饾棪饾榿饾椉饾椆饾榿饾椇饾棶饾椈 饾槆饾椈饾棶饾棸饾槆饾槅 饾棻饾槀饾椇饾椈饾槅 饾棸饾槆艂饾椉饾槃饾椂饾棽饾椄
0 (0)

1000028097 20250626115634597

To niezwyk艂e uczucie, kiedy po prawie dw贸ch latach 偶egna si臋 bohater贸w, kt贸rzy stali si臋 niejako cz臋艣ci膮 codzienno艣ci. Gdy ksi膮偶kowa opowie艣膰 tak bardzo wsi膮ka w serce i my艣li, 偶e trudno traktowa膰 j膮 jak wymy艣lon膮 histori臋. Przygoda z rodzin膮 Stoltman贸w dobieg艂a ko艅ca, a ja wci膮偶 mam w sercu ich g艂osy, spojrzenia, niepokoje i nadzieje. Najbardziej zwi膮zana by艂am z przedstawicielami starszego pokolenia, ich 偶yciowa m膮dro艣膰, si艂a i przywi膮zanie do ziemi porusza艂y mnie za ka偶dym razem. Razem z nimi prze偶ywa艂am dramaty i rado艣ci, kt贸re nie dotyczy艂y wy艂膮cznie Kaszub, ale ca艂ej naszej historii, z jej b贸lem, przemianami i nadziej膮.

Opowie艣膰 autorki doprowadzi艂a nas do wsp贸艂czesnych czas贸w, gdzie przesz艂o艣膰 wci膮偶 rzuca cie艅. Kaszubskie 偶ycie przyspieszy艂o, zmieni艂o rytm, lecz w Stoltmanach wci膮偶 tli si臋 pami臋膰, up贸r i umi艂owanie ma艂ej ojczyzny. Cho膰 kolejne pokolenia id膮 w艂asnymi drogami, przesz艂o艣膰 domaga si臋 g艂osu. Niekt贸re tajemnice zostan膮 wyja艣nione dopiero teraz, przez praprawnuk贸w Pelagii i Bernarda, jakby historia zatoczy艂a pe艂ne ko艂o i nie chcia艂a zosta膰 zapomniana.

[鈥, 偶饾憭 饾憽饾憸偶饾憼饾憥饾憵饾憸艣ci 饾懅饾憥饾懁饾憼饾懅饾憭 饾憶饾憥饾憴饾憭偶饾懄 饾憼饾懅饾憿饾憳饾憥膰 饾憿 藕饾憻贸饾憫饾憭艂, 饾憳饾憸饾憹饾憥膰 饾懁 鈩庰潙栶潙狆潙○潙滒潙燄潙栶潙 饾憶饾憥饾憲饾憯艂臋饾憦饾憱饾憭饾憲, 饾憲饾憥饾憳 饾憼饾憱臋 饾憫饾憥, 饾憹饾憻饾懅饾懄饾憲饾憻饾懅饾憭膰 饾憼饾憱臋 饾憳饾憸艣饾憪饾憱饾憸饾憵 饾憿饾憵饾憥饾憻艂饾懄饾憪鈩 饾憱 饾憱饾憪鈩 饾憴饾憸饾憼饾憸饾憵, 饾憦饾憸 饾憸饾憶饾憭 饾懅饾憥饾憹饾憱饾憼饾憥艂饾懄 饾憼饾憱臋 饾懁 饾憶饾憥饾憼饾懅饾懄饾憪鈩 饾憳饾憸艣饾憪饾憱a饾憪鈩 饾憱 饾憶饾憥饾憼饾懅饾懄饾憪鈩 饾憴饾憸饾憼饾憥饾憪鈩.

