Kategoria: recenzje

maria 1

Maria dla ma艂olat贸w
4.7 (3)

Maria dla ma艂olat贸w

Moda na biografie trwa nieprzerwanie. Ludzie pisz膮 o sobie lub o innych. Im kto艣 s艂awniejszy tym biografia ma wi臋ksze powodzenie. Wystarczy na ok艂adce fotka i mamy sukces czytelniczy. Owe biografie bywaj膮 r贸偶ne. S膮 skandalizuj膮ce, czyli wyci膮gaj膮ce na 艣wiat艂o dzienne (znaczy si臋 s艂owo drukowane) sensacyjki z 偶ycia s艂awy. S膮 normalne, na zasadzie 鈥瀙isz臋, co wiem i co my艣l臋鈥. S膮 dok艂adnie udokumentowane, z podaniem bibliografii, bo trzeba udowodni膰, sk膮d si臋 wie. Ksi膮偶ka Iwony Kienzler 鈥濵aria Sk艂odowska 鈥 Curie Z艂odziejka m臋偶贸w 偶ycia i mi艂o艣ci鈥 (brak znak贸w przestankowych) jest przede wszystkim biografi膮 z tytu艂em jak na miar臋 ksi膮偶kowego marketingu przysta艂o.
Kiedy艣 ju偶 pisa艂am o roli tytu艂u, co to ma przyci膮gn膮膰 czytelnika. Opowie艣膰 o Marii tytu艂em pachnie na biografi臋 sensacyjn膮. Od razu rodz膮 si臋 pytania: ilu tych m臋偶贸w ukrad艂a, w jaki spos贸b, osadzono j膮 za to, skazano? komu ukrad艂a 偶ycie, komu mi艂o艣膰? W og贸le zaczyna pachnie膰 krymina艂em, mo偶e nawet w stylu noir lub przynajmniej promieniotw贸rczym.
Oczywi艣cie, 偶e da艂am si臋 nabra膰 na tytu艂 i ksi膮偶k臋 zacz臋艂am czyta膰. Wszak zagadki kryminalne lubi臋. A co zasta艂am w 艣rodku? Nic nowego.
Mam swoje lata. Sporo wiem, bo wiem i nie pami臋tam wszystkich 藕r贸de艂, z kt贸rych czerpa艂am wiedz臋. Og贸lnie rzecz bior膮c jest to tzw. 偶ycie. Posta膰 najwi臋kszej polskiej uczonej znam, bo znam. Mam wra偶enie, 偶e znam ja od zawsze. Jest osob膮 obecn膮 w naszej narodowej historii. M贸wi si臋 o niej du偶o. Napisano kilka ksi膮偶ek. Nakr臋cono kilka film贸w. Maria po prostu JEST. Prze艣wietlono j膮 na wszelkie mo偶liwe sposoby nie tylko 鈥瀝entgenem鈥, ale jej pierwiastkami r贸wnie偶. Czy偶by autorka omawianej ksi膮偶ki odkry艂a co艣 nowego, rewelacyjnego?
Tego si臋 w艂a艣nie po tej ksi膮偶ce spodziewa艂am. Brn臋艂am zatem cierpliwie do ko艅ca przez znany mi doskonale 偶yciorys. I niczego nowego nie znalaz艂am. Cz臋艣膰 tytu艂u okaza艂a si臋 by膰 cytatem ze wsp贸艂czesnej Marii prasy. Kolejna cz臋艣膰 nie by艂a nawet kwiatkiem do ko偶ucha. Ni to przypi膮艂, ni przy艂ata艂 鈥 jak mawia艂a moja mama. Wiadomo鈥 marketing鈥
Biografia opiera si臋 na dw贸ch podstawowych innych biografiach. Pierwsza napisana przez c贸rk臋 Ew臋, druga przez Susan Quinn, wydana w 1997 roku. Ewa pisa艂a o swojej mamie, Susan szpera艂a w dokumentach. Autorka naszej 鈥瀦艂odziejki m臋偶贸w鈥 a偶 tak mocno szpera膰 nie musia艂a, ale inne 藕r贸d艂a wiedzy te偶 poda艂a. I otrzymali艣my taki misz masz. Bez rewelacji, bez sensacji, bez poszukiwa艅 j臋zykowych i stylistycznych. Poprawnie napisana opowie艣膰, jakiej nie powstydzi艂by si臋 porz膮dny licealista. To nawet nie jest babka dro偶d偶owa wed艂ug starego przepisu, kt贸ra pieczona przez r贸偶ne gospodynie ma zawsze inny smak.
Ja oczywi艣cie dobrn臋艂am do ko艅ca tekstu ze wzgl臋du na szacunek do pani Marii. Ale ksi膮偶ka nie jest dla mnie. Nie wnios艂a do mojej wiedzy niczego nowego. Za stara jestem i za du偶o wiem. Kto wi臋c mo偶e by膰 adresatem opowie艣ci? Jeszcze niedawno powiedzia艂abym 鈥 gimnazjalistki, czyli po dzisiejszemu takie 艣rednie nastolatki, ze 艣redni膮 ocen powy偶ej 4. One jeszcze wiedz臋 zdobywaj膮 i ta opowie艣膰 na pewno j膮 poszerzy. Do ch艂opc贸w nie trafi. Chyba 偶eby kt贸ry by艂 przysz艂ym Piotrem Curie.
Zatem ma艂olaty, czytajcie.

