podróż5 (1)
ruszyliśmy w podróż
zabraliśmy ze sobą
kilka wierszy
i smutków
wydobytych ze szczelin
minionego czasu
kawałek nieba
uchylonego w przyszłość
i odrobinę sekretnego
buntu
miejsce poetów, pisarzy, twórców
ruszyliśmy w podróż
zabraliśmy ze sobą
kilka wierszy
i smutków
wydobytych ze szczelin
minionego czasu
kawałek nieba
uchylonego w przyszłość
i odrobinę sekretnego
buntu
droga ugięta pod ciężarem
liście niczym ciała
wybawione szarym tchnieniem
winny niewinny
czerń i biel
pomiędzy serce
pożegnania
znowu idę do ciebie
niosąc wybaczenie
światełko przebija się przez mgłę
twojego spojrzenia
w proroczych snach
negujących pewność
chwila jest najwyżej
nutą
oderwanymi stopami
podążamy do wytchnienia
przy sercu
zielonej ściany
nie złożono tu ziemi
ani niebo nie zna brzegów
ruch nie zakłada celu
ani początku
pojęcia rozciągają się
aż stają się przezroczyste
forma próbuje pamiętać siebie
ale pamięć już nie należy do ciała
gęstość chwili
zmienna bez komunikatu
Nie ruszam się
nie poruszam słów
nie chce Cię wyciągać
Jestem
w tej samej nieruchomej wodzie
gdzie nie płynie już nic
Nie oddycham mocniej
ni cisza
ni czas
Nie dotykam
nie patrzę za długo
nie składam Cię w sens
Trwamy
dwie obecności
jedna krucha
druga światłem cienia
Jeśli zadrżysz
chociaż o milimetr
usłyszę
Są takie miejsca
gdzie miłość
to tylko obecność,
która nie chce Cię zabrać
chciałabym już odpocząć
nie czekać na wiadomości
mogłabym już stąd odejść
nie chcę być ciągle gościem
niczego nie osiągnęłam
młodość minęła w domu
tak bardzo przecież chciałam
nie wchodzić w drogę nikomu
mogłabym się uwolnić
od stresu i bezsenności
doświadczyć bezpieczeństwa
i chociaż trochę miłości
nie czuć osamotnienia
gdy życie mocno doskwiera
spełnić niektóre marzenia
a nie wciąż zaczynać od zera
nie mam zbyt dużo czasu
i kąta własnego nie mam
nie będę robić hałasu
odejdę – do zobaczenia
po tamtej stronie czekają
ci co przede mną odeszli
myślę że mnie poznają
serdecznie przyjmą w wieczności
Dotykam w skupieniu
Stron zapisanych Twoją ręką
Palce mi drżą
Źrenice błyszczą
A usta milkną
Z nabożną wręcz czcią
Przewracam kartki
Kryjące Twoje myśli
Co czułeś stawiając literę za literą?
Co podpowiadał Ci umysł a co serce?
Kreśliłeś wersy powoli, z namaszczeniem
Czy też nie mogłeś nadążyć za potokiem słów
Głodnych uwolnienia się
By spocząć na papierze?
Ogarnia mnie wzruszenie i tkliwość
Gdy widzę oczami wyobraźni
Jak przelewasz w notatnik całego Siebie
A teraz ja dostąpiłam zaszczytu
Pochłonięcia całą sobą
Treści ukrytych przed przypadkowym okiem
Chcę na zawsze zapamiętać
Te wiersze niezwykłe
Jakby dla mnie stworzone
Choć takimi nie są
Czuję je doskonale
Bo czytam nie rozumem zawodnym
A duszą otwartą
Nic do mnie nie dociera
Gdy z Twym zeszytem na kolanach
Siedzę w miękkim pluszu
W przesyconej dźwiękiem
I jasno oświetlonej sali
Nawet o tym nie wiesz
Że ja w tej ulotnej chwili
Łączę mój świat z Twoim światem
Stając się nieomal jednym z Twych utworów
Niedługo oddam Ci notatnik
Lecz tego, co przeżyłam
Trzymając go w ramionach
I pochłaniając zachłannie każdy znak
Nie zapomnę nigdy
A doświadczenie tęczy uczuć
Zapadnie mi w pamięć na zawsze
Cóż bym dała, by mieć go na własność
Lecz to bezbożne życzenie
Byłoby przywłaszczeniem sobie Ciebie
A tego mi nie wolno
I nigdy nie dostanę na to Twojej zgody.
30.11.23, po godz. 19.
Właścicielowi Najbardziej Niezwykłego Notatnika Na Świecie.