Stoltmanowie maj膮 gor膮c膮 krew. Stoltman i pokora to si臋 wzajemnie wyklucza. Stoltmanowie i spokojne 偶ycie r贸wnie偶. Id膮 swoj膮 艣cie偶k膮, gotowi bi膰 si臋 z ka偶dym, kto stanie im na drodze. Ich cech膮 charakterystyczn膮 by艂a duma, kt贸ra nie pozwala艂a im g艂o艣no skar偶y膰 si臋 na problemy ani prosi膰 o pomoc. Zdawa艂o im si臋, 偶e musz膮 zmierzy膰 si臋 ze wszystkim sami. Zimny nagrobek z krzy偶em, tyle po nas zostanie, cho膰by艣my byli tacy jak Pelagia Stoltman, mocarn膮 staruszk膮, kt贸ra niegdy艣 trz臋s艂a ca艂膮 rodzin膮.

Czy kto艣 jeszcze szuka mordercy Bernarda? Po co go teraz szuka膰? Nied艂ugo minie ju偶 p贸艂 wieku, a morderca zapewne nie 偶yje. Czy rodzina Stoltman贸w jest ju偶 bezpieczna? A mo偶e jednak nie? Co oznacza pojawiaj膮cy si臋 w snach Zofki dziadek Barnard, ostrzegaj膮cy przed niebezpiecze艅stwem? Czy morderca wr贸ci po latach, by zn贸w zaatakowa膰 Stoltman贸w?

Zofka po艣lubi艂a Lecha. Bernard i Truda spodziewaj膮 si臋 trzeciego dziecka. Anton le偶y w szpitalu, ugodzony no偶em w dniu w艂asnego 艣lubu. W tym samym szpitalu przebywa tak偶e Erika po udarze. Anna na stare lata zyska艂a towarzysza, bo zosta艂a w Polsce ca艂kiem sama. Inga z m臋偶em i dzie膰mi wyemigrowa艂a do Berlina, a o losach syna nic nie wie. Otto ju偶 nigdy nie wr贸ci do domu, bo droga, kt贸r膮 wybra艂, prowadzi艂a tylko w jednym kierunku. T贸na pije na um贸r, topi膮c smutki, zw艂aszcza po tym, co spotka艂o jego matk臋, a Sambor, kt贸ry zosta艂 szpiegiem, zakochuje si臋 z wzajemno艣ci膮 w Amalii. Monika mieszka k膮tem u brata Kazika, cho膰 nie jest tam mile widziana. Truda rodzi dziecko, ale zdiagnozowany rak trzustki sprawia, 偶e 艣mier膰 zaczyna zagl膮da膰 do ich domu.

Sambor wyznaje Amalii prawd臋 o swojej przesz艂o艣ci i ujawnia, kim naprawd臋 jest. T艂umaczy, 偶e zosta艂 zmuszony do s艂u偶by ludziom, kt贸rzy znaj膮 jego tajemnice, bo kiedy raz wkroczy si臋 na przest臋pcz膮 drog臋, trudno z niej zej艣膰. Anton zostaje pos膮dzony o napa艣膰 na Kazika oraz o dawne morderstwo ojca, w wyniku czego trafia za kratki. Aleksander Zdankiewicz, przyjaciel Antona poznany w ubeckim wi臋zieniu, dzi艣 korzysta z wolno艣ci i sympatii jego siostry, podczas gdy los ponownie nie jest 艂askawy dla Antona. M膮偶 Anny zgin膮艂 przed laty w katastrofie Gustloffa, nie wie, co dzieje si臋 z synem, a c贸rka musia艂a wyjecha膰. Rodzina uwa偶a艂a, 偶e mia艂a pocieszyciela, ale ona sama nie potrafi艂a okre艣li膰, kim naprawd臋 jest dla niej Aleksander. Sambor nie m贸g艂 by膰 z Amali膮, dlatego postanowi艂 u艂o偶y膰 偶ycie z inn膮 kobiet膮, ciep艂膮 i oddan膮. Mimo to Amalia na zawsze pozostanie cz臋艣ci膮 jego serca.