Oce艅 klikaj膮c:
mo 0

MO i inni
5 (1)

MO i inni

Dzi艣 b臋dzie raczej o ciekawostce ni偶 o ksi膮偶ce, chocia偶鈥 Starsi czytelnicy pami臋taj膮 zapewne s艂ynn膮 seri臋 鈥濼ygrysa鈥, niewielkie ksi膮偶eczki o tematyce wojennej, kt贸re by艂y w ka偶dym domu. Wielokrotnie pisa艂am r贸wnie偶 o seriach kryminalnych z 鈥濲amnikiem鈥 lub 鈥濳luczykiem鈥. Ostatnio trafi艂am te偶 na kilka staroci spod znaku 鈥濳onika Morskiego鈥. Wszystkie te wydawnictwa by艂y traktowane jak tzw. czytad艂a. Mia艂y nie wytrzymywa膰 konkurencji z literatur膮 klasyczn膮 lub tak膮 wy偶szych lot贸w. Wytrzymywa艂y i to nie藕le. Sprzedawane g艂贸wnie w kioskach 鈥濺uchu鈥, w wi臋kszo艣ci spod lady, by艂y praktycznie w ka偶dym domu. Pami臋tam, 偶e nawet m贸j tata unikaj膮cy jak ognia Sienkiewicza, Mickiewicza czy Prusa, szed艂 do toalety z 鈥濼ygrysem鈥. I to nie by艂o 艣mieszne. W domu, gdzie buszowa艂y dzieci, toaleta by艂膮 idealnym miejscem na czytanie.
Dzi艣 o jeszcze jednej serii, kt贸ra w kilku egzemplarzach trafi艂a w moje r臋ce 鈥 鈥濫kspres reporter贸w鈥. By艂y to ksi膮偶eczki formatu kieszonkowego o niewielkiej ilo艣ci stron, zawieraj膮ce trzy reporta偶e. Mamy zatem do czynienia z literatur膮 no fiction i to w najlepszym wydaniu. W sk艂ad ka偶dego tomiku wchodzi艂y z regu艂y trzy reporta偶e: o aktualnym wydarzeniu, spo艂eczno 鈥 obyczajowy oraz obowi膮zkowo 鈥 kryminalny.
W egzemplarzu, kt贸ry le偶y przede mn膮 (uwaga! nak艂ad 鈥 100 000, s艂ownie sto tysi臋cy egzemplarzy! W 1986 roku! ) Marek Rymuszko przedstawia reporta偶 鈥濶ic o tym nie wiedz膮c鈥 o jasnowidzach i milicjantach. Czy milicja podczas rozwi膮zywania zagadek kryminalnych lub poszukiwania os贸b zaginionych korzysta z 鈥瀠s艂ug鈥漮s贸b paraj膮cych si臋 zjawiskami 鈥瀙sychotronicznymi鈥?Jako 偶e jest to reporta偶 czytamy o wydarzeniach autentycznych. Okazuje si臋, ze czasami 贸w jasnowidz膮cy wie, czasami nie. Ot, jak to w 偶yciu bywa. Odpowiedzi jednoznacznej nie ma.
Autorem drugiego tekstu jest Piotr Zieli艅ski. 鈥濸ami臋膰 i niepami臋膰鈥 to opowie艣膰 o miejscowo艣ci Che艂st, przez kt贸r膮 przebiega艂a granica mi臋dzy Polsk膮 a Niemcami ustalona traktatem wersalskim w 1919 roku. Dzieli艂a wie艣 na dwie cz臋艣ci. Historia z takimi miejscami nie obchodzi si臋 艂agodnie. Zieli艅ski przedstawia j膮 zwracaj膮c uwag臋 na losy poszczeg贸lnych rodzin, kt贸re 偶yj膮 tam do dzi艣. Ciekawa, pouczaj膮ca opowie艣膰 o wp艂ywie polityki na losy jednostek.
I trzeci reporta偶, oczywi艣cie kryminalny, oczywi艣cie zbrodnia autentyczna, ale jego tre艣ci, jak to w przypadku krymina艂贸w, zdradza膰 nie mo偶na, bo si臋 straci ca艂y efekt zaskoczenia. Jego autorem jest Andrzej Szmak, a nosi tytu艂 鈥濪omek z zapa艂ek鈥.
Zwr贸膰cie uwag臋 na ok艂adk臋 wydawnictwa. Nie ma tu tytu艂贸w tekst贸w. S膮 ich zapowiedz. Ka偶da sugeruje tematyk臋. Mo偶na uzna膰 to za reklam臋, ale鈥 Ale w czasach kiedy wydawano 鈥濫kspres reporter贸w鈥 nie by艂a ona potrzebna. Seryjne wydawnictwa sprzedawa艂y si臋 jak 艣wie偶e bu艂eczki.
Jeszcze wielokrotnie do nich wr贸c臋…

