#14.6 (11)
kobieta w mini
starzec przeciera oko
zazdrostk膮 w oknie
miejsce poet贸w, pisarzy, tw贸rc贸w
kobieta w mini
starzec przeciera oko
zazdrostk膮 w oknie
kiedy艣 si臋 wezm臋 i p贸jd臋
sobie na r臋k臋
napisz臋 traktat o 艂uskaniu grochu
nie fasoli
byleby na g艂upka nie wyj艣膰
sens wy艂uszczy膰
i nie odbi膰 si臋 od 艣ciany
pod kt贸r膮 ustawili
“statystycznych Jan贸w”
dziel膮c ich
na g艂upich Jasi贸w
Janko muzykant贸w
i Rowan Atkinson贸w
insp.Traktat My艣liwskiego
Pewna z Afryki langusta
bardzo ci臋偶ka i t艂usta
spojrza艂a w zwierciad艂o Nietzschego
nie dostrzeg艂a w nim nic z艂ego
“Tako widzi Zaratustra”!
Gdybym zapomnia艂 jak pachnie lato
Ze s艂o艅cem truskawki zmieszane
Jak Twoje imi臋 w ciszy brzmi
Zw艂aszcza o czwartej nad ranem
Gdybym zapomnia艂 kolor贸w
Kt贸rymi zdobisz moje my艣li
Kt贸re wk艂adasz mi w d艂o艅
By m贸c mi si臋 przy艣ni膰
Gdybym zapomnia艂 jednak
Zatrzyma膰 czas gdy Ci臋 widz臋
By w bezdechu najd艂u偶ej wytrwa膰
I by膰 z Tob膮 jak najbli偶ej
Gdybym zapomnia艂 przypadkiem
呕e to teoria bycia nikim
By udawa膰 na powa偶nie ka偶dy dzie艅
I fa艂szywe pisa艂 dzienniki
Przypomnij mi wtedy prosz臋
呕eby jednak nie skaka膰 w przepa艣膰
Wtedy zn贸w napisz臋, 偶e Ci臋 kocham
Mimo, 偶e wszystko inne jest nie tak
I mo偶e niemo偶liwe b臋dzie zapomnie膰
Bo bez Ciebie nic nie jest wa偶ne
Cho膰by dzi艣 sko艅czy艂 si臋 艣wiat
Jutro b臋d臋 kocha艂 Ci臋 jeszcze bardziej
Faluj膮c fukn膮艂 na fartuch Franki
Franek Falus co lubi艂 fanki.
Karmazynowe ch艂opcze, wyros艂o z ciebie beztroskie zwierz臋. Kol臋dy, te same, kt贸rych nie zna艂e艣 za dziecka, wracaj膮 do ciebie w my艣lach i zdajesz si臋 zaskoczony, 偶e przypomnia艂e艣 sobie ich s艂owa.
Jeste艣my oczodo艂ami. To nasze ma艂e jeziora, lazurowe 艣wiat艂a. A to s艂odkie, czerwone lico, kt贸re p艂onie zawstydzone? To w nim kujesz 偶elazo losu.
M贸j karmazynowe ch艂opcze, wewn膮trz twojej czaszki czuj臋 si臋 bibliotek膮. Czy zechcesz cho膰 na moment po艂o偶y膰 d艂onie na kt贸rej艣 ok艂adce? S膮 ci臋偶ki i ch艂odne, a upa艂 za oknem rysuje miejscowo艣膰, kt贸ra jest spokojna i senna. Powietrze wydaje si臋 cielskiem w 艣rodku kt贸rego s膮 pola i drzewa przepalone przez s艂o艅ce.
Barwy s膮 wyp艂owia艂e. Brakuje soczysto艣ci. Dorodne owoce wi艣ni b艂yszcz膮 w s艂o艅cu zimnym blaskiem, co dodaje im majestatu.
Karmazynowy ch艂opcze, opatrzy艂e艣 rany Wielkiej Nied藕wiedzicy, kt贸r膮 potr膮ci艂 samolot i przesun膮艂e艣 Ma艂y W贸z, kt贸ry stan膮艂 na powietrznym trakcie linii lotniczych.
Nie mo偶esz pozwoli膰, by ten 艣wiat wszed艂 ci na g艂ow臋, bo wtedy twoja g艂owa stanie si臋 tylko oczkiem na kostce, kt贸r膮 co jaki艣 czas rzuca niedbale ogromna r臋ka. Nikt nie wie, do kogo nale偶y. Nie znamy jej w艂a艣ciciela. Wiadomo tylko, i偶 lubi t膮 zabaw臋.
Czy to 艣lepy los? My艣liciel bez g艂owy? Judasz, kt贸ry przyszed艂 za Chrystusem, a偶 tutaj, w XXI wiek, wy艂膮cznie po to, by utwierdzi膰 si臋 w przekonaniu, 偶e jego nauczyciel umar艂 na marne. Wci膮偶 pyta: “Mistrzu, dlaczego?” i rzuca ko艣ci膮. Los mu sprzyja. Chcia艂by cho膰 raz przegra膰, zdj膮膰 z siebie ci臋偶ar wyp艂aty.