Losy rodziny Stoltman贸w potoczy艂y si臋 r贸偶nie, pe艂ne by艂y wzajemnych 偶al贸w i pretensji, jednak zawsze potrafili si臋 wspiera膰 w trudnych momentach. Najlepszym tego przyk艂adem by艂a ich obecno艣膰 na procesie Antona. Dzi臋ki jedno艣ci rodziny, a p贸藕niej r贸wnie偶 wsparciu ca艂ej wsi, Anton zosta艂 uniewinniony. Morderca, znany jako “Upi贸r z siekier膮”, wci膮偶 pozostawa艂 na wolno艣ci.

Pomieczyno si臋 zmienia艂o. Znikn臋艂o kilka drzew i chat, a w ich miejscu pojawi艂y si臋 murowane domy. Jedynie wie偶a ko艣cio艂a niezmiennie stercza艂a zza koron lip i kasztanowc贸w. Karczmy znikn臋艂y, pojawi艂y si臋 sp贸艂dzielnie, a obok szko艂y powsta艂a remiza. Krajobraz przecina艂y s艂upy elektryczne, ale nadal dominowa艂a w nim mozaika p贸l i 艂膮k, a wszystko to tchn臋艂o spokojem, jakiego Anna nie do艣wiadczy艂a nigdzie indziej. Tu w ko艅cu zazna艂a go na zawsze, gdy sz艂a z Marcusem przez ukochane 艂膮ki w stron臋 zachodz膮cego s艂o艅ca.

Sambor, zmuszony do rozpracowywania komunist贸w w Polsce, ma na swojej li艣cie Zofk臋 Stoltman. Zastanawia si臋, jak powinien si臋 zachowa膰. Co oka偶e si臋 silniejsze, strach przed mocodawcami czy wi臋zy krwi? Czy T贸na kiedykolwiek dowie si臋, kto jest jego ojcem? Nosi艂 w sobie b贸l bycia niedostatecznym synem i nigdy nie zorientowa艂 si臋, 偶e ojca mia艂 na wyci膮gni臋cie r臋ki. Ojciec i syn potrzebowali siebie nawzajem, ale mi臋dzy nimi sta艂a kobieta, kt贸r膮 obaj kochali. Z dobrej woli, lecz w imi臋 藕le pojmowanej mi艂o艣ci, postawi艂a mur mi臋dzy nimi. Czy co艣 w 偶yciu T贸ny sprawi, 偶e raz na zawsze porzuci na艂贸g?

Autorka porusza temat aborcji i pokazuje wspania艂膮 postaw臋 Lecha, m臋偶a Zofki, kt贸ry zaskakuje kobiety swoj膮 reakcj膮 na przypadkow膮 ci膮偶臋 Amalii. Krytykuje pomys艂, gdy siostry rozwa偶aj膮 usuni臋cie ci膮偶y. Opowiada, co widzia艂 w Auschwitz: matki z nowo narodzonymi dzie膰mi owini臋tymi w papier, prowadzone do kom贸r gazowych. Po takim do艣wiadczeniu ka偶dy zyska艂by wi臋kszy szacunek do 偶ycia. Ten, kto przeszed艂 przez piek艂o obozu, potrafi艂 naprawd臋 doceni膰 jego warto艣膰.

Nie my jeste艣my 藕li, lecz czasy, w kt贸rych przysz艂o nam 偶y膰. W obliczu zagro偶e艅 nar贸d musi by膰 jak rodzina. Tylko jedno艣ci膮 jeste艣my silni. Nar贸d podzielony to nar贸d s艂aby. Nie wa偶ne, co nas dzieli, czy pogl膮dy, religia, czy przywi膮zanie do ziemi. Wszyscy jeste艣my jednym narodem. Dop贸ki trzymamy si臋 razem, nikt nie zagrozi naszej wolno艣ci. To pi臋kne, 偶e w rodzinie ka偶dy jest inny, ma w艂asne zapatrywania, zwyczaje i charakter, ale gdy nadci膮ga niebezpiecze艅stwo, potrafimy si臋 zjednoczy膰 jak rodzina Stoltman贸w i podnie艣膰 dumnie g艂ow臋.