Oce艅 klikaj膮c:
odnajdziesz 0

Cz艂owiek i wynalazki
0 (0)

Wynalazki i cz艂owiek

Kiedy w latach siedemdziesi膮tych rozpocz臋艂am swoje po艂ykanie ksi膮偶ek, w艣r贸d moich znajomych du偶ym zainteresowaniem cieszy艂a si臋 鈥 radziecka fantastyka czyli dzisiejsze science fiction. Polecano mi j膮. I chyba co艣 nawet przeczyta艂am, ale przecz膮co pokr臋ci艂am g艂ow膮. Nie, to nie by艂a moja literatura. I wcale nie dlatego, 偶e by艂a radziecka, a ja w ten spos贸b walczy艂am z 贸wczesnym ustrojem. Niekt贸rzy pewnie by tak zinterpretowali ow膮 moj膮 niech臋膰. Potem te偶 po takowe utwory nie si臋ga艂am. A kiedy po 1989 roku wszystko co radzieckie by艂o 鈥瀊e鈥(oberwa艂o si臋 nawet hrabiemu To艂stojowi, o Szo艂ochowie nie wspominaj膮c), fantastyka owa znikn臋艂a z p贸艂ek wszelkiego rodzaju. Pojawi艂a si臋 za to rosyjska, ukrai艅ska, litewska, mo偶e nawet 艂otewska. Zmiany polityczne zmieni艂y narodowo艣膰 ksi膮偶ek. Taki oto W艂adimir Sawczenko autor powie艣ci 鈥濷dnajdziesz si臋 sam鈥 okaza艂 si臋 by膰 z Ukrainy, a pisa艂 jeszcze za czas贸w nieboszczyki ZSRR, czyli by艂 najpierw pisarzem radzieckim.
W porz膮dku, ko艅cz臋 z tym be艂kotem, bo zaraz sama si臋 pogubi臋. W ka偶dym razie fantastyka radziecka si臋 podoba艂a, a omawiana dzi艣 przeze mnie ksi膮偶ka ukaza艂a si臋 w Polsce w 1975 roku. Ukaza艂a si臋 w s艂ynnej serii 鈥瀦 jamnikiem鈥 co sugeruje, 偶e jest to pe艂nokrwisty krymina艂. Radziecki oczywi艣cie. I jak krymina艂 wszystko si臋 zaczyna. Jest trup, jest milicjant Matwiej Appollonowicz Onisimow, rozpoczyna si臋 艣ledztwo. Ale co to ? Cia艂o ze zw艂ok ulatnia si臋 i zostaje sam szkielet鈥 Oto wkraczamy w tematyk臋 s-f.
Jest laboratorium. Jest tajna praca naukowa. S膮 eksperymenty. S膮 w膮tpliwo艣ci natury filozoficzno 鈥 moralnej. Czy tak mo偶na? Czy tak wypada? Jakie korzy艣ci przyniesie skonstruowanie maszyny? Czy rzeczywi艣cie b臋d膮 to korzy艣ci?
Poznajemy w膮tpliwo艣ci konstruktora. Ale r贸wnocze艣nie wiar臋, 偶e taki wynalazek zmieni ludzi w lepsze istoty. Brniemy przez wiele stron powie艣ci wczytuj膮c si臋 w s艂owa o odpowiedzialno艣ci i r贸wnocze艣nie buduj膮c skomplikowane urz膮dzenie. Retrospekcja pozwala nam na dog艂臋bne 艣ledzenie tego, co wydarzy艂o si臋 przed znalezieniem nieboszczyka, z kt贸rego usz艂o cia艂o鈥.
Powie艣膰 Sawczenki to jedna z tych ksi膮偶ek s-f, w kt贸rych bardziej ni偶 urz膮dzenia liczy si臋 cz艂owiek. Bo taka kiedy艣 by艂a fantastyka. Mimo w臋dr贸wki w przysz艂o艣膰, gdzie maszyny lepiej sobie radz膮 ni偶 ludzie, to w艂a艣nie cz艂owiek ma dusz臋, serce i rozum. Czy w tym utworze mamy do czynienia ze sztuczn膮 inteligencj膮? Kto przeczyta, sam sobie odpowie, sam si臋 odnajdzie鈥
Teraz te偶 zrozumia艂am, dlaczego kiedy艣, dlaczego teraz tak rzadko si臋gam po owe s-f. Nie kumam, nie rozumiem poj臋膰 z zakresu fizyki i techniki. Zawsze by艂 to dla mnie obcy i bardzo skomplikowany 艣wiat. W tej powie艣ci te偶 tak by艂o鈥 cz臋艣膰 tekstu opu艣ci艂am鈥
A 鈥濵aszyna- matka jak dziecko uk艂ada艂a klocki- za pomoc膮 impuls贸w elektrycznych montowa艂a w p艂ynnym 艣rodowisku cz膮steczki w 艂adunki molekularne, 艂a艅cuchy w kom贸rki, a kom贸rki w tkanki, z t膮 jednak r贸偶nic膮, 偶e 鈥瀒nformacyjnych klock贸w鈥 by艂y niezliczone miliardy鈥 a potem co艣 powsta艂o…
Przyjemnej lektury!

