Oderwany5 (1)
Oderwany.
Z艂y.
Milcz膮cy.
M贸wili:
“On nigdy nie b臋dzie normalny,
On nigdy nie b臋dzie pasowa艂.”
A on鈥
gubi艂 s艂owa,
jakby by艂y za ci臋偶kie dla ust.
Ucieka艂.
Chowa艂 si臋 w trzewiach miasta,
w kt贸rym cie艅 by艂 jedynym przyjacielem,
i gdzie nikt nie pyta艂 o imi臋.
Chodzi艂 jak bezpa艅ski kot.
Rani艂 nogi,
a dusza krwawi艂a od dawna.
Tworzy艂 w艂asn膮 legend臋,
kt贸rej nikt nie by艂 w stanie mu odebra膰.
W domu?
Pe艂no dzieci,
samotnych jak on.
W szkole?
Tylko oczy.
Wpatrzone. Wbijaj膮ce si臋 jak ostrza.
Wymazywany ze zdj臋膰,
jak plama, kt贸rej nie da si臋 zmy膰.
艁zy chowa艂 g艂臋boko.
Zobaczy艂am.
Pozna艂am.
Usta 鈥 zatrza艣ni臋te.
Oczy 鈥 dwa zimne sztylety.
Serce 鈥 zbroja.
Pi臋艣ci 鈥 kamienie.
I dzi艣鈥
po raz pierwszy
otworzy艂 d艂onie.