Ka偶dy koniec oznacza nowy pocz膮tek. Mijaj膮 lata, zmieniaj膮 si臋 pory roku, jedni si臋 rodz膮, inni umieraj膮. Tylko gwiazdy pozostaj膮 te same. Ludzie znikaj膮 jak iskry z ogniska, ale dusze trwaj膮 jak gwiazdy. Bernard pragnie, by kolejne pokolenia pami臋ta艂y. Powoli jednak przemija czas tych, kt贸rzy prze偶yli co艣, czego bardzo nie chcieli. 艢wiat si臋 zmienia, a czas zaciera dawne emocje. M艂odzi maj膮 swoje troski. Dla nich wojna sta艂a si臋 tylko zapisem w podr臋czniku, ale powinni mie膰 艣wiadomo艣膰, 偶e najgorsz膮 chorob膮 艣wiata jest nienawi艣膰, kt贸ra zbiera najwi臋ksze 偶niwa. G贸rnolotne has艂a brzmi膮 pi臋knie, ale w 艣mierci i przelewaniu krwi nie ma nic pi臋knego.

Nadszed艂 czas po偶egnania si臋 z rodzin膮 Stoltman贸w. Czy jest mi 偶al? I tak, i nie. Z偶y艂am si臋 z bohaterami tej sagi, prze偶y艂am z nimi wiele trudnych, ale i pi臋knych chwil. Tamto pokolenie, kt贸re tak podziwia艂am, napisa艂o ju偶 swoj膮 histori臋, odesz艂o wraz z Antonem. Kolejne stan膮 si臋 ich przed艂u偶eniem, a ci, kt贸rzy odeszli, b臋d膮 偶yli w tych, kt贸rzy zaj臋li ich miejsce. Przysz艂a pora na m艂odych, zupe艂nie innych, jak czasy, w kt贸rych przysz艂o im 偶y膰.

Zdecydowanie bli偶ej mi by艂o do historii, kt贸r膮 stworzyli Pelagia i Bernard, potem ich dzieci, a nawet wnuki. Teraz, gdy rodzina si艂膮 rzeczy si臋 rozros艂a jak drzewo i sporo na nim li艣ci, trudno mi ju偶 oceni膰, kt贸ry z nich jest najpi臋kniejszy i wart uwagi. Wi臋c oddalam si臋 powoli od tego drzewa i podziwiam je z dystansu. Patrz膮c na nie z daleka, stanowi jedn膮 ca艂o艣膰, jeden obraz. Jak historia rodziny Stoltman贸w, ludzi niez艂omnych, dumnych, szanuj膮cych swoje korzenie, wiar臋, tradycje i j臋zyk. Takie drzewo ostoi si臋 wszelkim nawa艂nicom i burzom. Mo偶e wichura str膮ci z niego kilka li艣ci, po艂amie par臋 ga艂膮zek, ale nie naruszy korzeni. Ono si臋 ostoi i odrodzi. Bo w jedno艣ci si艂a.

饾惙饾憸饾憦饾憻饾懅饾憭 饾懅饾憥饾憵饾憳饾憶膮膰 饾憫饾憻饾懅饾懁饾憱 饾憫饾憸 饾憹饾憻饾懅饾憭饾憼饾懅艂饾憸艣饾憪饾憱, 饾憦饾憸 饾憲饾憭饾憫饾懄饾憶饾憭, 饾憪饾憸 饾懅饾憥 饾憶饾憱饾憵饾憱 饾憪饾懅饾憭饾憳饾憥, 饾憽饾憸 饾憹饾憻饾懅饾憭饾憪饾憱膮饾憯, 饾憥 饾憸饾憫 饾憽饾憭饾憯饾憸 饾憵饾憸偶饾憶饾憥 饾憼饾憱臋 饾憹饾憸饾憪鈩庰潙滒潙燄潙滒潙ゐ潙幠.

Oce艅 klikaj膮c:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 Komentarze
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
0
Ch臋tnie poznam Twoje przemy艣lenia, skomentuj.x