Oce艅 klikaj膮c:
ken 1

Prze艂amanie schematu
4.5 (4)

Prze艂amanie schematu

Kiedy po raz pierwszy przeczyta艂am 鈥濻艂up ognia鈥 Kena Folletta (czwarta w kolejno艣ci wydarze艅, trzecia w kolejno艣ci pisania ksi膮偶ka sagi 鈥濳ingsbridge鈥) poczu艂am niedosyt. Follett przyzwyczai艂 mnie do schematu, a tu zosta艂 on z艂amany. Mamy co prawda nadal silne kobiety, tym razem dwie, za艣 Alice Willard przypomina Mildred z 鈥濶iech stanie si臋 艣wiat艂o艣膰鈥, mamy dobrego Neda i z艂ego Rollo, ale鈥 nic si臋 nie buduje. Zabrak艂o mi w ksi膮偶ce tradycyjnego celu cz艂owieka, czyli budowania czego艣, co nale偶y po sobie zostawi膰. Kingsbridge wydaje si臋 by膰 prowincjonalnym miastem, z kt贸rego raczej si臋 wyje偶d偶a ni偶 do kt贸rego si臋 przybywa w poszukiwaniu swego szcz臋艣cia. Wi臋kszo艣膰 wydarze艅 rozgrywa si臋 poza miastem. Tu si臋 tylko zagl膮da.
Czytaj膮c 鈥濻艂up鈥︹ po raz drugi szuka艂am usprawiedliwienia dla autora. Oczywi艣cie, chcia艂 napisa膰 co艣 innego, bo po poprzednich cz臋艣ciach zarzucano mu schematyzm jak zjawisko negatywne. Tym bardziej, 偶e by艂o to proste鈥 Follett akcj臋 swych powie艣ci umieszcza co dwie艣cie lat. By艂 wiek dwunasty, czternasty, wychodzi na to, 偶e musi by膰 szesnasty. A jaki jest ten wiek w dziejach Anglii, na terenie kt贸rej le偶y oczywi艣cie nasze miasto?
Nie trzeba by膰 znawc膮 europejskiej historii, by wiedzie膰. To czas wielkiego roz艂amu w 艂onie ko艣cio艂a katolickiego. Kr贸l Henryk VIII k艂贸ci si臋 z Watykanem i og艂asza si臋 g艂ow膮 ko艣cio艂a anglika艅skiego (trzeba wielk膮 liter膮?), a Francuzi odbijaj膮 Calais z r膮k Anglik贸w. Potem umiera Maria Tudor, a jeszcze potem na tron wst臋puje El偶bieta, za艣 niejaka Maria Stuart ponad dwadzie艣cia lat sp臋dza w wi臋zieniu, by sko艅czy膰 na szafocie. Je艣li do tego dodany zniszczenie hiszpa艅skiej Wielkiej Armady i podejrzane wyprawy sir Francisa Drake鈥檃, noc 艣wi臋tego Brat艂omieja w Pary偶u, to mamy 贸w szesnasty wiek jak na talerzu. Podpalonym talerzu, bo stosy z heretykami p艂on膮 w ca艂ej Europie. W Kingsbridge te偶 takowy b臋dzie. Ale w obliczu wszystkich wielkich wydarze艅 miasto Folletta jest spokojne i ciche. Oczywi艣cie s膮 lokalne potyczki, Jak to mi臋dzy lud藕mi bywa.
Mamy wi臋c wyt艂umaczenie, dlaczego wi臋kszo艣膰 wydarze艅 rozgrywa si臋 poza miastem. Opisuj膮c burzliwe czasy, trudno omin膮膰 g艂贸wne wydarzenia. Trzeba tylko wys艂a膰 wybranych mieszka艅c贸w stworzonego przez siebie miejsca, w miejsce owych wydarze艅 i uczyni膰 ich bliskimi wsp贸艂pracownikami wa偶nych osobisto艣ci. Mo偶na z bliska przygl膮da膰 si臋 poczynaniom wielkich tamtego 艣wiata i 鈥 zinterpretowa膰 ich postaw臋. Bo autor 鈥濻艂upa鈥︹ to w艂a艣nie czyni. Czasy, kt贸re s膮 znane, pokazuje z w艂asnego, jak偶e brytyjskiego punktu widzenia. Nie wysila si臋 na wielkie historyczne odkrycia lub wyszukan膮 ocen臋 wydarze艅. Anglikanin jest dobry, katolik niekoniecznie, ale nie oznacza to, 偶e mo偶na go ot tak bezkarnie zamordowa膰. Nawet za krzywdy doznane w s艂ynn膮 francusk膮 noc.
Zaskakuje natomiast fina艂. Nie powiem wam jaki. Kiedy Follett pisa艂 鈥濻艂up鈥︹ by艂 ju偶 po napisaniu swej trylogii stulecia, kt贸rej akcja cz臋艣ciowo rozgrywa si臋 na kontynencie ameryka艅skim. Zapewne chcia艂 w jaki艣 spos贸b po艂膮czy膰 obie w贸wczas trylogie鈥. By膰 mo偶e nie przypuszcza艂, 偶e napisze pi膮t膮 cz臋艣膰 sagi o Kingsbridge鈥 鈥瀂broj臋 艣wiat艂a鈥濃
W mojej biblioteczce czeka na przeczytanie…

