Matka5 (1)
Pewien rzeźbiarz stracił matkę a że był bardzo wrażliwym rzeźbiarzem w ogóle się tym nie przejmował. Gdy zamówił kolejny klocek drewna na rzeźbę wiedział jak będzie wyglądać. Postać nie przypominała matki choć napewno byka kobietą, miała drewniane włosy, drewniany nos, drewniane usta, nie miała serca.
Rzeźbiarz poprawiał swe dzieło aż w końcu uznał go za skończone i odstawił matkę na bok. Matka towarzyszyła mu teraz milcząco, była obok, pachniała żywicą i farbą. Praca dawała materialny sukces, kreacja młodego twórcy wciąż owocowała. Coś jednak narastało w sercu rzeźbiarza jak mech na starym pniu. Obawa przed utratą i brakiem kontroli zaczęła się objawiać ciągłymi bólami dłoni. Narzędzie pracy zostało sfatygowane. Lęk przed końcem był druzgocący a żeby nie powielać znanych już historii z dzieciństwa, młody artysta wiedział że musi działać. Dlatego kiedy już wiedział że nie może kontynuować pracy działał intuicyjnie i stanowczo. Chwycił dłuto i z całych sił rzucił nim w stojącą rzeźbę matki bez serca.
Teraz to ona uratowała mu życie i tak to widział.
Nie jesteś rzeźbiarzem a zresztą opowiadania rządzą się swoimi prawem.
nie rozumiem przesłania
Nie jesteś rzeźbiarzem a zresztą opowiadania rządzą się swoimi prawem.