo nie mógł mieć naśladowcy, o bracie nie wspominając?
Verne napisał kilkadziesiąt opowieści, mniejszych lub większych, mądrzejszych lub nie, nie można mu jednak zarzucić braku wyobraźni. W każdej historii widzimy niezwykły geniusz pisarza polegający na tworzeniu przyszłości. Oczywiście przyszłości w jego czasach, na miarę jego wiedzy naukowej i teraźniejszości, w której funkcjonował. Verne, fantazjując, zabiera nas zawsze w przedziwny, jeszcze nie istniejący świat. Tak jest w przypadku Robura, który konstruuje niezwykłą maszynę do latania. Nemo wpływa w głębię oceanów, Robur unosi się w powietrzu. Pragnie pokazać ludziom, że właśnie tam jest pełnia wolności i piękna. Porywa skłóconych ze sobą baloniarzy, by pokazać im swój niezwykły wynalazek. Czy potrafią zrozumieć jego geniusz?
Wyobraźnia pisarza tym razem przekracza granice wszelkich ówczesnych nauk, bo któż wierzył w 1886 roku, że wielotonowe samoloty będą tłoczyły się na niebie i szukały lotniczych korytarzy? Dlatego też vernowski bohater znika. „Robur to nauka przyszłości, może nawet nauka jutra. Co więcej – to gwarancja przyszłości. (…) przyszłość lokomocji powietrznej przypadnie w udziale statkom powietrznym, a nie aerostatom” – wydaje się krzyczeć francuski pisarz. I niech ktoś powie, że nie miał racji, nawet w swej słabszej powieści.
„Pan świata” to kontynuacja opowieści o genialnym konstruktorze. Do tej postaci pisarz wraca pod koniec swojego życia. Książka ukazuje się w 1904 roku, natomiast rok później Juliusz umiera. Tym razem patrzymy na wynalazki innym okiem. Oto człowiek, który przez całe życie zachwycał się cudami techniki, tym razem ma chwilę refleksji. Jego bohater przekracza wszelkie granice techniczne, konstruuje pojazd poruszający się w każdych możliwych okolicznościach. Maszyna lata, pływa, na drogach rozwija niewyobrażalne możliwości. Ale czy kierujący nim człowiek jest odpowiednim człowiekiem? Czy wystarczy zbudować urządzenie, posiadać wiedzę na temat jego wszechstronnego funkcjonowania, by odpowiednio nim kierować? Technika powinna służyć człowiekowi. Każdemu. Nie być głównie motorem do pokazywania własnej wielkości i zastraszania ludzi. Co się może stać, jeśli trafi w nieodpowiednie ręce? Nie, nie. Verne nie jest katastrofistą i żadnej katastrofy nie opisuje. Zostawia nas ze znakiem zapytania.
Och, kochany Julku, ileż miałeś racji dając nam temat do przemyśleń, w tej ponoć słabszej swej opowieści!
„ – Ależ Robur nie był diabłem…
– Nic nie szkodzi – odparła staruszka – Ale równie dobrze mógłby nim być!”
Czy „Pan świata” to ostatni tekst Francuza? Nie wiadomo. Z wiadomości dostępnych w „Wikipedii” wynika, iż była to ostatnia książka wydana za jego życia….

Oceń klikając:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 Komentarze
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x