Oce艅 klikaj膮c:
pojedynek 0

Pojedynku nie b臋dzie
3 (1)

Pojedynku nie b臋dzie

Nie przypuszcza艂am, 偶e pisz膮c recenzje wr贸c臋 kiedy艣 tematycznie do Dzikiego Zachodu. Czasy westernu, Indian i ch艂opc贸w od kr贸w, zwanych cowboyami, min臋艂y wszak dawno i wydawa膰 by si臋 mog艂o 鈥 bezpowrotnie.
Wychowa艂am si臋 na literaturze Karola Maya i filmach na motywach jego opowie艣ci. Kultow膮 postaci膮 w latach sze艣膰dziesi膮tych i kawa艂ka siedemdziesi膮tych by艂 Apacz Winnetou. Przystojny, dzielny, bohaterski, pr贸buj膮cy pogodzi膰 bia艂ych z czerwonymi. Chodzi oczywi艣cie o kolor sk贸ry, nie przekonania historyczno 鈥 polityczne鈥. Je艣li w telewizji pokazywano w贸wczas film ameryka艅ski, marzyli艣my, by by艂 to w艂a艣nie western, w kt贸rym dobry zawsze zwyci臋偶y. Dopiero po przekroczeniu wieku dzieci臋cego trafi艂am na zupe艂nie inne 鈥瀒ndia艅skie鈥 opowie艣ci Jamesa Fenimora Coopera, a gdy do kin wszed艂 鈥濶iebieski 偶o艂nierz鈥 (z 1970 roku, polska premiera 1973), Dziki Zach贸d wiele straci艂 ze swego romantyzmu. Ale to by艂o kiedy艣鈥 to min臋艂o鈥 Tymczasem w艣r贸d pozostawionych przez czytelnik贸w ksi膮偶ek do zabrania trafi艂am na tom pierwszy serii 鈥濵organ Kane鈥 鈥 鈥濸ojedynek w Tombstone鈥 autorstwa Louisa Mastersona. Seria wydana przez wydawnictwo Pol 鈥 Nordica w latach dziewi臋膰dziesi膮tych obejmowa艂a kilka mini powie艣ci opowiadaj膮cych o dzia艂alno艣ci marshala w tytu艂owym miasteczku na Dziki Zachodzie. Owi mashale to 鈥瀖ianowani lub wybierani funkcjonariuszami z takimi samymi uprawnieniami i obowi膮zkami jak policjanci w miastach na wschodzie USA, z t膮 jednak r贸偶nic膮, 偶e ich uprawnienia ko艅czy艂y si臋 na granicy miejscowo艣ci鈥. Czasami wchodzili w kompetencje szeryf贸w, zw艂aszcza kiedy istnia艂o podejrzenie, 偶e takowy szeryf by艂 skorumpowany przez miejscowych rzezimieszk贸w.
Tak wi臋c mini powiastka opowiada w艂a艣nie o jedynym sprawiedliwym, kt贸ry ma zaprowadzi膰 porz膮dek w艂a艣nie w tytu艂owym miasteczku. Wcze艣niej zrobi艂 to ju偶 s艂ynny Wyatt Berry Stapp Earp, ale co艣 do ko艅ca nie zagra艂o i trzeba po nim poprawi膰.
Mamy zatem tych z艂ych i tych dobrych. I jedni i drudzy potrafi膮 strzela膰. Strzelaj膮 wi臋c przez sto dwadzie艣cia stron. Trup贸w multum. Indian jest tylko dw贸ch, oczywi艣cie z najs艂ynniejszego plemienia czyli Apacz贸w i pracuj膮 po jasnej stronie mocy. Jak si臋 wszystko sko艅czy, wiemy ju偶 od pocz膮tku. Bo skoro ksi膮偶eczka pierwsza z serii, a s膮 potem inne, to g艂贸wny bohater musi prze偶y膰. Jest te偶 oczywi艣cie pi臋kna kobieta. Tym razem nie dziewczyna z saloonu, ale dziennikarka, oczywi艣cie z tragiczn膮 przesz艂o艣ci膮.
Tekst nie jest znany i nie posiada licznych recenzji. Wcale si臋 nie dziwi臋. Ot, takie lekkie czytad艂o, najlepiej do czytania w toalecie, bo nawet w podr贸偶y poci膮giem nie przyci膮gnie uwagi. Nie wolno por贸wna膰 go z opowie艣ciami Karola Maya. To nie przeciwnik odpowiedniej kategorii. Pojedynku nie b臋dzie, bo nie zabija si臋 s艂abszych. Mo偶e zatem czas wr贸ci膰 do Winnetou i jego bia艂ego brata Old Shatterhanda? Trzytomowe wydanie z lat sze艣膰dziesi膮tych z po偶贸艂k艂ymi kartkami stoi na p贸艂ce wspomnie艅…

Oce艅 klikaj膮c:
poezje 2

Mi臋dzy wersami wszystko wygl膮da lepiej
4.7 (3)

Poezj臋 trudno czyta膰, tym bardziej komentowa膰. Zw艂aszcza autor贸w, o kt贸rych wci膮偶 si臋 m贸wi. Czasami jednak potrzeba powrotu do klasyki bywa silniejsza i przyci膮ga ku sobie. Tak by艂o z tomikiem 鈥濸oezje鈥 Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej. Si臋gn臋艂am po niego z sentymentu 鈥 i nie 偶a艂uj臋.

Czyta艂am wolno, fragmentami. Troch臋 jak u Cort谩zara 鈥 pogra艂am w klasy. Wybiera艂am wiersze, kt贸re ju偶 zna艂am, pr贸buj膮c wychwyci膰 sens. Im dalej brn臋艂am, tym wyra藕niej zacz臋艂am wyczuwa膰 melodyjno艣膰 pi贸ra autorki. I to chyba wskaz贸wka dla czytania poezji: zwolni膰. Liryka ma swoje prawa, kt贸rym po艣piech przeczy. Pozwoli艂am sobie pop艂yn膮膰. Przyznaj臋 鈥 to by艂 przyjemny rejs.

O czym opowiada艂a lektura? Przede wszystkim o mi艂o艣ci, emocjach, podr贸偶ach. Autorka po艂膮czy艂a te wewn臋trzne stany z przyrod膮 i w艂asnym do艣wiadczeniem. Drobiazgami, kt贸re tutaj nabieraj膮 g艂臋bi: komar w sypialni kochank贸w, p艂atek 艣niegu za oknem, zapach deszczu wieczorow膮 por膮, listy i cisza. Co wa偶ne 鈥 nie zm臋czy艂a trudnymi metaforami ani d艂u偶yzn膮. Ten minimalizm w przekazie spodoba艂 mi si臋 najbardziej: prosty, szczery, trafiony w punkt.

W tomiku nie zabrak艂o r贸wnie偶 trudniejszych temat贸w 鈥 rozstania, 艣mierci, zdrady 鈥 ale zosta艂y one wywa偶one i pozwoli艂y nabra膰 dystansu do kolejnych historii.

Ksi膮偶ka zosta艂a przepi臋knie wydana. Wyt艂uszczone z艂otem litery, pod艂u偶ne blaszki li艣cia wij膮ce si臋 wzd艂u偶 ok艂adki, kwiaty i miejscami wybarwiony fiolet. R贸wnie偶 wn臋trze dopracowano w detalach. Ka偶dy wiersz otrzyma艂 osobn膮 stron臋 oraz dedykowan膮 grafik臋. Przyjemna dla oka czcionka i lekko po偶贸艂k艂y papier dope艂niaj膮 ca艂o艣ci.

Tomik 鈥濸oezje鈥 to podr贸偶 przez wewn臋trzne 艣wiaty autorki. Tak bliskie temu, czym dzi艣 wype艂nia si臋 strofy wierszy, a r贸wnocze艣nie zupe艂nie inne. Forma, kontekst spo艂eczno-historyczny, budowa鈥 Wcale nie tak 艂atwo napisa膰 klasyczny wiersz, kt贸ry nie tr膮ci艂by kiczem. Zachowa膰 rytmiczno艣膰 sylab, antyczne korzenie i akcenty postawione w odpowiednich miejscach 鈥 tym bardziej kontakt z dobrym 藕r贸d艂em ubogaca j臋zykowo.

Pomimo up艂ywu lat, elementy, o kt贸rych wspomnia艂am, nie trac膮 warto艣ci przes艂ania 鈥 podobnie jak same tre艣ci. Szcz臋艣cie zawsze pozostanie szcz臋艣ciem, a smutek b臋dzie smakowa艂 tak samo. Ze szczypt膮 humoru i skrajnym fatalizmem Jasnorzewskiej 鈥 pozostan膮 w pami臋ci.

Warto si臋ga膰 po takie klasyki. Daj膮 perspektyw臋 na tw贸rczo艣膰 innych pisarzy, ale te偶鈥 koj膮. Czyta艂am ostatnio r贸偶ne antologie poezji i pr贸bowa艂am dostrzec t臋 delikatn膮 granic臋: ponadczasowo艣ci czy nudy. Przerostu formy nad tre艣ci膮 albo ambicji autora, kt贸ry stworzy艂 teksty niemal niemo偶liwe do interpretacji 鈥 zbyt trudne i zawi艂e. Nie by艂o to 艂atwe, zw艂aszcza bior膮c pod uwag臋 艂atki teorii. Ale wniosek wysun膮艂 si臋 zasadniczy: je艣li co艣 jest pi臋kne w odczuciu czytelnika, to pi臋kne pozostanie. Bez wzgl臋du na opinie innych i mod臋. A wiersze tej poetki po prostu czyta艂o mi si臋 dobrze. Nie wszystkie do mnie trafi艂y, ale ca艂o艣膰 pozostawi艂a u艣miech, ciep艂o nostalgii i refleksj臋. Czyli to, czego w liryce szukam. Wytchnienia.

Podobno 鈥瀖o偶na 偶y膰 bez powietrza鈥 鈥 jak napisa艂a poetka 鈥 ale ja bym w to za bardzo nie wierzy艂a. Z pewno艣ci膮 nie mo偶na 偶y膰 bez dobrej i warto艣ciowej lektury. Zw艂aszcza 偶e mi臋dzy wersami (niekt贸rymi) wszystko wygl膮da jako艣 lepiej. Podobnych cytat贸w w 鈥濸oezji鈥 znalaz艂am sporo.

To ciekawe, ile tre艣ci mo偶na wynie艣膰 z tomiku wierszy. Pozornie lekkiego, napisanego w znanej estetyce, a jednak zaskakuj膮cego 艣wie偶o艣ci膮. Lubi臋 zapach tych s艂贸w i z pewno艣ci膮 jeszcze do nich wr贸c臋. Kr贸tko m贸wi膮c 鈥 chyba si臋 troch臋 uzale偶ni艂am.

Oce艅 klikaj膮c:
na straconej 1

Stracona pozycja
5 (4)

Stracona pozycja

To mia艂 by膰 dobry krymina艂. Tak zapewnia艂 na ok艂adce wydawca. Mia艂, mia艂, miau, miau. I pomiaucza艂 sobie, a dobry krymina艂 powinien zaszczeka膰. Tymczasem 鈥濶a straconej pozycji鈥 Jeana-Patrica Manchette, zapowiadane na tylnej ok艂adce jako jedna z najlepszych pozycji czarnej powie艣ci, okaza艂a si臋 by膰 sm臋tna opowie艣ci膮 o losach sm臋tnego pana. Miaucz膮cego.
Zacz臋艂o si臋 tradycyjnie, czyli dobrze. Oto p艂atny morderca nie chce ju偶 by膰 morderc膮, do tego p艂atnym. Nachapa艂 si臋 forsy, zabi艂 ilu mia艂 zabi膰 i powiedzia艂 鈥瀞top鈥. Czas na spokojne 偶ycie, czyli na powr贸t w rodzinne strony, do ukochanej, kt贸ra dziesi臋膰 lat temu przyrzek艂a mi mi艂o艣膰 i wierno艣膰. Jak jednak w takich wypadkach bywa, dawni zleceniodawcy nie daj膮 o sobie zapomnie膰 i koniecznie chc膮 da膰 jeszcze jedno, to ostatnie zlecenie.
Schemat jak wida膰 tradycyjny, stosowany jak偶e cz臋sto przez autor贸w film贸w i powie艣ci sensacyjnych. I tego si臋 czepia膰 nie b臋d臋. Zawsze ciekawe s膮 rozwi膮zania problemu i to one powinny stanowi膰 j膮dro dobrej intrygi kryminalnej. Wiadomo, 偶e b臋d膮 siebie wzajemnie tropi膰, w艂azi膰 na odciski, grozi膰, a偶 w ko艅cu kto艣 kogo艣 ukatrupi. Te偶 normalka. Przy ca艂ej owej walce ucierpi膮 r贸wnie偶 bliscy p艂atnego. Te偶 si臋 na to zgadzam. Bo, chocia偶 niewinni kary ponosi膰 nie powinni, to jednak ponosz膮. W tzw. normalnym 偶yciu te偶. Trzeba co艣 wiedzie膰 o cz艂owieku, zanim p贸jdzie si臋 z nim do 艂贸偶ka. Nie 偶a艂ujmy wi臋c kochanki, tym bardziej, 偶e jaka艣 taka niemrawa, bez charakteru. Kota szkoda, c贸偶 zwierz臋 winne, 偶e trafi艂o w r臋ce m艣cicieli?
Potem jeszcze jest kilku nie偶ywych, czyli jak si臋 to m贸wi 鈥瀟rup 艣ciele si臋 g臋sto鈥. W sumie jednak do ko艅ca nie wiadomo, dlaczego umieraj膮. Bez miauczenia. Nie wiadomo r贸wnie偶 dlaczego dawna ukochana najpierw zdradza, a potem ucieka. Z naszym bohaterem oczywi艣cie. O dalszych jej losach nie wspomn臋, 偶eby nie spojlerowa膰, gdyby tak kto艣 zechcia艂 ksi膮偶k臋 przeczyta膰. W ka偶dym razie to taka kobieta bez charakteru, a jako kobieta by艂ego p艂atnego, takowy mie膰 powinna.
W sumie krymina艂 zawiera wszystko, co powinien, ale鈥 Owe 鈥瀉le鈥 jak dla mnie jest oczywiste 鈥 powie艣膰 nudna. Napisana niby prostym j臋zykiem dla pasa偶era 鈥瀙endolino鈥 na trasie Warszawa 鈥 Wa艂brzych, ale strefa ciszy, czyli m贸j ulubiony wagon, nie jest wymagana. Sto dwadzie艣cia stron oczywi艣cie przeczyta艂am szybko, ale nic mnie nie wci膮gn臋艂o. Ot, taka sobie miaucz膮ca pisanina. Tempo akcji r贸wnie偶 艣limakowate, inaczej 艣lamazarne. G艂贸wny bohater bardziej wzbudza lito艣膰 ni偶 strach. A przecie偶 鈥瀙rofessional killer鈥 to powinien by膰 go艣ciu o silnej psychice, mocnym charakterze i, w odpowiednich chwilach, du偶ej wra偶liwo艣ci. Je艣li nie, to mamy depresj臋 gangstera, a to jak wszystkim wiadomo, jest ju偶 komedi膮.
Podsumowuj膮c 鈥 nawet krymina艂y potrafi膮 rozczarowa膰. Ksi膮偶ki nie polecam. Tytu艂 jak najbardziej w艂a艣ciwy. Ca艂kowicie stracona pozycja czytelnicza. Na szcz臋艣cie kr贸tka. Tylko tego kota szkoda…

Oce艅 klikaj膮c:
niosaca 1

Ekologicznie….
5 (3)

Ekologicznie鈥

Trudno mi zakwalifikowa膰 utw贸r Krzysztofa Czarnoty 鈥濶ios膮ca rado艣膰鈥濃. Dla jakiego przedzia艂u wiekowego? Mo偶e dla m艂odzie偶y, ale ta jak wiadomo te偶 swoje przedzia艂y wiekowe ma. Mo偶e dla doros艂ych, kt贸rzy chc膮 odsapn膮膰 od ci臋偶kiej i trudnej literatury? Kim powinien by膰 odbiorca? Na pewno mi艂o艣nikiem zwierz膮t. Samo posiadanie czterech 艂ap tu nie wystarczy. A mo偶e w艂a艣nie ta ksi膮偶ka nak艂oni kogo艣 do pokochania naszych braci mniejszych?
Czy opowie艣膰 jest oryginalna? Nie, na pewno nie. Co艣 w stylu 鈥濷 psie, kt贸ry je藕dzi艂 kolej膮鈥 Romana Pisarskiego, fabu艂a prosta, chocia偶 wa偶na , z mora艂em. Styl pisania te偶 nie wyszukany, zwyk艂y, chwilami banalny. Na ok艂adce ko艅, a zaczyna si臋 wszystko od psa? Nie, to 偶adna zagadka kryminalna. Ale z kt贸rej strony nie patrze膰, nie藕le si臋 czyta. Ot, taka lektura przed snem, 偶eby cz艂owiek nie mia艂 koszmar贸w.
Tekst bez w膮tpienia ma przes艂anie. Opowiada o cz艂owieku, kt贸ry nagle dostrzeg艂, i偶 robi w 偶yciu nie to, co powinien, nie to, co chce. Nie poszukuje nowej drogi, nie wytycza sobie na si艂臋 nowych cel贸w. Wszystko dzieje si臋 jakby poza nim, a jednak zmienia go w kogo艣 innego. Jest potwierdzeniem, 偶e tak naprawd臋 naszym 偶yciem rz膮dz膮 przypadki. A nawet b艂臋dy. Wyci膮ganie z nich wniosk贸w te偶 nie jest oczywiste. Co ka偶e nam co艣 uczyni膰? Co艣, co kszta艂tuje nasze 偶ycie? Poczucie winy? Instynkt? G艂os z wn臋trza?
Ksi膮偶ka niew膮tpliwie wpisuje si臋 w nurt ekologiczny. Opowiada o cz艂owieku i przyrodzie. O wi臋zi, jak膮 mo偶na nawi膮za膰 ze zwierz臋tami, by te zmieni膰 zmieniaj膮c r贸wnie偶 samego siebie. I nic na si艂臋. I nic na przek贸r. Wystarczy podda膰 si臋 losowi, kt贸ry czasami sprzyja. Zaufanie? Mo偶e wystarczy tylko i a偶 oswojenie?
鈥炩 Je艣li chcesz mie膰 przyjaciela, osw贸j mnie!
鈥 A jak to si臋 robi? 鈥 spyta艂 Ma艂y Ksi膮偶臋.
鈥 Trzeba by膰 bardzo cierpliwym. Na pocz膮tku siedzisz w pewnej odleg艂o艣ci ode mnie, ot tak, na trawie. B臋d臋 spogl膮da膰 na ciebie k膮tem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest 藕r贸d艂em nieporozumie艅. Lecz ka偶dego dnia b臋dziesz m贸g艂 siada膰 troch臋 bli偶ej鈥︹
Ale doda艂 r贸wnie偶:
鈥濪ecyzja oswojenia niesie w sobie ryzyko 艂ez.鈥
A jednak warto oswaja膰, bo oswajanie nie ma nic wsp贸lnego z tresur膮.
Historia w 鈥濶ios膮cej鈥︹ to opowie艣膰 o cz艂owieku w dzisiejszych, jak m贸wi膮 niekt贸rzy, trudnych czasach. Okazuje si臋, 偶e nawet dzi艣 mo偶na odnale藕膰 sens 偶ycia w sferze spokoju i 偶ycia zgodnego z rytmem przyrody. Oznacza to oczywi艣cie rezygnacj臋 z wi臋kszo艣ci tego, co przynios艂a cywilizacja. S膮 jeszcze tacy? Ale warto. Je艣li tylko czuje si臋 rytm natury, to warto鈥 taka samo jak warto czasami poczyta膰 co艣 po prostu鈥 zwyczajnego.

Oce艅 klikaj膮c: